"Serenada" uwodzącego mordercy
"Serenada" - Koło Teatralne przy Szkole Muzycznej w PoznaniuDo kurnika zakrada się lis. Po co? Po to, po co zwykle lisy zakradają się do kurników. Historia znana i dla ludzi mało interesująca. Ale sprawa wygląda zupełne inaczej, gdy tę banalną i znaną historię opowie Stanisław Mrożek. Na spektakl według jego dramatu, w reżyserii Anny Moniki Szamańskiej, zaprosiło koło teatralne działające przy Szkole Muzycznej II stopnia im. Mieczysława Karłowicza w Poznaniu.
Kurnikiem teoretycznie rządzi Kogut (Marcin Antkowiak). Jak to kogut dumny, nieco despotyczny, gburowaty i mało wyrafinowany. Teoretycznie, bo nie łatwo rządzić trzema kurami, z których każda ma własne zdanie i wyjątkowo mocny charakter. Pozorną zgodę burzy zjawienie się okrytego złą sławą Lisa. A zła sława działa na płeć nadobną. Mimo ostrzeżeń Koguta kury zaczynają interesować się gościem, tym bardziej, że przedstawia się jako artysta, a „ktoś, kto kocha muzykę nie może być zły”. Pierwsza Kura, Blondi, pełna ekspresji Joanna Woźniak, w różowych spodniach i zielonej koszulce z diademem na głowie (choć i tak wiadomo, że „królowa jest tylko jedna!”) prezentuje kokieteryjną i nawiną kobiecość. Szczwany Lis zazwyczaj doskonale radzi sobie z takimi kurkami, ale tym razem nie osiąga celu. Chrapanie koguta i resztki instynktu samozachowawczego mimo ptasiego móżdżku ratują Blondi od zguby.
Teraz Lis musi spróbować szczęścia z drugą Kurą, wyemancypowaną, władczą i pewną siebie, na pozór chłodną intelektualistką (w roli Bruni Zuzanna Arciszewska). Mimo uwielbienia dla psychoanalizy i obeznania z ciemną stroną natury, ona także daje się nabrać na sztuczki Lisa. I znów chrapanie, znów instynkt albo intuicja. Na próżno trzecia Kura, Ruda, będzie ostrzegać siostry i apelować do ich rozsądku. Zuzanna Czachor w sukni z trenem ma reprezentować trwały choć nieco archaiczny system wartości, gdzie wierność, umiarkowanie i rozum są najwyżej cenione. Czy Lis, wirtuoz uwodzenia i aktor gry na śmierć i życie odejdzie z pustymi rękami? Nie, jego ofiarą stanie się gburowaty i prostacki Kogut! Powodowany zazdrością i ciekawością (jak widać nie tylko kobieca cecha) jako jedyny opuści bezpieczny kurnik i spotka go za to kara.
Mrożek bawi, zwłaszcza dzięki akcentowaniu i prowokowaniu komicznych sytuacji, dzięki igraniu z konwencjami aktorskimi (Krzysztof Spychała w roli Lisa musi być zarówno artystką, którego nikt nie rozumie, jak i wytrawnym uwodzicielem, chełpiącym się podbojami, jak nie przymierzając, kogut), ale to tak mocne postawienie na komizm pozwala zwrócić uwagę na właściwy temu autorowi tragizm. Ten rewers komizmu, ukazujący mechanizm manipulacji, osiągania celu za wszelką cenę i przy użyciu wszystkich środków może przerazić i dać do myślenia. Spektakl został wzbogacony prezentacjami multimedialnymi, a przede wszystkim świetnie dobranymi fragmentami muzycznymi granymi na żywo na wiolonczeli przez Paulinę Bąbelek, Lis grający „Kołysankę” Brahmsa jeszcze bardziej wchodzi w rolę ironicznego manipulatora i pana sytuacji.
Młodzi aktorzy dali bardzo dobry popis swoich umiejętności, grali lekko, naturalnie i z wdziękiem, poza tym, (jak i w poprzednich spektaklach tego zespołu) zwraca uwagę ich niezwykła plastyczność. Swoboda i radość z bycia na scenie to potencjał jakiego nie można nie docenić! Prowadzeni zręczną ręką pani reżyser potwierdzili, że z dobrego tekstu potrafią zrobić bardzo dobre przedstawienie, które bawi, ale i daje do myślenia, a to jednoznaczny dowód na wielowymiarowość tej interpretacji.