Adaś Miauczyński w siedmiu osobach
rozmowa z Hadrianem Filipem TabęckimZależy nam na ciekawych osobowościach, które nie będą się bały wejść w eksperyment przedstawienia tego tekstu na scenie operowej - o castingu do opery "Dzień Świra" w Teatrze Wielkim w Poznaniu mówi jej kompozytor Hadrian Filip Tabęcki
Co zainspirowało Pana w "Dniu Świra" Marka Koterskiego na tyle, żeby tworzyć na jego bazie spektakl operowy?
Zainspirował mnie sam Marek Koterski i jego sposób oglądania rzeczywistości. Uznałem, że rzecz jest warta zetknięcia z materią operową.
Odtwórcę głównej roli chcecie znaleźć na castingu. Postać w wieku od 30 do 50 lat ma grać kilku mężczyzn, a przecież w filmie Marka Koterskiego był jeden jedyny Marek Kondrat. Kogo tak naprawdę szukacie?
Kwestia rozbicia Adasia Miauczyńskiego na kilka postaci wiąże się z tekstem oryginalnym, który powstał przed filmem. Na nim się opieramy, a jego tematyka jest tak bogata, że tylko w warunkach filmowych jedna osoba jest w stanie ją ogarnąć. Środki teatralne nie przystają do filmowych, dlatego, aby wydobyć wiele cech tej postaci, poszliśmy w stronę koncepcji siedmiu głównych bohaterów.
Dlaczego właśnie siedmiu?
To ulubiona magiczna liczba Marka Koterskiego, co widać też w filmie. Bohater liczy do siedmiu lub do wielokrotności liczby 7. To jego mania, jego natręctwo pokazujące, że bohater jest postacią bardzo złożoną. Naszym zadaniem będzie złożenie wszystkiego w taki sposób, aby była to opowieść o jednym człowieku, sfrustrowanym inteligencie naszych czasów.
Czy to oznacza, że na castingu wybierzecie siedem osób?
Szukamy osoby, która będzie nam... pasowała. Czy znajdziemy siedmiu? Nie wiem. Mam nadzieję, że odzew będzie na tyle duży, że spośród ludzi, którzy się zgłoszą, wybierzemy co najmniej kilku.
Adresujecie casting do zawodowców, jak i amatorów. Czy tak naprawdę zależy wam przede wszystkim na naturszczykach?
Zależy nam na ciekawych osobowościach, które nie będą się bały wejść w eksperyment przedstawienia tego tekstu na scenie operowej.»