Aktorska rodzina, do której wpłynęła Wisła
Urszula Grabowska i Adrian Ochalik - sylwetkiURSZULA GRABOWSKA i ADRIAN OCHALIK. Święta Bożego Narodzenia są jednym z niewielu momentów, kiedy w spokoju mogą się nacieszyć sobą i synem. Opowieść Piotra Tymczaka w Dzienniku Polskim.
- Marzę o chwili, w której telefon nie będzie dzwonił dłużej niż przez cztery godziny. Mam nadzieję, że tak będzie podczas świąt,. chociaż nigdy nic nie wiadomo. Już się zdążyłam przyzwyczaić, że przez dziennikarzy nie jest respektowany żaden weekend, żadna niedziela, ale Boże Narodzenie, to szczególne dni dla wszystkich - mówi Urszula Grabowską znana krakowska aktorką żona Adriana Ochalika rzecznika prasowego Wisły Kraków. Już się przyzwyczaiła że telefon męża odzywa się setki razy każdego dnia i dobrze znajomy dźwięk może rozlec się w najmniej oczekiwanym momencie.
Oboje liczą na to, że w Święta Bożego Narodzenia każdą chwilę będą mieć tylko dla siebie, 6-letniego syna Antosia i rodzin. Często bowiem bywa tak, że tego czasu na wspólne rodzinne życie mają niewiele. Urszula grając w kolejnym filmie podróżuje na trasie Kraków - Warszawa i spędza wiele godzin na planie, a Adrian od rana do wieczora żyje sprawami Wisły Kraków. Nie ma bowiem dnia aby o Wiśle nie pisały gazety, nie mówiono o niej w radiu, czy telewizji.
- Często jestem odsądzana że inni wychowują za mnie syna, a to nie jest prawdą. Staram się zachowywać równowagę między życiem zawodowym a prywatnym - podkreśla Urszula. W przypadku jej zawodu ta równowaga nie może jednak polegać na tym, że pół dnia spędza w pracy, a kolejne pół z rodziną. - Tak jest w tym zawodzie, że nie zawsze rządzi się on regularnym rytmem. Albo dzieje się wszystko na raz, albo przez długie miesiące nie dzieje się nic. Przez ostatnie kilka miesięcy było kompletne wariactwa wszystko wywrócone do góry nogami. Główny ciężar dnia codziennego spoczywał na Adrianie i moich rodzicach. Ale ja też zawsze kiedy mogłam, byłam na 100 procent zaangażowana w sprawy domowe. Teraz kończę wszystkie zobowiązania na dłużej zaszywam się w Krakowie i wiele nadrobimy - zapewnia aktorka
Kiedy jest w wirze pracy, to wiele godzin spędza w pociągu. Większość filmów kręconych jest w Warszawie. Na czas zdjęć nie przenosi się jednak do stolicy, tylko stara się do niej dojeżdżać codziennie, albo jedzie tylko na kilka dni Najczęściej jest tak, że wyjeżdża pierwszym porannym pociągiem, a wraca ostatnim. - Nieraz wracam tyko po tą aby ułożyć syna do snu, albo zrobić mu biadanie, zobaczyć się z nim przez chwilę, odprowadzić do przedszkola i z powrotem wracam do Warszawy - opowiada
- Kiedy jest dużo pracy siedzę na walizkach. Najgorsze jest pakowanie. Nieraz trzeba wyjechać na pięć dni, podczas których w planie jest przykładowo premiera filmu, jego pokaz w Sejmie i rozdanie Złotych Kaczek. Na każdą z imprez trzeba mieć osobną, odpowiednio dobraną kreację. Nagle dla kobiety staje się problemem spakowanie się w jedną walizkę.
Adrian musi być natomiast przygotowany na tą że w każdej chwili może się wydarzyć coś bardzo ważnego. - Jeżeli pracuje się w tak medialnym klubie jak Wisłą to trzeba być dyspozycyjnym przez 24 godziny - wyjaśnia Adrian, rzecznik prasowy Wisły, a z zawodu aktor.
Teatrem mocno interesował się już w czasach licealnych w rodzinnym Rzeszowie. Po maturze zdał do szkoły aktorskiej we Wrocławiu, ale tam mu się nie powiodło i po roku przeniósł się na Politechnikę do Rzeszowa. Po roku znów spróbował zostać aktorem i zdał do krakowskiej szkoły aktorskiej. Z całych studiów najbardziej zapamiętał jeden czerwcowy dzień 1996 roku, w którym poszedł sprawdzić, czy jest na liście przyjętych na studia - Tam pierwszy raz zobaczyłem Ulę - wspomina. Wieczorem większą grupą umówili się w Singerze na krakowskim Kazimierzu. - Ula od razu mi się spodobała i rozmawialiśmy ze sobą. Nie zostałem jednak wtedy długą bo z kolegami spieszyłem się, aby oglądnąć półfinałowy mecz mistrzostw Europy - przyznaje Adrian. - Od początku był podział wieczorów damskich i męskich. Jak był jakiś ważny mecz reprezentacji, Wisły, czy Ligi Mistrzów, to wiedziałam, że to dla Adriana świętość. Kiedyś zresztą usłyszałam, że na czas meczu z piłką nożną i tak nie wygram. Spuściłam z tonu kiedy piłka nożna dla męża przestała być tylko pasją, a stała się pracą i naszym chlebodawcą.
Dla Adriana to było wybawienie - przyznaje Urszula
Z przyszłym mężem lepiej poznała się na początku studiów na obozie integracyjnym. - Dobrze nam było od samego początku i nadal tak jest, a nawet coraz lepiej - zaznacza Adrian.
Podczas studiów zaczęli zarabiać pierwsze pieniądze na scenie. Adrian dorabiał sobie prowadząc imprezy, a w wolnym czasie chodził na mecze. - Oczywiście Wisły. Na moim roku wszyscy kibicowali "Białej Gwieździe". Fanem Wisły jest Tomek Kot, z którym mieszkałem na stancji. Nadal jesteśmy bardzo dobrymi kumplami. Tomek zrobił wielką karierę aktorską, mieszka w Warszawie, ale kiedy tylko może ogląda mecze Wisły - opowiada Adrian.
Na drugim roku studiów Urszula zagrała pierwszą rolę w spektaklu "Miesiąc na wsi" w reżyserii Barbary Sass w Teatrze Bagatelą gdzie później otrzymała stypendium. Tam kontynuowała pracę po studiach. Adrian też znalazł tam zatrudnienie. Oprócz ról w teatrze Urszula zaczęła otrzymywać propozycję gry w filmach. Zagrała rolę Karoliny Szarłatowiczówny w , Przedwiośniu", a także występowała w serialach. Adrian zagrał natomiast w serialu, "Klan".
Ślub wzięli 9 czerwca 2001 roku. Trzy lata później urodził się syn Antek. Rodzina się powiększyła i Adrian zaczął szukać dodatkowych możliwości zarobku. W jednej z gazet przeczytał, że Wisła prowadzi nabór na stanowisko spikera Pomyślał, że spróbuje. Przydało się doświadczenie w prowadzeniu imprez zdobyte podczas studiów. Po przetestowaniu głosu w radiu Kraków i sprawdzianie wiedzy na temat piłki nożnej oraz Wisły otrzymał angaż. - Czułem wielki splendor, że mogłem prowadzić mistrzowskie fety Wisły i przemawiać do tysięcy kibiców na każdym meczu. Szybko się też przekonałem jak bardzo jest to odpowiedzialna praca. Jak ważne jest każde słowa szczególnie wtedy, gdy źle dzieje się na trybunach - mówi Adrian. W 2004 roku doczekał się jak na razie najważniejszej roli filmowej. Zagrał Jerzego Klugera najlepszego przyjaciela Jana Pawła II z czasów szkolnych, w filmie "Karol. Człowiek, który został papieżem". W ostatnich latach poświęcił się tylko pracy w Wiśle, gdzie od 2006 roku jest rzecznikiem prasowym. Codziennie rano przyjeżdża do klubu i pracę rozpoczyna od przeglądania wszystkich gazet, aby sprawdzić co napisano w nich o Wiśle. Od rana zaczynają się również telefony i umawianie się na wywiady z trenerem, czy piłkarzami. - Tych wywiadów jest coraz więcej, ale to dobrze. Jeżeli dziennikarze chcą rozmawiać z trenerem Wisły i zawodnikami, to oznacza, że ludzie coraz bardziej lubią czytać o naszym klubie. A my staramy się jak najlepiej przekazywać informacje - zaznacza Adrian.
Nie zapomniał jednak o swoim aktorskich pasjach. W wolnych chwilach stara się chodzić do teatru albo kina Raz nawet zabrał piłkarzy Wisły z żonami na spektakl "Seks nocy letniej" w Teatrze Bagatelą w którym występował jego żona Obowiązkowo stara się być na premierach sztuk, czy filmów, w których gra Urszula
- Bardzo czekam i liczę na jego uwagi. Jest dość obiektywnym odbiorcą. Często słyszę od Adriana pochwały i nie raz widziałam niekłamane wzruszenie, ale też zdarzyło mi się usłyszeć kiedyś, że tak złej mnie jeszcze nie widział. Nie mam mu tego za złe, bo miał rację. Wzięłam udział w niezależnym projekcie, praca się nie kleiła, sama uważałam, że jest to bryndzą wstyd było wychodzić na scenę, nie mogłam się doczekać kiedy ta praca się skończy. Wtedy mnie wspierał -wspomina Urszula Ją coraz częściej pytają o Wisłę. - Kiedy pracuję w Warszawie, to z moją wiedzą na temat klubu jest różnie, ale wiem, że Wisła jest teraz na drugim miejscu. Jestem z Krakowa i od zawsze kibicowałam tej drużynie. Nieraz potrafiłam wymienić całą pierwszą jedenastkę - opowiada. - A jak jestem w Krakowie i w czasie meczu gram przedstawienie w teatrze, to w kantorku hula telewizor, bo chłopcy z obsługi spektaklu są zapalonymi kibicami \'Wisły.
W każdej przerwie donoszą więc jak wygląda sytuacja na boisku. Wtedy jestem na bieżąco. Gorzej kiedy jestem na wyjeździe.
W ostatnich latach Urszula robiła coraz większą aktorską karierę, choć sama nie chce używać tego określenia W tym roku zagrała główną rolę w filmie "Joanna" Feliksa Falka Adrian od czterech lat jeździ natomiast z Wisłą po całej Polsce i Europie. Szczególnie wspomina uroczysty obiad, podczas którego reprezentował krakowski klub przed meczem z Barceloną na wyjeździe. Teraz żyje także oddawanym po kawałku do użytku stadionem Wisły. Już jako rzecznik klubu skończył podyplomowe studia w zakresie public relations na Uniwersytecie Jagiellońskim. Na koniec napisał pracę o kampanii medialnej dotyczącej trasy turystycznej po stadionie, gdzie ma być także otwarte klubowe muzeum. Cały czas liczy jednak na tą że jeszcze kiedyś zagra rolę życia w głośnym filmie.
- Życzę Adrianowi, aby doczekał się wymarzonej roli, której warto będzie poświęcić czas i uwagę. Nie wiem na ile mogłoby to zagrozić jego pracy w Wiśle. Być może prezes Wisły byłby na tyle wyrozumiały, że wypuściłby go na czas realizacji.? To miesiąc, góra półtora Można byłoby to załatwić na zasadzie przedłużonego urlopu... Wiem jednak, że Adrian jest bardzo oddany Wiśle, jest bardzo zaangażowany w to co robi. Nie daje sobie żadnej taryfy ulgowej. Jak czasem jestem w warszawskiej telewizji i spotkam się przypadkiem z osobami z redakcji sportowej, to bardzo Adriana komplementują - mówi Urszula
Uśmiechem reaguje na pomysł, aby Adrian zagrał rolę piłkarza bowiem żaden z aktorów tak jak on naocznie się nie przekonał jak to jest być znanym futbolistą - Piłka nożna jest jednym z najpopularniejszych sportów, a właściwie nie ma o niej filmów, bo to jest bardzo trudne. Są tylko jakieś cukierkowe produkcje. Oczywiście, dobry aktor zagra wszystką ale żeby taki film nakręcić trzeba byłoby się pewnie z rok przygotowywać, aby zrobić to porządnie - przyznaje Adrian.
Na razie wraz z Urszulą ma nadzieję na spokojne spędzenie świąt i odpoczynek. Nie obawiają się, że będą im przeszkadzać paparazzi śledzący każdy krok znanych osób, a szczególnie aktorów. - Są pary które swoim bywaniem wszędzie, pokazywaniem się, stają się celebrytami. Naszą intencją nie jest tą aby być wszędzie, za wszelką cenę. A po drugie może jesteśmy nieciekawi dla tabloidów, ponieważ mamy zero skandali na koncie. Można być na siłę kontrowersyjnym, ale po co. Obydwoje lubimy rodzaj aktorstwa które nie jest na pokaz, bardziej od wewnątrz, niż na zewnątrz - wyjaśnia Adrian. Urszula zaznacza: - W momentach kiedy jesteśmy razem nie potrzeba wiele. Czasem dobrze jest gdzieś wyjechać, a czasem dobrze jest posiedzieć w domu, we własnej przestrzeni, po prostu ze sobą pobyć.