Artysta niepowtarzalny

Jan Szurmiej (1946 – 2024)

Należał do twórców, którzy mają swój znak, szczególny wyraz. Ze sceny płynęły emocje, właściwe tylko jego Teatrowi. Było to coś, czego nikt już nie powtórzy, nie będzie umiał. Ten Teatr właśnie umarł, razem z nim.

Jan Szurmiej, zmarły niedawno wybitny, o niezwykłej osobowości inscenizator - twórca klimatycznych widowisk, z imponującymi scenami zbiorowymi, i przedstawień kameralnych znaczonych subtelną kreską, jeden ze współcześnie żyjących największych znawców kultury żydowskiej, m. in. latami ścisłej współpracy związał się z Teatrem Siemaszkowej, dostarczając widzom rzeszowskim wiele radości i wzruszeń.

W różnych latach realizował w nim m.in. „Skrzypka na dachu" - z Markiem Kępińskim i Robertem Żurkiem, kreującymi wymiennie Tewie Mleczarza, „Marlenę Dietrich. Błękitnego Anioła" - z Mariolą Łabno - Flaumenhaft, „Sztukmistrza z Lublina" - z Przemysławem Tejkowskim, „Piaf" - przed laty z Justyną Szafran i Anną Sroką i po latach z Dagny Mikoś i Małgorzatą Pruchnik - Chołką, czy wreszcie przezabawne „Siostrunie" i uwielbianą przez młodych widzów, także tych duchem - „Anię z Zielonego Wzgórza".

Aktorzy, którzy grali w tych i in. jego spektaklach w Siemaszkowej, wspominają pracę z nim jako szczególnie twórczą i artystycznie rozwojową. Podobnie w Teatrze Polskim we Wrocławiu, gdzie ostatnio był dyrektorem artystycznym, czy Teatrze Muzycznym Capitol w tymże Wrocławiu i wcześniej Operetce Warszawskiej - którą przemianował, powracając do przedwojennej nazwy Teatru Muzycznego Roma. A także wielu, in. scen, z którymi współpracował.

Urodził się w rodzinie o korzeniach żydowskich, rosyjskich i polskich. Jego ojcem, był wybitny aktor i reżyser, wieloletni dyrektor Teatru Żydowskiego w Warszawie, Szymon Szurmiej, w którego rodzinie byli również Polacy. Matką rosyjska tancerka i choreografka Aida Szurmiejowa, z d. Szaszkina.

Był artystą wszechstronnym - reżyserem, choreografem, twórcą tekstów, aktorem, mimem i tancerzem - ukończył Szkołę Baletową przy Operze Wrocławskiej, grał w Teatrze Pantomimy we Wrocławiu i Teatrze Żydowskim w Warszawie. Stworzył i kierował Festiwalem im. Anny German w Zielonej Górze.

Miałem wielką przyjemność dobrze znać osobiście i pisywać o spektaklach - wszystkich rzeszowskich i niektórych wrocławskich Jana Szurmieja. Była to niewielka część z jego bogatego dorobku - miał ich w nim ponad sto z okładem.

Ostatnimi, o których pisałem, to barwny i żywiołowy „Skrzypek na dachu" w Siemaszkowej, klimatyczny, zrealizowany m.in. na tekstach Babla - „Zmierzch - świtem" i na mniej znanych wierszach i poematach Różewicza - intymny „Czas na mnie", w Polskim we Wrocławiu.

Nie sądziłem, że będą to jego ostatnie spektakle, które będę oglądał i ostatnie nasze spotkania.

Andrzej Piątek
Dziennik Teatralny Rzeszów
25 czerwca 2024
Portrety
Jan Szurmiej

Książka tygodnia

Hasowski Appendix. Powroty. Przypomnienia. Powtórzenia…
Wydawnictwo Universitas w Krakowie
Iwona Grodź

Trailer tygodnia