Baśń "metabaśniowa"

Dawno, dawno temu, za górami, za lasami... Cśś! Wcale nie tak dawno, bo spektakl można oglądać dopiero od 9 kwietnia, i wcale nie tak daleko, bo w bielskim Teatrze Lalek Banialuka. Cztery postaci opowiadają tam dzieciom Baśń o Rycerzu bez Konia.
Zaczynają porządnie - witają się z widownią, którą udaje się im zaangażować do wspólnej zabawy, prowokując do chóralnego "dzień dobry" i klaskania w rytm ciekawej, stylizowanej na rokokową, muzyki autorstwa Roberta Łuczaka. Nagle. Szybko jednak okazuje się, że reżyser, Janusz Ryl - Krystianowski, nie proponuje nam zwyczajnej historii o Rycerzu, dla którego zabrakło w królestwie rumaka, i o Koniu z czkawką, poszukującym wyrozumiałego jeźdźca. Skoro od początku wiadomo, że ci dwaj muszą w końcu natknąć się na siebie i żyć długo i szczęśliwie, co innego staje się istotne. Spektakl jest raczej baśnią o baśni, o opowiadaniu baśni i o tajemnicach baśniowych bohaterów. Narratorzy komicznie psują tradycyjny wstęp, gdyż każdy z nich ma inną koncepcję, więc kłócą się, strofują siebie nawzajem, na dodatek niesforna Królewna pojawia się na scenie znacznie wcześniej, niż przewiduje scenariusz. W tej sytuacji ubrani na czarno narratorzy sami szybko przeistaczają się na oczach widzów w postaci, tylko ubierając złote kryzy i biorąc do ręki odpowiednią lalkę. W ten sposób znakomicie pobudzają wyobraźnię widza i wpuszczają go nie tylko do świata baśni, lecz również za kulisy teatru. Motyw teatru w teatrze staje się coraz popularniejszy właśnie w spektaklach dla dzieci. Na przykład w Na wiślanym szlaku, w reżyserii Henryka Konwińskiego w Śląskim Teatrze Lalki i Aktora Ateneum, oglądamy fragment przedstawienia marionetkowego z przeciwnej strony niż zwykle, od tyłu, z perspektywy artystów. W Baśni o Rycerzu bez Konia też należymy do grona wtajemniczonych, na scenie stoi bowiem stół, a na nim mała scenka, na której czasem pojawiają się lalki, ale zawsze widoczni są, kierujący nimi aktorzy. Częściej jednak akcja rozgrywa się przed tym elementem scenograficznym, wykorzystywanym wtedy na przykład jako kryjówka (autorką tej wielofunkcyjnej scenografii jest Joanna Braun). Postać jest zatem, odgrywana jednocześnie przez lalkę i aktora, a właściwie narratora, przy czym zdecydowanie dominuje tu, z korzyścią dla spektaklu, gra aktorska nad animacją lalki. Tym ciekawsze stają się momenty, wcielania się w nową postać, z czym bez problemu radzi sobie Katarzyna Koziara kolejno w roli jednego z Rozbójników, Czarodziejki, Myszki i Królewny, wyraziście i z efektem humorystycznym, akcentując zmianę - modulacją głosu. Kreowane przez nią postaci, spotykane przez Rycerza, albo Konia podczas ich wędrówki, należą wprawdzie do klasycznego repertuaru baśniowych bohaterów, lecz ich zachowanie uwłacza godności przyzwoitych postaci. Przede wszystkim odzierają swój świat z magii, ukazują bezradność wobec fantastycznych rekwizytów, takich jak na przykład szklana kula, która nie chce przepowiedzieć przyszłości Czarodziejce, bo... ta poradzi sobie bez jej pomocy. Poza tym bohaterowie nie realizują swoich tradycyjnych zadań - Rozbójnicy wymigują się od skutecznego napadu i wdają się w dyskusje z ofiarami, by w końcu puścić je wolno. Największy ferment sieje Królewna, ujawniając szachrajstwa większości królewien, zamkniętych w wieżach. Jak to w bajkach zwykle bywa...? Niecodzienna jest także rola tych postaci w akcji, ponieważ w nikłym stopniu wpływają one na bieg wypadków. Można odnieść wrażenie, że zawieruszyły się tu przypadkiem, wpadły na chwilę z innej baśni, ale nie po to, by komuś pomóc albo zaszkodzić, lecz aby się pobawić i rozśmieszyć. Właśnie te luźne scenki, obok zapożyczonych z kolei z musicalu piosenek Rycerza i Konia, dodają spektaklowi swoistego uroku. Sprawiają, że z niecierpliwością czekamy, jaka nowa zbuntowana postać, działać będzie na przekór swojej konwencjonalnej roli. Reżyser igra zarazem z naszymi przyzwyczajeniami. Kilka razy na próżno spodziewamy się rychłego finałowego spotkania Rycerza z Koniem, a ku naszemu zaskoczeniu poznajemy kolejnego, rozbrajającego bohatera. I żyli długo i szczęśliwie. Właśnie takie otwarcie, możliwość swobodnego nizania nowych epizodów, jest atutem bajki Marty Guśniowskiej, którą za ten tekst wyróżniono na XXII Festiwalu Teatrów Lalek w Opolu w 2005 roku. Tam też uhonorowano najwyższą nagrodą Janusza Ryla - Krystianowskiego za reżyserię Baśni o Rycerzu bez Konia w Teatrze Animacji w Poznaniu. Rosnącą popularność bajki, potwierdza zapowiadana na maj premiera w Opolskim Teatrze Lalki i Aktora. Zatem już wkrótce przekonamy się, czy nowa inscenizacja dorówna barwnej opowieści Banialuki o świecie wyobraźni i łobuzerskiemu mąceniu baśniowego ładu. Teatr Banialuka im. J. Zitzmana w Bielsku-Białej Marta Guśniowska "Baśń o Rycerzu bez Konia" reż: Janusz Ryl - Krystianowski scenografia: Joanna Braun muzyka: Robert Łuczak ruch sceniczny: Marzena Biesiadecka Obsada: Katarzyna Koziara, Włodzimierz Pohl, Radosław Sadowski, Piotr Tomaszewski Premiera: 9 kwietnia 2006r.
Aleksander Nycz
Dziennik Teatralny
26 kwietnia 2007

Książka tygodnia

Hasowski Appendix. Powroty. Przypomnienia. Powtórzenia…
Wydawnictwo Universitas w Krakowie
Iwona Grodź

Trailer tygodnia