Baśniowy mikrokosmos „malinowych" bajek

"Najmniejszy bal świata " - reż. Aneta Głuch-Klucznik - Teatr Zagłębia w Sosnowcu

Za siedmioma górami, za siedmioma rzekami... Tak zazwyczaj rozpoczynają się bajki dla dzieci, jednakże w przypadku „Najmniejszego balu świata" rzecz wygląda zupełnie inaczej, gdyż autorką tekstu jest Malina Prześluga, młoda, popularna i oryginalna dramatopisarka obdarzona niezwykle plastyczną wyobraźnią. Natomiast sama sztuka została w 2009 roku uhonorowana wyróżnieniem w konkursie zorganizowanym przez Centrum Sztuki Dziecka w Poznaniu. Obecnie można ją zobaczyć na deskach Teatru Zagłębia w Sosnowcu.

„Najmniejszy bal świata" w reżyserii Anety Głuch- Klucznik, reżyserki animacjii działań plastycznych, to interesująca propozycja dla najmłodszych widzów. Aby opisać widowisko zaprezentowane w sosnowieckim teatrze można użyć zaledwie paru/dwóch? słów, w których kryje się przepis na niewątpliwy sukces, czyli: innowacyjność i kreatywność. Reżyserowi spektaklu nie można odmówić pomysłowości, ponieważ przedstawienie zaskakuje innością, oczywiście pozytywnie. Wpisuje się w nurt zwany czarnym teatrem. Jego genezę można odnaleźć w starożytnym Dalekim Wschodzie. Wyjątkowość tego rodzaju sztuki polegała na tym, że aktorzy ubrani na czarno, w ciemnej sali animowali duże, wielobarwne lalki. Dziś pierwotna idea uległa zmianie i uwspółcześnieniu, a co za tym idzie wzbogacono ją dzięki zastosowaniu nowoczesnej techniki oraz ultrafioletowych farb i ubrań. Wypada wtrącić, że za twórcę współczesnego czarnego teatru uważany jest Bułgar Ivan Sivinow, który w 1977 roku zaprezentował stworzony przez siebie gatunek teatraln y podczas Międzynarodowego Festiwalu Lalkarzy. Natomiast na polski grunt czarny teatr został przeniesiony  w 1987 roku przez Tomasza Brzezinskiego i funkcjonuje jako autorski Czarny Teatr Sivina II. Jednakże dziś teatr, ten podlegając licznym modyfikacjom, odszedł od tradycyjnej formy i poza teatrem lalek wszedł także do repertuaru artystów sztuki tanecznej  i ruchu. Jednym z zespołów zajmujących się tego typu twórczością jest japoński ośmioosobowy Wrecking Crew Orchestra, którego spektakle zainspirowane zostały filmem „Tron".

Autorka sztuki „Najmniejszy bal świata" stworzyła fantastyczny mikrokosmos, który zasiedli miniaturowi bohaterowie, przypominający nieco mieszkańców Krainy Liliputów znanych z powieści Jonathana Swifta, „Podróże Guliwera", lecz są od nich o wiele mniejsi. Natomiast do świata „wielkich ludzi" mogą się teleportować za pomocą tajemniczego kapelusza Pana Przechodnia. Historia opowiada o losach małej królewny Migawki (Edyta Ostojak), która obrażona na rodziców: króla Maciupka (Piotr Bułka) oraz królową Malusię (Agnieszka Bałaga – Okońska), postanawia  zaczarować i wysłać mamę i tatę do świata dużych. Jednakże szybko zdaje sobie sprawę z tego, że życie bez niech  wcale nie jest takie przyjemne, jak jej się wydawało. Pogrążona w smutku, postanawia odnaleźć swoją rodzinę, a w poszukiwaniach pomaga jej wyczarowany przez Pana Przechodnia (Przemysław Kania) Pokurcz (Michał Bałaga) – zabawny, nieco groteskowo przerysowany i popełniający liczne błędy językowe wymyślony przyjaciel. Podczas poszukiwań, niestrudzeni wędrowcy napotykają na swej drodze liczne przeszkody oraz bohaterów takich jak: Ciarki, Komar, Oczko w Rajstopie, Zegar czy Gęsia Skórka, niekoniecznie nastawionych do nich życzliwie.

„Najmniejszy bal świata" reprezentuje rodzaj intelektualnej rozrywki serwowanej dzieciom w przekonaniu, że nie będą się one nudzić ani przez chwilę. Jest to powiastka zarówno poruszająca, jak i zabawnie przedstawiona. Spektakl nie powiela utartych konwencji, nie zieje nudą i nie jest przewidywalny. Zawiera intertekstualne nawiązania m.in. do „Czerwonego Kapturka" oraz muzyczne do ścieżki dźwiękowej z „Mission Impossible", stanowiące dźwiękową ilustrację misji odnalezienia rodziców podjętej przez Migawkę. Choć spektakl skierowany jest do dzieci w wieku od 6 do 11 lat, z powodzeniem mogą go obejrzeć i nieco starsi widzowie, ponieważ z pewnością zaciekawi on niejednego rodzica. Zarówno fabuła, jak i sposób aranżacji oraz animacji wykorzystywanych atrybutów został gruntownie przemyślany. Na uwagę zasługuje interaktywność i interakcyjność, ponieważ aktorzy podczas spektaklu zwracają się do dzieci, zabiegając nieustannie o ich atencję. Ba, nawet w przerwie między dwoma aktami przechadzają się po teatralnym hallu, nawiązując kontakt z młodymi widzami. Natomiast w finale, artyści zachęcając do wspólnej nauki tańca cza-czy, nawiązują interakcje z publiczności wprowadzając atmosferę balu. Warto wspomnieć także o dynamicznej muzyce zgranej z treścią przedstawianej sztuki, stworzonej przez Tomasza Łuca. Zaletą spektaklu jest także żywiołowe tempo akcji oraz odpowiedni czas trwania i przemyślana kompozycja, które wskazują na to, że reżyser idealnie dostosował sztukę do wieku odbiorców.

Scenografia Aleksandra Maksymiaka jest niemal minimalistyczna i pogrążona w mroku, lecz poszczególne jej elementy zostały wykonane z fluoroscencyjnego materiału, dzięki czemu świecą w ciemności. Atrakcyjne wizualnie są także baśniowe, wyszukane kostiumy.

W sztuce brak utylitaryzmu i  moralizowania, dzięki czemu spektakl jest lekki i przyjemny, a przy tym ciekawie zrealizowany. Reżyserce udało się wcielić w życie triadę docere, delectare, movere (łac. nauczać, zabawiać/uprzyjemniać, wzruszać). Nie brakuje tu także przejrzystego, dydaktycznego przesłania związanego z prostym faktem, iż prawdziwe szczęście można osiągnąć żyjąc nie w samotności, lecz w zgodnie z drugim człowiekiem, z rodziną. Zatem porusza on kwestię relacji łączącej dzieci z rodzicami. Na zakończenie należy przyznać, że takich właśnie przedstawień, tworzonych z myślą o dzieciach i dla dzieci, brakuje.

Magdalena Mikrut-Majeranek
Dziennik Teatralny Katowice
28 września 2013

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia