Beznadzieja

"Trzy siostry" - reż. Ewelina Pietrowiak - Tarnowski Teatr im. L. Solskiego

Tarnowskie „Trzy siostry" to spektakl o niespełnionych marzeniach, o ludziach znudzonych życiem, rozczarowanych dorosłością. Nie odnieśli sukcesu z powodu braku energii do działania oraz całkowitego zanurzenia się w marzeniu o utopijnym, lepszym świecie.

Akcja „Trzech sióstr" rozgrywa się w różnych miejscach: we wnętrzu, na podwórzu i poddaszu. Niejednokrotnie dzieje się w kilku miejscach jednocześnie. Scenografia Eweliny Pietrowiak (będącej również reżyserką) ukazuje wnętrze pomieszczeń oraz podwórze a wszystko szare: meble, ściany, okna, drzwi, pościel. Ciekawym elementem scenografii są opony użyte, jako meble ogrodowe. Kolorystyka podkreśla klimat spektaklu, pozwala też skupić się w pełni na grze aktorskiej. Szarość scenografii uwydatnia uniwersalność treści. Możemy umiejscowić spektakl w dowolnych realiach społecznych-polityczno, jak również w dowolnym przedziale czasowym.

Niestety, dialogi wydają się recytowane, gra w większości bez wyrazu. W pewnych momentach jest po prostu nudno. Panuje martwota i odrętwienie. Na szczęście Matylda Damięcka w roli Nataszy, nadaje przedstawieniu dynamiki. Damięcka poza wyróżniającym ją różowym strojem, bawi dowcipem.

Momentem wzbudzającym zachwyt staje się przybycie kolędników. Aktorzy ustawiają się w dwóch rzędach, każdy trzyma świeczkę. Stoją w ciemności oświetleni jedynie bladym płomykiem. Śpiewają a cappellakolędy, pastorałki w języku rosyjskim. Niesamowite, wzruszające przeżycie.

„Trzy siostry" w reżyserii Eweliny Pietrowiak nie zachwycają. Męczą i nudzą, mimo współczesności przedstawienia, uzyskanej za pomocą scenografii oraz kostiumów. Szara scenografia oraz nastrój znudzenia, rozczarowania rzeczywistością przygnębiają. Jakby nie było wystarczające, że dramat dotyka problemów znanych większości: podejmowania decyzji niezgodnych z uczuciami, z rozsądku, bo wypada. Niespełnione marzenia i ambicje, oczekiwania, co do dorosłego życia czy małżeństwa. Często jednak niepowodzenia spotykają nas na własne życzenie. Będąc marionetką niezdolną do działania, zatopioną w utopijnych wizjach lepszego świata, gdzieś poza miejscem, w którym żyjemy, nie zajdziemy daleko.

Można się zastanawiać, dlaczego dyrektorka artystyczna wybrała tak wymagającą i trudną sztukę na początek kadencji. Ewelina Pietrowiak w jednym z wywiadów stwierdziła, że Czechow bardzo pasuje do tarnowian, Tarnowa i tego teatru. Pietrowiak chciała również zaprezentować publiczności zespół aktorski, do którego dołączyło kilka nowych osób. Nie można mówić o sukcesie reżyserskim w tarnowskim teatrze Eweliny Pietrowiak. Spektakl epatował uczuciem beznadziei do tego stopnia, że niektórzy widzowie wychodzili w antrakcie. Nie był również czytelny. Poza tym, jako rodowita tarnowianka, nie uważam miasta za szare, ponure a mieszkańców za zblazowanych nieudaczników, marzących o lepszym świecie.

Więcej tekstów tego autora można przeczytać na miernikteatru.blogspot.com

 

Kalina Filip
miernik Teatru
23 lutego 2013

Książka tygodnia

Wybór opowiadań
Świat Książki
Edgar Allan Poe

Trailer tygodnia

Zielona granica
Agnieszka Holland
Po przeprowadzce na Podlasie psycholo...