Było wzniośle i zabawnie
"Ariadna na Naxos" - reż. Włodzimierz Nurkowski - Opera Krakowska w KrakowieSławomir Pietras powiedział przed spektaklem "Ariadny na Naxos", że krakowska publiczność siedziała na premierze na rękach; tak słabe były oklaski, więc bydgoska, owszem, brawo biła zaciekle, ale w trakcie całego, przekomicznego przecież przedstawienia, trwała w dostojnym skamienieniu, niczym popiersie ogrywane na scenie przez wcielającą się w postać Ariadny Magdalenę Barylak. A przecież w tym spektaklu było jeszcze więcej powodów do śmiechu, niż nawet w "Don Giovannim". I to jest problem. Nie mają bydgoszczanie poczucia humoru? Czy boją się w tak wytwornym przybytku jak Opera Nova okazywać emocje? Szkoda, bo artyści oczekują przecież reakcji widzów. To mobilizuje, przydaje energii do dalszych działań scenicznych. Na szczęście artyści nieźle poradzili sobie tego wieczoru i bez wsparcia publiczności
Wokalnie w pierwszej części dominowała Agnieszka Rehlis w roli Kompozytora. Jej dźwięczny głęboki mezzosopran szczególnie pięknie brzmiał przy dźwiękach wysokich, które wydobywała z dużą swobodą. W części drugiej aksamitnym sopranem zniewalała Magdalena Barylak jako Ariadna. W niełatwej muzyce Straussa brzmiała przejmująco i naturalnie tak w najniższych, jak i najwyższych rejestrach. Dobrze w karkołomnej wręcz, z powodu wysokiego "g" przekraczającego nawet zasięg sopranu koloraturowego, partii Zerbinetty odnajdywała się też Katarzyna Oleś- Blacha. Była też świetna aktorsko. Zwłaszcza w sytuacjach komicznych, których nie brakuje tej roli. Spośród panów najlepiej wypadł Tomasz Kuk jako Bachus.
Z jednej strony żartobliwa, z drugiej wspaniale tragiczna muzyka, nieprawdopodobna inwencja melodyczna są też niemałym wyzwaniem dla orkiestry. Krakowscy artyści i z tym sobie poradzili.
Zwłaszcza w drugiej części przedstawienie aż mieni się od przepięknych wizualnie scen. Reżyser Włodzimierz Nurkowski, choreografowie Katarzyna Aleksander-Kmieć i Jacek Tomasik oraz scenografka Anna Sekuła skomponowali spektakl niezwykle malowniczy, pełen urokliwego wdzięku. Jednocześnie bardzo poetycki i komiczny. A niełatwo te dwa elementy harmonijnie połączyć. Tak, jak niełatwo było artystom opery seria i komedii dell'arte wystąpić na dworze mecenasa w jednym przedstawieniu, spełniając kaprys bogacza.
"Ariadna na Naxos" to jedna z najtrudniejszych do wystawienia oper, gdzie mitologiczny epos przeplata się z commedią dell' arte, wzniosła opera z trywialną arlekinadą. Napisane przed bez mała stu laty libretto doskonale przystaje i do współczesności. Jak świat światem, bowiem, sztuka uzależniona jest od kaprysów mecenasa czy sponsora. A jakie mogą być tego skutki zobaczyliśmy na scenie. To wędrowni kuglarze ocalili w efekcie honoraria także artystów wysokiej sztukiPrimadonna obok Zerbinetty to niczym Olbrychski w reklamie Biedronki