Choć to szaleństwo, lecz jest w nim metoda

„Hamlet" – reż. Lyndsey Turner - National Theatre in London

"Cóż to czytasz, mości książę?" – zostaje zapytany Hamlet. Odpowiada: „Słowa, słowa, słowa". Wypowiedź prosta, niewymuszona, a przy tym jakże inteligenta, podobnie jak cały spektakl. Po seansie w Multikinie zrealizowanym przez National Live in London chyba wszyscy się zgodzą, że podobne dzieła, takie jak „Hamlet", powinny być wystawiane głównie przez Anglików.

Po śmierci króla Danii, Gertruda, matka tytułowego bohatera a także wdowa po wielkim władcy kolejny raz wychodzi za mąż – za swojego szwagra, Klaudiusza. Hamlet nie może się pogodzić z szybkimi zaślubieniami, gdyż matka nie tylko popełniła kazirodztwo, ale także pogwałciła cześć po zmarłym ojcu. Chęć zemsty dodatkowo wzmacnia spotkanie z duchem króla, który informuje go, że za jego śmierć odpowiada nie kto inny, a właśnie obecny władca Danii. Wymusza na Hamlecie, by go pomścił. Książę pod postacią szaleńca zaczyna poszukiwać dowodów zbrodni.

Czego by tu na wstępie nie napisać, krótko mówiąc „Hamlet" zachwyca swoim przesłaniem, swoją historią, swoim zakończeniem. Choć spektakl od setek lat trwa nieprzerwanie na scenach całego świata, wciąż jest tak samo aktualny. Udowadnia to chociażby nie tylko fakt, iż adaptacja w reżyserii Lyndsey Turner została przeniesiona w czasy nam współczesne, ale także położenie ogromnego nacisku na wątek polityczny oraz dramat rodzinny – tragiczny nieprzerwanie od wieków. Już od pierwszej sceny publiczność natychmiast wyczuwa te wszystkie emocje bohaterów, przez co nie można wobec nich pozostać obojętnym.

Szczególnie gdy otrzymuje się szansę podziwiać Benedicta Cumberbatcha w tytułowej roli. Aktor stworzył nietuzinkową kreacją niby dobrego syna, niby szaleńca, niby przyjaciela. Każdą z nich jest po trochu, a przy tym często wybiega poza stereotypowe zagrania. Doprawdy trudno oderwać wzrok od jego ekspresywnej mimiki, a także ciężko nie wsłuchać się w jego interpretacje sławnego: „Być albo nie być". Jeżeli przyjmie się, że odegranie Hamleta to egzamin dojrzałości i umiejętności artystycznych, to Cumberbatch zdaje go na ocenę bardzo dobrą z wyróżnieniem.

Podobną recenzję można by było zakończyć słowami, że „Hamlet" to klasyka, którą należy znać, ale w tym przypadku po prostu chce się napisać coś więcej. Podobny spektakl to prawdziwa perełka – rzecz, której miłośnik polskiego teatru tak łatwo nie doświadczy w okręgu rodzimego podwórka. Skoro otrzymuje szansę obejrzenia tak ciekawej adaptacji, powinien ją wykorzystać. Ponieważ kolejny raz może się to nie powtórzyć.

Marta Cecelska
Dziennik Teatralny
6 kwietnia 2018
Portrety
Lyndsey Turner
Wątki
Teatr w kinie

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia