Chorobliwie ruchome elementy umysłu

"Fragment nieistniejącego świata" - reż. Jacek Bała - Wrocławski Teatr Współczesny im. Edmunda Wiercińskiego

„Może to wszystko było tylko tworem iluzji, pasmem złudzeń o sobie, o innych, o świecie, sumą wrażeń, słów, stanów, gestów i dotyków, nierzeczywistą taśmą, którą można ciąć, kleić, puszczać wstecz" – to chce usłyszeć reżyser od starca. Czy jednak jego wizja artystyczna jest przystająca do rzeczywistości?

W sali o nietypowej – jak na salę teatralną – kubaturze, ze scenografią wyposażoną w ruchome elementy, wydarza się spotkanie z chorobą. Choć trudno to nazwać spotkaniem. Ze spotkaniem bowiem przeważnie jest tak, że osoby biorą w nim czynny i świadomy udział. Tu mamy do czynienia raczej ze zderzeniem – jest to zderzenie z rzeczywistością, którą trudno pojąć, ogarnąć, zrozumieć.

Choć do tego zderzenia dochodzi między reżyserem a starcem (świetnie zagrali te role Bogusław Kierc i Tomasz Cymerman), to również widzowie – będąc obserwatorami – mimowolnie doświadczają skutków tego wydarzenia.

W pokoju o ruchomych częściach (który stanowi sam w sobie celowy zabieg scenograficzny, mający odzwierciedlać umysł starego człowieka, chorego na alzheimera), toczy się opowieść o ambicjach młodego reżysera. Chce on stworzyć materiał „o człowieku, który – będąc gówniarzem – wcielił w życie ideę miłosiernego samarytanina". Trochę go ta idea pociąga, a trochę irytuje („jak można być normalnym, skoro się w młodości – zamiast rwać dziewczyny – myło stare zniedołężniałe ciała?"). Reżyser opowiada o swoich wyobrażeniach na temat tego materiału, lecz jego wyobrażenia weryfikuje sam bohater zaplanowanego reportażu.

Umysł człowieka chorego na alzheimera okazuje się dziurawy, nieprzewidywalny, niepodatny na „ustawianie" czy odgrywanie jakiejkolwiek roli – nawet gdyby to miała być rola siebie samego sprzed lat... Spotkania i rozmowy mocno odbiegają od obmyślonego szczegółowo scenariusza, lecz ostatecznie i tak okazują się hitem. Zamiast filozoficzno-melancholijnego wywodu, reżyser słyszy opowieść o konkretnych osobach, o trosce, dotyku, zwyczajnych czynnościach, które w opisywanych przez starca warunkach wydają się jednak czynnościami nadzwyczajnymi, bo wymagającymi niezwykłej wrażliwości i ofiarności. Starzec swoją opowieść obrazuje za pomocą prostych szkiców na ścianach. Twarze, które rysuje, są bardzo plastyczne.

Starzec opowiada z trudem – duka krótkie zdania, dławi się własnym głosem, napięcie mięśni twarzy wyraża wysiłek. Opowieść starca – przerywana jest przebłyskami innej świadomości, obcych wspomnień, abstrakcyjnych piosenek – wzrusza i zmusza do refleksji nad naszym podejściem do człowieka nieidealnego, chorego, niepełnosprawnego, tak bardzo odstającego od naszych dzisiejszych standardów nieskazitelności, doskonałości i sukcesu.

Zniecierpliwienie, złość, niezrozumienie, bezsilność – to emocje, którym musi stawić czoło reżyser. Bo jak ogarnąć to, czego nie da się pojąć, i jak przedstawić to, czego nie da się zobaczyć?

Poza oryginalną scenografią warto zwrócić uwagę na interesujący zabieg sceniczny, w którym za pomocą ruchu i efektów świetlno-dźwiękowych, widzowie przenoszeni są w inny wymiar: a to wyobrażeń reżysera, a to świadomości starca, gdzie wszystko wydaje się być umowne.

Anna Mazurek
Dziennik Teatralny Wrocław
4 maja 2015

Książka tygodnia

Zdaniem lęku
Instytut Mikołowski im. Rafała Wojaczka
Piotr Zaczkowski

Trailer tygodnia