Cisza
„I'm Nowhere / Znikanie" - aut. Iwan Wyrypajew - reż. Norbert Rakowski - Teatr im. Jana Kochanowskiego w OpoluZajmuję miejsce na widowni. Rozstawiony stół, na nim mikrofony, a po bokach kamery skierowane w jego stronę. Wchodzi kilka osób, zasiadają przy stole. Zaczyna mówić młoda dziewczyna, Hiszpanka. Jednocześnie jest relacjonowana w czasie rzeczywistym na wielkim ekranie. Widzimy dokładnie jej mimikę, emocje, drobne reakcje, nic się nie ukryje.
Tyle, że w skali szarości, co nadaje jej jakiś bardziej odległy charakter. Mówi o tym, że nie chce już żyć, że jedynym jej ratunkiem, w którym złapie wreszcie oddech, jest śmierć. Panuje cisza, słychać tylko jej głos, młodej dziewczyny, która utraciła sens i nadzieję na to, żeby było choćby "jakkolwiek". Każdy moment odbiera jako koszmar, pełen cierpienia. Wydaje publiczne oświadczenie, że z tym kończy, że już postanowiła, i że stanie się to niebawem. Przez ułożenie stołu konferencyjnego frontalnie w stronę widowni, ta staje się "tą drugą stroną dyskusji", czyli w tym wypadku stroną mediów zadających pytania, których słychać tylko głosy.
A te pytania nie pozostawiają żadnych sfer bez komentarza, wszelkie granice łamią szturmem, i nie dość, że prowokują, to jeszcze są zadawane często w formie manipulacyjnej. Media to my, widownia – takie położenie zgotowano nam na tym spektaklu, więc nie dość, że znajdujemy się w tak nachalno-sprawczo – biernej pozycji, to jeszcze stajemy sami przed sobą z dylematem moralnym, każdy według swojego własnego kodeksu, na temat eutanazji, ale nie tylko, bo ta sytuacja dylematów rodzi wiele. Między innymi młody wiek dziewczyny, która nie widzi już nadziei; media, które na jej życie wpływają z wielką siłą, i robią to bardzo destrukcyjnie; to, jak odnajdują się w tym jej bliscy oraz w jakim stopniu uczestniczą w procesie; dylematy, które tyczą się lekarza psychiatry, psychoterapeuty, odpowiedzialnych za pozytywną decyzję o eutanazji i innych osób uczestniczących w tym procesie. Ciśnienie jest niebywałe... W dodatku jest to spektakl pokazywany w Polsce, w czasach wielkiej witalności, proaktywności, jak najefektywniejszego przedłużania życia, zgłębiania wydajności itd.. Temat śmierci nie jest tu i teraz tematem dyskutowanym, a nawet powiem więcej: nie jest to temat dla nas dyskutowalny.
Zaczęłam od spoileru, aczkolwiek jest to tylko mały fragment, tylko początek; i ten początek właśnie, stanowi silnie wyrywającą nas ze swojej codzienności, konfrontację. Początek jest silny, jak fala, która uderza i przewraca. Potem jest dryfowanie, lewitacja, próżnia. Wciąż pozostajemy w konfrontacji, w którą zostaliśmy wciągnięci, jednak napięcie raczej zaczyna rozprowadzać się w jakieś bezczucie, wypluwać nas w próżnię.
Zostajemy sami w tej przestrzeni, sami we własnej pustce, którą, w zależności od tego, w co wierzymy, jakie mamy przekonania, czy moment w życiu, możemy zapełnić, lub której możemy dać się pochłonąć. Zmotywować, lub poczuć bezsens. Czy jest w tym jakiś morał? Dla każdego morał będzie inny, ale wszyscy zostajemy "zachęceni" do myśli, a także podjęcia tematu, zakończenia zagrzebywania go w przestrzeni "na nigdy".
By tę zachętę od razu obrócić w czyn, czy w tym wypadku słowo i wymianę: po spektaklu odbyła się dyskusja, w której udział wzięły / wzięli: Cveta Dimitrova, Emilia Kaczmarek, Tomasz Stawiszyński oraz Tomasz P. Terlikowski. Głównym tematem i pytaniem naczelnym dyskusji było: "Czy eutanazja powinna być legalna?". Rozmowa dotyczyła kwestii, czy powinniśmy w tym względzie mieć prawo do takiej decyzji, ale także konsekwencji legalności eutanazji: wpływu na otoczenie osób chcących się jej poddać oraz różnego rodzaju presjach. Oczywiście, temat ten jest na tyle trudny i szeroki, że w czasie półtoragodzinnej dyskusji mógł zostać jedynie zasygnalizowany problem, co właśnie miało tutaj miejsce.
Czy każdy z nas powinien mieć prawo, by zadecydować o własnej śmierci? Czy śmierć może być dobra? I jak dużą rolę w takiej decyzji gra odpowiedzialność za innych?
Nie mam w tym momencie ambicji, by wygłaszać jakiś osąd na ten temat, więc z tym dylematem, oczywiście Cię pozostawię, Drogi Czytelniku.