Cyrk w Seczuanie

Tam ta ram! Uwaga! Prezentujemy nowe sztuczki nie tylko magiczne, pokażemy rowerowe show, niebezpieczne pokazy ekwilibrystyczne na dużej wysokości, nie zabraknie tez nagłego znikania, oraz naszego specjalnego numeru: Odcięta ręka. Zobaczycie kostiumy współczesne, japońskie wzory, białe suknie ślubne i odrobinę orientalnego makijażu. Gwarantujemy beczkę śmiechu i wesoły zawrót głowy.
A wszystko zaczyna się tak niewinnie. Aktorzy wchodzą spokojnie na scenę, rozglądają się, niektórzy z nich siadają na widowni i zaczynają dyskutować o możliwościach bycia dobrym oraz o związanych z tym trudnościach. Taki początek, nazwisko Brecht i tytuł jego dramatu pozwalają podejrzewać, że będziemy mieli do czynienia ze spektaklem niemalże filozoficznym. Nic bardziej mylnego. Fakt, że niewielka, wręcz kameralna scena pod sceną w niczym nie przypomina cyrkowego namiotu, to też tylko kamuflaż. W pokazywaną na scenie historię Szen Te wpleciona jest niezwykła ilość żartów i rozmaitych gagów, a publiczność stara się za wszelką cenę nie pospadać z krzeseł podczas kolejnych wybuchów śmiechu. Studenci krakowskiej PWST prześcigają się w kreowaniu sytuacji komicznych i świetnie im się to udaje, z powodzeniem mogliby stanąć w szranki z niejednym klownem. Dosłownie można poczuć się jak na cyrkowej arenie, gdzie w trakcie wieczoru prezentowane są kolejno tak zwane "numery". Gdzieś między tymi "numerami" snuje się dramat Szen Te, napisany niegdyś przez Brechta. Na przykładzie anioła przedmieścia, jak nazywają dziewczynę znajomi, udowadnia się widzom, że w dzisiejszym świecie nie tylko nie opłaca się być dobrym, gdyż trudno za to kupić chleb, ale również że to zadanie całkowicie nie do wykonania. Zgodnie z ideą teatru epickiego oraz tak zwanym, postulowanym przez Brechta, efektem obcości, widzom trudno jest utożsamić się z bohaterami, których historia toczy się jakby na uboczu całego spektaklu. Obcość, zwłaszcza w stosunku do głównej bohaterki dramatu, potęguje fakt, iż aktorzy wymieniają się swoimi rolami, zmieniają swoje "teatralne maski", a postać Szen Te kreują kolejno Klara Bielawka, Olga Szostak i Karolina Kominek-Skuratowicz. Trudno jednak dostrzec w tej potrójnej zmianie odtwórczyni głównej roli jakiś cel, poza ofiarowaniem studentkom większego pola do popisu w ramach ich spektaklu dyplomowego. Niemiecki dramatopisarz pisał swoje dramaty w taki sposób, aby osoba, postać pozostawała w cieniu aforyzmu i nadrzędnego przesłania jego tekstu, natomiast w spektaklu Pawła Miśkiewicza postać i akcja owszem pozostają w cieniu, ale popisów aktorskich, żartów i zabawnych efektów, które wpisywać by się mogły w poetykę cyrku, w formę show. Daleko stąd do ideowej refleksji. Nie odmawiam młodym twórcom umiejętności bawienia widzów, nie twierdzę, że brak im warsztatu czy umiejętności. Wręcz przeciwnie, zwłaszcza panowie z obsady "Dobrego człowieka z Seczuanu" prezentują się znakomicie, pokazując, z jaką łatwością wcielają się w role zarówno bogów jak i staruszki. Zwracam jedynie uwagę na użyte przeze mnie, nie przypadkowo, słowo "prezentują się". A i w tym nie widziałabym nic złego, jest to przecież również częścią rzemiosła aktora, gdyby ta prezentacja nie zdominowała spektaklu, przysłaniając jednocześnie jego treść. Podczas, gdy w pierwszej części można jeszcze spodziewać się jakiegoś rozwinięcia, nadania konkretnego kierunku w jakim przedstawienie się rozwinie, to część druga zdecydowanie rozwiewa te złudzenie, a dowcipy jakby przy pomocy magicznych umiejętności sypane z rękawa, śmieszą coraz mniej i aż ciśnie się na język utarte, acz nie starzejące się powiedzenie: "co za dużo to niezdrowo". Zanim wieczór dobiegnie końca i dowiemy się, że prawdomówność, piękno oraz nadzieja są złudne i wcale nie przynoszą ukojenia, a wypowiedziane jest to także w konwencji zabawowej i odarte z powagi, musimy się trochę naczekać, gdyż aktorzy cali świecący się od sypiącego się na nich confetti, śpiewają, śpiewają, śpiewają "brechtowskie songi" i długo przestać nie mogą, przeciągając zakończenie w nieskończoność. Państwowa Wyższa Szkoła Teatralna w Krakowie Bertolt Brecht "Dobry człowiek z Syczuanu" ("Der gute Mensch von Sezuan") reżyseria: Paweł Miśkiewicz scenografia: Barbara Hanicka Obsada: Bóg I - Andrzej Popiel, Bóg II - Michał Krzysztof Kowalczyk, Bóg III - Wiktor Loga - Skarczewski, Szen Te I - Klara Bielawka, Szen Te II - Olga Szostak, Szen Te III - Karolina Kominek - Skuratowicz, Wang - Piotr Franasowicz, Sun I - Michał Wiśniewski, Sun II - Marcin Zacharzewski Premiera: 14.01.2008r. Spektakl dyplomowy studentów IV roku Wydziału Aktorskiego PWST w Krakowie.
Kamila Bubrowiecka
Dziennik Teatralny Kraków
17 kwietnia 2008

Książka tygodnia

Hasowski Appendix. Powroty. Przypomnienia. Powtórzenia…
Wydawnictwo Universitas w Krakowie
Iwona Grodź

Trailer tygodnia