Czas teatru
Rozmowa z Ingmarem VillqistemKto jak nie najmłodsi twórcy powinni ten świat definiować? Jak uczy historia sztuki, dramaturgii młodzi twórcy najczęściej mają rację w tych swoich definicjach.Są często kategoryczni, bezwzględni, porywają się na tematy, które albo są zamiatane pod dywań albo odstawiane na bezpieczną półkę. Tematy dotyczące różnych sfer życia społecznego ale także kultury i na przykład naszego stosunku do pomnikowej literatury. To mnie interesowało uważałem, że jest istotne, bo moje pokolenie -wiele dekad temu - starało się robić to samo, i w dalszym ciągu będzie to robić, ale jak uczy doświadczenie ten impuls, dynamicznej refleksji jest niezbędny, jest konieczny i ożywczy w teatrze.
Z Ingmarem Villqistem - dyrektrem XIX Ogólnopolskiego Festiwalu Sztuki Reżyserskiej Interpretacje w Katowicah, rozmawia Ryszard Klimczak.
Ryszard Klimczak: - Regulamin konkursowy Festiwalu dość precyzyjnie określa zasady nawiązując do pierwszych edycji, które z biegiem czasu ulegały zmianom.
Ingmar Villqist: -Pomyslałem, że musi odróżniać się od innych festiwali w Polsce. Ich jest przecież badzo dużo, także na Śląsku. Prezenując ciekawe spektakle charakteryzują się dosyć eklektycznym programem Byłem przekonany, że należy wymyslić coś, żeby Interpretacje odróżniały się od pozostałych festiwali, że należy wrócić do założeń które towarzyszyły jego powstawaniu a mianowicie prezentacji twórczości najmłodszego pokolenia artystów. Dlaczego? Dlatego, że w moim głębokim przekonaniu, młodzi twórcy w sposób niezykle interesujący i ważny definiują rzeczywistość i świat, w którym żyją, ten który ich ukształtował. Zawsze tak się mówi, że rzeczywistość tworzą skomplikowane zjawiska- to oczywiste, ale dzisiaj kiedy jesteśmy jej wspóluczestnikami, mamy do czynienia z sytuacją szczególną, bo takiej skali przewartościowań, takiego relatywizmu, takiej destrukcji kategorii moralnych i etycznych w życiu społecznym, politycznym, religijnym - w naszym kraju i na świecie dawno nie mieliśmy. To wymaga reflekcji, a dotyczy przecież także przestrzeni kultury. Kto jak nie najmłodsi twórcy powinni ten świat definiować? Jak uczy historia sztuki, dramaturgii młodzi twórcy najczęściej mają rację w tych swoich definicjach.Są często kategoryczni, bezwzględni, porywają się na tematy, które albo są zamiatane pod dywań albo odstawiane na bezpieczną półkę. Tematy dotyczące różnych sfer życia społecznego ale także kultury i na przykład naszego stosunku do pomnikowej literatury. To mnie interesowało uważałem, że jest istotne, bo moje pokolenie -wiele dekad temu - starało się robić to samo, i w dalszym ciągu będzie to robić, ale jak uczy doświadczenie ten impuls, dynamicznej refleksji jest niezbędny, jest konieczny i ożywczy w teatrze.
Nie obawia się Pan, że decydujące znaczenie może tu mieć - niewielkie jeszcze przecież- ich doświadczenia reżyserskie.
- Nie obawiam się tego wcale dlatego, że dziś sztuka reżyserii jest czymś zupełnie innym niż dwadzieści lat temu. Młode pokolenia wypracowują własny język teatralny. To nie jest taka ,jakbym to określić kolokwialnie, reżyseria klasyczna jak to ongiś bywało. To jest mierzenie się z ogromem problemów natury artystycznej, ale i emocjonalnej. W zbiorowości, którą tworzą: reżyserzy, we współpracy z dramaturgami, którzy powoli zastępują już dramatopisarzy.Inny jest stosunek do teksu dramaturgicznego, który już nie musi być fundamentem przedstawienia. Powstają spektakle tworzone przez zespoły twórców: dramaturga, reżysera,, jego asystentów, aktorów - to jest ciekawe ajawisko . Wspólczeczne spektakle nie mogą bć oceniane taką miarą jak ćwierć wieku temu,bo zmienił się świat wokół nas. Nas starszych to ciekawi, ale czasem boli i przeraża, bo desperacko czekamy w nim swojego miejsca reflekji, prawdy...
...a ich nie przeraża.
- Żeby nie wyjść na narzekających leśnych dziadków, którzy nie mogą się pogodzić z tym, że świat się zmienia - kultura jest dziś szeroko dostępna dla wszystkich. Jest też zjawiskiem niezwykle złożonym. I tego się nie obawiam, młodzi posługują się własnym językiem, własnym stosunkiem do historii, kultury, są przedstwicielami pokoleń ukaształtowanych po rewolucji cyfrowej początku lat dziewięćdziesiatych. Mają własną ikonografię i wypracowują własną metodologię. Dociekają czy "rozrabiają", w przestrzeni semantyki. Wśród znaczeń, pojęć, które dla nas były oczywiste, a przecież wcale tak być nie musi, prawda? I co najważniejsze, mówią językiem, który przyjmuje i rozumie ich widownia. Składająca się nie tylko z ich rówieśników, ale i z osób starszych. Widownia, która oczekuje takiej rozmowy, takiej dynamiki emocjonalnej - to jest bardzo ważne. Żąda odpowiedzi na pytania, na które nikt inny nie odpowiada. Jest bardzo blisko z realizatorami przedstawień. Mówię to po obejrzeniu dziesiątków spektakli młodych artystów w całej Polsce. Każde pokolenie artystyczne ma swój czas i musi wykorzystać ten czas bezwzględnie.Musi zawłaszcyć dla siebie teatr. I tak powinno być. To istotne działanie oczyszczające w historii sztuki, teatru.
Nie przeszkadza panu to, że dokonują wielu uproszczeń. Interpretacji - to zrozumiałe, ale czasami teksty klasyczne są tak pocięte, ża komuś kto zna źródła trudnio się do tego pozytywnie odnieść.
- To jest ciekawe zagadnienie. Stosunek młodego twórcy do kanonicznego tekstu literackiego.
Wszystko jedno czy to jest dramat czy proza. Jaki on ma być? A kto powiedział, że twórcę musi on wogóle interesować? Może stąd taka niezwykle zdynamizowana fala tworzenia języka ad hoc, na próbach. Swoistego kolażu, palimpsestu. Myślę, że ten czas kiedy zastanawiamy się jak artysta podszedł do klasycznego tekstu, wszystko jedno czy to jest Szekspir czy to Wyspiański, czy jakiś inny autor - to już chyba minął. To znaczy, przeminął ten rodzaj refleksji, w którym skupialiśmy się na tym na ile jest wierny oryginałowi, na ile obrazoburczy. Czy aby czasem artysta nie chciał po drabince tego tekstu wynieść swojego ego, a co zostało z tego co napisał autor? Tak mi się coś wydaje, że ten czas mamy za sobą a Wyspiański i tak będzie Wyspiańskim. Po prostu albo taki tekst będzie jeszcze inspirować do jakiejś formy wypowiedzi albo już tylko zostanie na półce. Myślę, że lepiej jest jak inspiruje a my się potem oburzamy albo wściekamy - gorzej by było jakby już tylko pokrywał się kurzem.
No tak, ale jak to oceniać nadmierne odejście od oryginału, od istoty przekazu?
- Przede wszystkim cieszę się i będe sie cieszył jeśli ktoś podejmuje takie wyzwania. Coś go w nim zaciekawia w 2018 roku. Po w miarę świadomym przeżyciu swojej własnej młodej historii i doświadczeniu świata. Reżyser nie jest ani filologiem ani historykim literatury. Nie jest i nie może być, po to żeby dokonywać analiz, bo to nie ma sensu. On musi poprzez swoje młode życie, przez buzujące w nim emocje, namiętności, wiedzę i niewiedzę, pychę niewątpliwie właściwą temu czasowi rzucić się w wir namiętności, które z kolei wygenerował autor powieści. Co z tego wyniknie to nigdy nie wiadomo. To może się skończyć porażką ale możemy też zobaczyć na scenie daną opowieść, wycinek rzeczywistości i świat, który zadziała teraz z zupełnie innej strony. Tak jakby z drona, który unosi się ileś tam metrów nad całą tą historią. Rozpoznaje jej emocjonalną i dramaturgiczną topografię, o której wcześniej nie mieliśmy nawet pojęcia. Mnie to zaciekawia. Spektakl dobry jest wtedy kiedy widownia nagle zapomina o tym, że siedzi na fotelach i przenosi się w swojej wyobraźni w wygenerowany przez artystę świat.
-Jakie będa mistrzowskie spektakle ?
- Spektaklami mistrzowskimi muszą być przedstawienia najważniejsze dla ostatniego czasu teatralnego w Polsce. Zaprosiłem przedstawienie Krzysztofa Warlikowskiego„Wyjeżdżamy" i „Męczenników" Grzegorza Jarzyny. Chciałem także zaprosić ostatnie przedstawienie Krystiana Lupu, ale niestety w tym terminie nie było to możliwe ale zobaczymy je w czasie tak zwanych reinterpretacji.
-Będzie coś takiego.
- Tak, to będzie w tym roku kiedy nie będzie festiwalu - przypominam, że odbywa się co dwa lata. Wtedy także zobaczymy jedno albo dwa przedstawienia i odbędzie się seria warsztatów, spotkań ważnych dla życia teatralnego. W tym czasie zrobimy dużą wystawę poświęconą Swinarskiemu. Chcę także wydać książkę jemu poświęconą. I oczywiście wydam.
-Podoba mi się ta idea, szczególnie dlatego, że to wybitna postać teatru polskiego. Związana ze Śląskiem, a chyba za mało tutaj znana.
- A wie pan, że siedział tutaj w obozie w 1945 roku?
W Świętochłowicach?
- W Katowicach, razem z matką. Ona zmarła, komuniści ją zatłukli...A wracając do festiwalu - przedstawiamy pięć spektakli konkursowych. Będą to:
- Magdy Fertacz, „Puppenhaus. Kuracja", reżyseria Jędrzej Piaskowski, TR Warszawa
- „Chłopi", wg Stanisława Władysława Reymonta, reżyseria Krzysztof Garbaczewski, Teatr Powszechny im. Zygmunta Hübnera w Warszawie .
- Delmore Schwartz; „In Dreams Begin Responsibilities" („Zobowiązania zaczynają się w snach"), reżyseria Magda Szpecht, Teatr im. Juliusza Słowackiego w Krakowie
- Marty Sokołowskiej „Reykjavík'74", reżyseria Katarzyna Kalwat, Teatr Dramatyczny im. W. Horzycy w Toruniu
- „Zakonnice odchodzą po cichu", reżyseria Daria Kopiec, oparty na motywach książki Marty Abramowicz, Teatr im. J. Kochanowskiego w Opolu
Pośród pięciu młodych twórców są trzy reżyserki. Panie, które absolutnie dominują polskie sceny. Są błyskotliwe, inteligentne, piękne i wypychają panów na obrzeża- co mnie bardzo cieszy. Po spektaklach odbywać się będą spotkania publiczności z twórcami prowadzone przez krytyków teatralnych.
-Czy trudny był wybór ? Ile zobaczyliście realizacji?
- Dużo, bardzo dużo, chyba ponad sto. Selekcjonerami byli panowie, którzy od wielu już edycji wspólpracują z festiwalem: Wojciech Majcherek i Roman Pawłowski.
- No i pan. Bardzo się spieraliście jeśli chodzi o wybór?
- Ciekawe jest to, że obaj panowie mają mocno zróżnicowane poglądy na teatr. I to mnie cieszy, bo to były niezwykle interesujące dyskusje. Zależało mi na obiektywiźmie tych rozmów a nierzadko kłótni. Mocno musieliśmy się wzajemnie przekonywać.
Jury, dlaczego taki skład?
- Młodych artystów muszą oceniać twórcy wybitni. Osobowości, które osiągnęły już szczyty sukcesów w swoich dyscyplinach i mogą się z uwagą pochylić nad tym co robią młodsi. Pozwoliłem sobie zaprosić osoby, które niezwykle cenię, lubię i mam do nich pełne zaufanie. To pani Anda Rottenberg historyk, krytyk sztuki współczesnej, Ewa Braun profesor warszawskiej ASP, wspaniały scenograf i kostoiumolog, laureatka Oskara za " Listę Schindlera". Także Piot Cieplak znakomity reżyser, pedagog Akademi Teatralnej w Warszawie oraz wybitny aktor, wykładowca AT Krzysztof Majchrzak, no i najmłodszy z nich Olo Walicki wszechstronny twórca muzyczny. Ta grupa będzie oceniać i przyzna Laur Konrada, Konrada Swinarskiego patrona tego festiwalu. Zaprezentujemy też kilka filmów dokumentalnych jemu poświęconych. Zaprosiliśmy również Jerzego Trelę aby opowiedział o tym jak Swinarski pracował z aktorem, jak reżyserował.
- Jest rozbudowany program wydarzeń towarzyszących.
- Konkursowo postanowiłem zaprezentować też najmłodszych reżyserów teatru radiowego. Jest ich wielu, bo Polskie Radio emituje co tydzień po dwa, trzy słuchowiska, które mają gigantyczną słuchalność. Słuchowiska radiowe mają swoje osobne jury, w skład którego wchodzą: Janusz Kukuła, Janusz Łastowiecki, Wojciech Majcherek i ja. Inne jury, Krystyna Doktorowicz i Wojciech Majcherek, przyzna nagrodę za spektakle telewizyjne.
Będą także krótkie filmy fabularne, będziemy też dyskutować o tym jak rozumieć reżyserię filmu dokumentalnego.We współpracy z Teatroteką odbędzie się duży przegląd spektakli telewizyjnych. związanych ze stuleciem odzyskania niepodległości. Pod tytułem Polonia Restituta przedstawiamy wybór - tworzonych od kilku dekad- słuchowisk poświęconych najważniejszym postaciom dzwudziestego wieku, które miały wpływ na to wydarzenie. Poza tym sesje naukowe i wykłady znakomitych specjalistów z różnych dziedzin życia analizujących to czym jest reżyseria społeczna, polityczna, korporacyjna, sportowa czy rodzinna. Jak daleko od niej do manipulacji. Każda godzina naszego życia podporządkowana jest jakiejś reżyserii. Poddamy to pojęcie bardzo wnikliwej analizie.
Bez tezy?
- Bez tezy. Podjęliśmy także współpracę z Forum Młodej Reżyserii organizowanym przez krakowską Akademię Sztuk Teatralnych w Krakowiej i pokażemy monodram "On" ( na podstawie St.I. Witkiewicza "Oni") w reżyserii i scenografii Radosława Maciąga, laureata Forum z 2017 roku. Czyli prezentujemy rzeczywiście tych najmłodszych reżyserów, na których zaczyna skupiać się uwaga widzów i krytyków. Przy okazji festiwalu wydaliśmy książkę zawierającą kilkanaście esejów znakomitych twórców, którzy poddali analizie pojęcie reżyserii w różnych dziedzinach życia. Mamy codzienną gazetę festiwalową, jestem też bardzo zadowolony z festiwalowej strony internetowej -jest nieprawdopodobna ilość wejść, a współpracująca z nami blogerka Patka (patkawkulturze) na bieżąco, co kilka dni opowiada o tym co się u nas dzieje.
-Co chciał Pan osiągnąć układając taki program festiwalu?
- Konstrukcja programu festiwalu służy temu, żeby każdy kto jest zaciekawiony takimi dyscyplinami sztuki jak: teatr sceniczny, radiowy, telewizyjny, film fabularnyczy dokumentalny był usatysfakcjonowany tą propozycją. Chciałbym żebyśmy spróbowali zdefiniować zjawisko młodego teatru. Żeby to była próba szerszej reflekji na ten teamt a nie tylko takie środowiskowe plaplaploty.
___
Ingmar Villqist - dramatopisarz, reżyser, historyk sztuki. W latach 1989-94 dyrektor artystyczny Galerii Sztuki Współczesnej BWA w Katowicach, w latach 1994-2000 wicedyrektor Narodowej Galerii Sztuki "Zachęta" w Warszawie, w latach 1991-97 wykładowca ASP w Krakowie i ASP w Katowicach, w latach 1997-2004 wykładowca ASP w Warszawie, obecnie wykładowca w Wydziale Radia i Telewizji Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. W latach 2001-2006 etatowy reżyser w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku. W latach 2008-2010 Dyrektor Naczelny i Artystyczny Teatru Miejskiego im. Witolda Gombrowicza w Gdyni. Autor wielu dramatów dramatów. Dyrektr XIX Ogólnopolskiego Festiwalu Sztuki Reżyserskiej Interpretacje w Katowicah.