Człowiek oczami Marka Żuławskiego
"Marek Żuławski: Malarstwo" - Centrum Sztuki Współczesnej "Znaki Czasu" w ToruniuW toruńskim Centrum Sztuki Współczesnej "Znaki Czasu" mamy przyjemność podziwiać wystawę składającą się z ponad 250 prac Marka Żuławskiego, jednego z czołowych i najciekawszych przedstawicieli polskiego malarstwa na emigracji w Londynie. Żuławski był osobowością, o której nie dało się zapomnieć. Traktował życie z nonszalancją, natomiast sztukę i pisarstwo ze śmiertelną powagą.
Marek Żuławski urodzony 13 kwietnia 1908 roku w Rzymie już od narodzin skazany był na kontakt ze sztuką. Pochodził z rodziny artystycznej, był synem Jerzego Żuławskiego (1874-1915), dramaturga, tłumacza i pisarza. Jego matka, Kazimiera z Hanickich była tłumaczką i romanistką. Po przeprowadzce do Torunia zakupiła posiadłość znajdującą się na ulicy Bydgoskiej 26, w której prowadziła pensjonat "Zofijówka". Zamieszkiwała tam spora część zespołu toruńskiego teatru, zatrzymywali się artyści, tacy jak Józef Wittlin, Tymon Niesiołowski czy Karol Zawodziński, którzy tęsknili do dawnej zakopiańskiej atmosfery i kontaktów towarzyskich. Dzięki temu Marek od zawsze obracał się w środowisku artystycznym, a czas w "Zofijówce" spędzał również ze Stanisławem Ignacym Witkiewiczem.
Wystawa "Marek Żuławski: Malarstwo" prezentuje szeroki przekrój twórczości artysty oraz etapy jego sztuki, a niezależnie od etapu, głównym motywem jego prac był człowiek. Humanizm w jego sztuce stawiał na godność, przedstawienie człowieka jako istoty walczącej i społecznej. Po podróży do Polski w 1947 roku, kiedy Żuławski zobaczył zrujnowaną po wojnie Warszawę, pod wpływem tego doświadczenia postanowił skupić się na człowieku tragicznym, przegranym. Sam artysta pisał "zapragnąłem malować ludzi jako temat główny. Człowiek był przecież zawsze obiektem mego największego zainteresowania. Człowiek bezimienny, wydziedziczony, cierpiący, zdumiony tym wszystkim co go otacza - szary człowiek o wieloznacznym geście". W pracach z lat 60 XX wieku ("Siedem postaci z psem" 1961; "Zwiastuni" 1963) postaci mają u Żuławskiego formę humanoidalną, często brutalną, człowiek przypomina samego siebie tylko na podstawie zbliżonego kształtu. Prace z tego okresu były mocno figuratywne. Poświęcał większą uwagę ogólnemu zarysowi kompozycji niż układowi kolorystycznemu. Angielski krytyk sztuki, Kenneth Coutts-Smith pisał o Żuławskim, że interesuje się człowiekiem w jego zasadniczej izolacji, uwięzionym we własnej skórze i właśnie takie mamy wrażenie oglądając jego pracę. Postać przypominająca człowieka wydaje się być uciśniona, nieszczęśliwa, zmuszona by mierzyć się z otaczającą ją rzeczywistością.
Poruszając się w głąb wystawy, można zaobserwować jak jego spojrzenie na człowieka ewoluowało, zaczął przedstawiać go w innej formie. Postaci kobiet na większych formatach sprawiły, że człowiek wydał się monumentalny i silniejszy w swoim charakterze. Choć kompozycja obrazu nadal skupiały się na ogólnym zarysie, to kolor zaczął odgrywać większą rolę. Ciekawe jest to jak Żuławski nieomylnie dobierał tonacje barwne, kolory stały się wyraziste, mocne i zdecydowane, a przy tym bardzo oszczędne. Modelunek postaci na obrazach z lat 70 XX wieku jest uproszczony, nie pojawia się detal, światłocień postaci zagrany jest tylko kontrastem barwnym.
Żuławski pomimo stosowania pewnych uproszczeń w swojej twórczości, lubił niestandardowe rozwiązania techniczne. Łączył farbę olejną z lakierem, który pogrubiał fakturę. Zastosowanie takiego rozwiązania przy ludzkiej sylwetce daje wrażenie wypukłości, mięsistości postaci ("Siedzący chłopiec" 1962). W późniejszej fazie twórczości, artysta częściej sięgał po akryl, który łączył z kolażem. Na wystawie możemy zobaczyć obraz pod tytułem "Topless", który pochodzi z lat 1975-1978. Monumentalny obraz, przedstawiający do połowy rozebraną kobietę to przykład zastosowania intensywnych kolorów, uproszczenia modelunku postaci i wprowadzenia deformacji figury ludzkiej. Postać kobiety została tutaj "ubrana" w materiałowe spodnie, które zostały przytwierdzone do płótna, a w rzeczywistości były one prywatną własnością Żuławskiego. W kieszeni spodni umieszczono przedmiot dobrze nam wszystkim znany z życia codziennego, czyli szczoteczkę do zębów. Dla widza jest to kluczowa informacja, która wskazuje na to, że na obrazie widzimy kobietę lekkich obyczajów, która najprawdopodobniej uprawia najstarszy zawód na świecie. Nosi ze sobą szczoteczkę do zębów, ponieważ nigdy nie wiadomo gdzie znajdzie się następnego dnia rano.
Marek kobieciarz. Sam artysta nigdy nie ukrywał swojego może nawet i zbyt dużego zainteresowania płcią piękną. Jedna ze ścian wystawy została w pełni poświęcona na przedstawienie aktów kobiecych, które Żuławski wykonał w latach 40-80 XX wieku. Kobiety przedstawione na tych rysunkach są w różnych pozycjach, czasem siedzą lub stoją wyprostowane na przeciwko artysty, czasem znajdują się w erotycznych, sensualnych pozycjach. Szkice są wykonane dość oszczędnie, raczej pod wpływem małej ilości czasu jedną ciągłą kreską. Prezentowane tam kobiety są potraktowane grubiańsko, to nie są piękne ujęcia, pełne adoracji, w których możemy podziwiać ich urok. Jeżeli ten urok miały, to Żuławski na pewno go odebrał wykonując karykaturalnie za duże i niekształtne twarze zestawiając je z surowo potraktowaną sylwetką. Interesujący kontrast tworzy zbiór autoportretów artysty, które znajdują się na sąsiadującej ścianie nagich przedstawień kobiet. Żuławski prezentuje siebie ze wszystkimi zaletami jakie tylko posiadał, a nawet trochę je przerysowując. Widzimy przystojnego i dojrzałego mężczyznę o mocno zarysowanych kościach policzkowych, pełnych ustach i intrygującym spojrzeniu. Koło widoku takiego pięknego mężczyzny nie jesteśmy w stanie przejść obojętnie. W tym momencie poznajemy Żuławskiego jako osobę odrobinę próżną, zakochaną w swojej osobie i swoim wyglądzie, co jest ciekawym kontrastem z jego myśleniem na temat postaci człowieka, którą przedstawiał jako zmęczoną życiem, zmuszona do stawiania czoła wszelkim złym doświadczeniom.
Ciekawym etapem twórczości Żuławskiego jest jego zwrot ku religijności, który miał miejsce w ostatnich latach życia artysty, zaraz po narodzinach syna z trzecią żoną Marią. Zaczął częściej podejmować tematy religijne w swoich pracach, jego myśli skupiły się na życiu po śmierci, a na bok odstawił życie doczesne. Zachwyciło go malarstwo religijne, w którym posługiwał się monumentalnymi formami. Jego prace przedstawiające "Zmartwychwstanie", czy "Chrystusa z Belsen" to jedne z wielu jakie możemy podziwiać na toruńskiej wystawie. Obrazy przedstawiające Chrystusa w koronie cierniowej to przykłady portretów, gdzie Żuławski umieszcza swoją podobiznę. Widzimy tam wypukłe usta, wklęsłe policzki, dokładnie te same cechy, o których wspominałam w przypadku autoportretów artysty.
Na aktualnie trwającej wystawie w toruńskim CSW można zobaczyć wiele znanych prac artysty. Wystawa prezentuje ciekawy przekrój twórczości, począwszy od prac malarskich, rysunków i grafik aż po fotografię, na których artysta między innymi parodiuje Salvadora Dali, listy i ręczne notatki samego Żuławskiego. Jego twórczość została trwale związana z Toruniem za sprawa ogromnej darowizny jego żony Maryli i syna Adama. Przekazano wówczas ogromną ilość prac, archiwum i liczne pamiątki po zmarłym mężu do zbiorów Muzeum Uniwersyteckiego w Toruniu. Duża ilość prac nie została dopuszczona do wystawy z powodu konieczności podjęcia prac konserwatorskich, by utrzymać dzieła w jak najlepszym stanie i zapobiec ich niszczeniu, co daje do myślenia, że Żuławski będzie mógł nas zaskoczyć na jeszcze nie jeden raz. Wystawę "Marek Żuławski: Malarstwo", której kuratorką jest Kasia Moskała jest z pewnością jedną z najbardziej wartościowych i bogatych wystaw jakie mieliśmy okazje do tej pory oglądać.
Żuławski zmarł 30 marca 1985 roku w Londynie w wieku 77 lat. Był nie tylko wybitnym malarzem, który zasłynął na polu międzynarodowym, był również wybitnym krytykiem sztuki o niesamowitej wiedzy i umiejętnościach.
Wystawę będzie można podziwiać do końca grudnia 2023 roku.