Długa historia niesprawiedliwości

"Les Misérables" – reż. Zbigniew Macias – Teatr Muzyczny w Łodzi

Kiedy ktoś rzuca hasło "Les Misérables" moją pierwszą myślą jest "to takie niesprawiedliwe". Chociaż gdyby się nad tym głębiej zastanowić to czym właściwie jest sprawiedliwość? Czy to wtedy kiedy każdy dostaje od losu to samo? Czy raczej kiedy wszystko toczy się zgodnie z prawem? A może wtedy, gdy każdy ma to na co zasłużył? Tylko kto miałby to ocenić? Nikt z nas w końcu nie jest Bogiem by móc sądzić innych.

"Les Misérables" to światowej klasy musical będący adaptacją wybitnej dziewiętnastowiecznej powieści Victora Hugo pt. "Nędznicy". Poznajemy w niej historię życia skazanego na galery za kradzież bochenka chleba Jeana Valjeana. Mężczyzna po 20 latach wychodzi na wolność złamany, a świat tylko jeszcze bardziej upewnia go w przekonaniu, że przegrał życie i na zawsze pozostanie nic niewartym skazańcem. Spotkając na swojej drodze pewnego gościnnego biskupa Jean Valjean decyduje się go okraść i to wydarzenie staje się punktem zwrotnym w jego życiu. Śladem głównego bohatera podąża też nieustannie uparty, przekonany o swojej wyższości inspektor policji - Javert. Wszystko co powyżej jest tylko zarysowaniem samego początku bardzo skomplikowanej fabuły, której nie da się opowiedzieć - trzeba ją zobaczyć!

Technika wykonania sztuki jest z całą pewnością ciekawa, chociaż jej wykonanie od premiery niestety nie najlepiej się zestarzało. Wykorzystano sporą ilość projekcji multimedialnych czy animacji, głównie jako tło, chociaż co najmniej w dwóch scenach stanowią one główny element scenografii, ba nawet akcji. Mój stosunek do nich jest jednak dwojaki. Z jednej strony niektóre z projekcji tła są bardzo dobre i tworzą ścisły związek ze scenografią materialną - nadają scenie pewną klimatyczną głębię. Z drugiej jednak niektóre (szczególnie animacja ze sceny finałowej) wydają się być nieco odstające, zestarzałe, bardziej pasujące go gry komputerowej niż spektaklu. Ambiwalentne emocje wzbudza we mnie także animacja z Javertem. Zdaję sobie, że jest ona potrzebna, ale jednocześnie wydaje się zbyt grubo ciosana. Udany jest natomiast pomysł projekcji kanału, przez który pod osłoną nocy przeczołguje się Jean Valjean wraz z Mariusem.

To dowód na to jak subtelnie animacja może ułatwić przedstawienie czegoś na deskach teatru. Scenografia klasyczna (Grzegorz Policiński) prezentuje się nienagannie - największe wrażenie robi oczywiście obrotowa barykada, ale całość wypada naprawdę klimatycznie, szczególnie w świetle (Tomasz Filipiak i Grzegorz Policiński), które podkreśla atuty scenografii. Piękne i bardzo realistyczne są także kostiumy (Zuzanna Markiewicz), które szczególnie majestatycznie prezentują się w scenach grupowych, gdzie od biednych zieje ubóstwem, a od bogatych przepychem.

Pod względem głosów najciekawszy jest zdecydowanie Jakub Wocial w roli Jeana Valjeana. Do tej pory widziałam go tylko w Jesus Christ Superstar i zmiana jest kolosalna zarówno jeśli chodzi o śpiew jak i grę aktorską. Wocial tworzy unikatowego Jeana Valjeana, bardzo dramatycznego, z silnie widocznym konfliktem wewnętrznym. Fenomenalna jest także Agnieszka Przekupień w roli Fantine. Bardzo dobra ekspresja aktorska, wprost anielski głos i to nie tylko w kultowym "Wyśniłam sen". Na wyróżnienie zasługują też Emilia Klimczak jako Cosette i Paweł Erdman jako Javert. Ona robi wrażenie szczególnie aktorsko, on ma głos mocny, ciekawy - według mnie jeszcze lepiej niż w dwóch indywidualnych piosenkach wypada w "Konfrontacji". Cała obsada spisała się z resztą naprawdę dobrze, do gustu nie przypadł mi jedynie Michał Dudkowski. Nie można odmówić mu oczywiście talentu, ale z jakiegoś powodu gryzł mi się z rolą Mariusza.

I łatwo i trudno jest mówić o "Les Misérables". Łatwo, bo pojawia się tu tyle motywów - miłość romantyczna w różnych ujęciach, miłość rodzicielska, przemiana człowieka, dylematy moralne, pokuta, ucieczka przed prawem, rewolucja, śmierć, bieda, przebaczenie, miłosierdzie. Trudno, bo każda próba ich omówienia wydaje się zbyt powierzchowna. Spróbuję więc skupić się na sprawiedliwości z tytułu tej recenzji, bo w moim odczuciu Nędznicy są przede wszystkim niesprawiedliwi. Czołowym przykładem jest tu oczywiście sam Valjean. Ukradł chleb, bo siostrze i jej dziecku groziła śmierć z głodu. Czy jest winny? Z pewnością zrobił coś złego, ale okoliczności łagodzące są niezaprzeczalne. Na pewno dostał zbyt surową karę - system skazał go na wieczne życie na marginesie społeczeństwa, bez szans na rehabilitację. Valjean robi później wiele dobrego, ale w oczach społeczeństwa i prawa nadal jest tym złym.

Prawo jest równie ciekawą kwestią - uosabia je postać Javerta, dla którego sprawiedliwość poza prawem nie istnieje. Misja schwytania Jeana Valjeana staje się wręcz jego obsesją i w ukaraniu go nie uznaje półśrodków. W obu ich życiorysach dochodzi jednak do punktu zwrotnego, w których zostaje im okazana litości i miłosierdzie. I tak biskup na zawsze odmienia Jeana Valjeana, a Jean Valjean odmienia życie Javerta. Nie mogę jednak powiedzieć, że dzięki temu spotkała ich sprawiedliwość. Podobnie sprawa ma się w przypadku Fantine - spotyka ją cały szereg niesprawiedliwości od innych ludzi i chociaż Valjean próbuje jej pomóc to ostatecznie są krzywdy, których nie da się naprawić. Może jedynie Cosette spotyka lepszy los, chociaż fakt, że najbliższa jej osoba zatajała przed nią swoją prawdziwą tożsamość budzi w widzu poczucie krzywdy. Są jeszcze Thénardierowie - karczmarz i jego żona, zawodowi oszuści. Oboje kończą znacznie lepiej niż wszystkie wymienione wyżej postacie. "Les Misérables" są historią wyjątkową i będą aktualni póki na świecie trwać będzie bieda, niesprawiedliwość i ludzka podłość.

Nawet bycie najlepszym człowiekiem pod słońcem nie gwarantuje zrozumienia i nawet świetne prawo nie gwarantuje sprawiedliwości. Można i powinno się z tym walczyć, nie podążać za tłumem, brać pod uwagę całokształt. Czy jednak nie jest to walka z wiatrakami. Być może. A jednak z niesprawiedliwością trudno się pogodzić, dlatego warto z nią walczyć.

Bo w końcu "żeby zbierać, trzeba siać", no i "prędzej zobaczy lepszy świat, kto barykady zajmie szczyt".

 

Paulina Kabzińska
Dziennik Teatralny Łódź
7 lutego 2024
Portrety
Zbigniew Macias

Książka tygodnia

Bieg po linie
Wydawnictwo MANDO
Maria Malatyńska, Jerzy Stuhr

Trailer tygodnia