Dwa przetańczone dni cz. 1
Move Festival – Młodzieżowe Centrum Kultury i Edukacji "Dom Harcerza" w Zielonej Górze – 22-23.09.2023„Move Festival to inicjatywa artystyczna zapoczątkowana przez Marka Zadłużnego oraz kolektyw Physical ArtHouse, realizowana cyklicznie w Zielonej Górze. (...) Wydarzenie ma charakter kuratorski i skierowane jest do środowiska zajmującego się tańcem w nurcie offowym. Pragniemy stworzyć przestrzeń zespołom oraz twórcom, którzy oddają siebie dla tańca i tworzą niejako „po godzinach", często wykonując na co dzień inną profesję". Tak czytamy w programie festiwalowym wydarzenia, który ma wysoki poziom i przyciąga do Zielonej Góry artystów teatru tańca z różnych stron Polski.
22.09.2023, piątek
Terminus A Quo „GO!", koncepcja: Edward Gramont
W rzęsistym deszczu aktorzy teatru Terminus A Quo przy wsparciu aktorów Teatru Wernisaż z Jawora pokazali spektakl o monotonii i skodyfikowaniu życia. Młodzi aktorzy są ubrani w czarne garnitury i białe koszule – niezależnie od płci. Wśród nich wyróżnia się starszy od nich mężczyzna z długą, jasną brodą (w tej roli sam reżyser). Ubrany jest w kremowy garnitur, na głowie nosi czarny kapelusz z szerokim rondem, na nogach ma czarne buty. Jest niewzruszony, a pozostali wykonują czynności po usłyszeniu dźwięku jego gwizdka – starszy człowiek steruje nimi jak jakiś bóg lub Wielki Brat. Aktorzy poruszają się w rytm transowej, elektronicznej muzyki. Spektakl składa się z kilku etiud, które trwają bardzo długo. Aktorzy wykorzystują szeroką przestrzeń podwórka przed szkołą, które jest ich polem gry. Ruchy postaci są dynamiczne, jednostajne – poruszają się trochę jak roboty. Na ich twarzach przez większość czasu nie ma żadnych emocji. Polecenia wykonują mimowolnie i beznamiętnie: nikt nie wyłamuje się ze schematu. W pewnym momencie układają z siebie na bruku symbole np. religijne, sugerując, że wszelkie przejawy sterowania masami ludzi też każą robić wszystkim to samo. Emocje pojawią się na twarzach aktorów przez chwilę, prawie pod koniec spektaklu, ale bardziej jako grymasy. To widowisko kojarzy się z „Peregrinusem" w reż. Jerzego Zonia krakowskiego Teatru KTO, które również mówi o ujednoliconym życiu pracowników wielkich korporacji. Spektakl Terminusa przestrzega przed kieratem rzeczywistości, w której często nieświadomie funkcjonujemy.
Jodłowska/ Bębenek „n a g l e", reżyseria i wykonanie: Agnieszka Jodłowska i Magdalena Bębenek
Na scenie widzimy dwie tancerki, których twarze mienią się brokatem. Ich kostiumy tworzą brokatowe bluzki i czarne spodnie. Są nierozłączne, trochę jak syrenie siostry – przypominają wyglądem bohaterki filmu „Córki dancingu" w reż. Agnieszki Smoczyńskiej. Mają swój osobny świat i są nierozłączne. Duet Agnieszki Jodłowskiej i Magdaleny Bębenek to urzekająca, krótka, liryczna etiuda taneczna o stracie. Szkoda jednak, że swoista miłoszowa „Piosenka o końcu świata" zostaje wyartykułowana tekstem z off-u, który mówi wprost o stracie (słyszymy teksty ich bliskich). Warto jednak zostawić przestrzeń dla widza, który nie zawsze potrzebuje aż tak bezpośredniego przekazu, natomiast uniwersalizm tanecznego ruchu jest zrozumiały dla wszystkich.
Teatr Ruchu Pracownia Artystyczna Kulturka „ISLANDUS", reżyseria, choreografia oraz koncepcja strojów: Wioletta Jocz
Dwie artystki w zwiewnych, półprzezroczystych sukienkach: czerwonej i niebieskiej igrają ze scenicznym światłem jak dwa przeciwstawne żywioły. Kojarzą się z wodą i wiatrem, które współistnieją w przestrzeni i mimo wszystko przenikają się. Na scenie wyraźnie widać poetyckie porozumienie: postaci są osobno, ale razem. „Trzecim aktorem" jest tutaj muzyka, która pozwala wyobrazić sobie krajobrazy Islandii i klimatem przypomina zespół Sigur Rós. W ogóle można odnieść wrażenie, że gdyby film „Pina" (reż. Wim Wenders) kręcony był także na Islandii, to „Islandus" mógłby być właśnie tym fragmentem. Jest to wręcz nie do uwierzenia, ale w ruchach tancerek można wyczuć „wpływ monumentalnej natury", której doświadczyły artystki podczas pobytu na tej tajemniczej i fascynującej wyspie.
Contemporary Artists' Cooperative „Jesteś wszystko... rzecz o nieoczywistości - Preludium", reż. Kaspian/Jakub Rezler
Wytańczona i wypowiedziana rzecz o ambiwalencji uczuć. To naoczne pokazanie w formie skrajności, że związki to euforia, a rozstanie to żałoba. Tancerze mają na sobie albo białe koszule, albo czarne spodnie. Ich stroje wydają się być niekompletne i zyskują „drugą połowę" dopiero po spotkaniu innego człowieka, z którym wejdą w głębszą relację. Na początku spektaklu mają 2 białe maski: na twarzy i z tyłu głowy. Tak, jakby człowiek mógł/ chciał czasem zmylić drugą osobę i pokazać jej swoją drugą twarz. Jednak w związku z tym, że obie wyglądają pozornie tak samo – ciężko jest je odróżnić. Każda postać rzuca ze sceny w stronę widowni zdanie (dodając na końcu swoje imię): „Nie zapomnij. Mam na imię Kaspian". Chodzi o to, żeby zwracać uwagę na drugiego człowieka i skupić się na tym, kogo mamy przed sobą: uczynić go ważnym.
Gosia Kowalczyk „It's hard to kiss a girl when she always crying", reżyseria, choreografia, koncepcja i wykonania: Małgorzata Kowalczyk
Na scenie pojawia się postać, zaplątana w czarną, półprzezroczystą tkaninę, która na początku jest dla niej jak duszący welon, a potem staje się czarną suknią. To minimalistyczna opowieść o kobiecie, uwięzionej w gąszczu swoich uczuć, z którymi na początku zupełnie sobie nie radzi. Jej mimika i postawa przypominają Pierrota – jedną z postaci komedii dell'arte, ale w wydaniu ewidentnie czarnym, jeśli chodzi o kostium. Na koniec bohaterka „It's hard to kiss a girl when she always crying" uwalnia się i mimo wszystko oddychamy z ulgą na ten delikatny happy end.
Physical ArtHouse Grupa Projektowa „9.81", choreografia i reżyseria: Marek Zadłużny
To niezwykle obrazowa opowieść o niedostosowaniu do świata, zdominowanego przez formy i szablony. Rodzimy się i wzrastamy w świecie, który właściwie od początku chce narzucić swoje ramy i ograniczenia. Często dzieje się to w sposób agresywny. Widziałam ten spektakl już na festiwalu prapremier wiosną i został od tamtego czasu dodany w nim jeden element: głosy hejtu, które słyszymy z off-u. Jednak sam obraz pisania obraźliwych słów na czyimś ciele jest już wystarczający i uważam, że tekst jest tu zupełnie zbędny, ponieważ jego oczywistość odbiera lekkości całej koncepcji. Na koniec tancerki znikają gdzieś pośród ciemnej widowni: stają się jednymi z nas. Obserwujemy tylko szarpaninę jedynej pozostałej na scenie osoby, która nie potrafi znieść ciężaru ziemskiej grawitacji jako presji, z którą do końca chce walczyć i pozostać sobą, nie ginąc w tłumie.
To były dwa dni wypełnione lekkością tanecznego ruchu oraz niewymuszoną atmosferą życzliwości. Gośćmi specjalnymi festiwalu byli: Anna Królica, Anna Maciejak, Anna Piotrowska, Marta Seredyńska i Adam Kamiński. Rozmowy (odbywające się każdego dnia po spektaklach ze wszystkimi artystami występującymi danego dnia oraz w przerwach między spektaklami) w gronie ludzi teatru, żarty, zabawa, zawieranie nowych znajomości – taki jest Move Festival. To niezwykle istotny przystanek na kulturalnej mapie województwa lubuskiego. Wszystko zaczęło się w 2010 roku i trwa do dziś.
Oby jak najdłużej!