Fantastyczne psoty ubiegłego stulecia

„Słodkie lata 20..30.." - reż. Jan Szurmiej - Lubuski Teatr w Zielonej Górze

Wyobraź sobie, że wybierasz się na spektakl, który wprowadza Cię w stan błogości. Przenosisz się w czasie do lat 20 ubiegłego stulecia. Fenomenalna muzyka oddająca klimat tamtych czasów, kostiumy i cała koncepcja spektaklu sprawia, że zapominasz o otaczającej Cię rzeczywistości. Zatapiasz się w tym świecie pełnym nieskrępowanego humoru, pięknych kobiet i urzekającej muzyki. Chcesz kontynuować seans? Zapraszamy na „Słodkie lata 20.-30..." w reż. Jana Szurmieja do Lubuskiego Teatru w Zielonej Górze.

Już od początku spektaklu zostaliśmy zabrani w podróż. Był to przepiękny swego rodzaju album składający się z piosenek tytułowych lat 20 i 30 ubiegłego stulecia. Wsiedliśmy do wehikułu czasu i przenieśliśmy się dokładniej do lat 20. XX wieku. Staliśmy się widzami kabaretowej konwencji sztuki. Klimatyczna aranżacja utworów z dwudziestolecia międzywojennego wciągała widza bez reszty.

Przed oczami jawiła się błyszcząca kurtyna, która wprowadza nastrój tajemniczości i podbijała atmosferę. Po lewej stronie sceny mogliśmy dostrzec ławeczkę, na której odbywały się skecze odgrywane przez niezwykłego Marka Sitarskiego jako Hipka i rewelacyjnego Janusza Młyńskiego jako Rapaporta. Poza tym scena zamieniała się raz w kino, następnie w sypialnię, a nawet w restaurację. Wszystkie te zmiany miejsc odbywały się za tą magiczną kurtyną. Mogliśmy swobodnie „przenosić się" między różnymi przestrzeniami. Przedstawienie rozpoczęło się występem wokalno-tanecznym w wykonaniu wszystkich aktorów grających w spektaklu.

Na szczególną uwagę zasługują zarówno kostiumy, za które odpowiedzialna była Marta Hubka. W niezwykły sposób oddały elegancję męskiej części obsady, jak i podkreśliły kobiece atuty części żeńskiej. Postaci kobiet w tym spektaklu były niczym damy z obrazów Tamary Łempickiej. Długie rękawiczki, pióra, pończochy, oraz fraki i smokingi stanowiły znamienny znak okresu dwudziestolecia międzywojennego. 

Spektakl miał konwencję kabaretu, którego głównym prowadzącym był pierwszorzędny James Malcolm. Postać Mistrza Ceremonii, w którą się wcielił, przypominała Charliego Chaplina, co tym bardziej wprowadzało nas w świat lat 20. Przerysowane postacie Hipka i Rapaporta przełamywały wręcz melancholijne występy muzyczne poprzez rewelacyjną porcję dowcipów. Widz od początku do końca karmiony był wykwintnym daniem w postaci muzyki (za którą odpowiedzialny był Jarek Babula) okraszony słodkim sosem dobrego humoru.

Podczas spektaklu mogliśmy usłyszeć takie utwory jak „Umówiłem się z nią na dziewiątą", „Ada to nie wypada", czy „Mały gigolo". Ogromne brawa należą się wszystkim aktorom grającym w tym spektaklu. W mistrzowski sposób zatańczyli, zaśpiewali i oddali nastrój beztroski oraz lekkości tamtych lat.

Oglądanie i raczenie się tą serwowaną sztuką było zdecydowanie odmiennym doświadczeniem. Muszę przyznać, że nad wyraz przyjemnym i relaksującym. Delektując się przepięknym widowiskiem w reżyserii Jana Szurmieja widz mógł „odpłynąć" i z uśmiechem na ustach obejrzeć fragment fantastycznych psot wyjątkowych dla okresu lat 20/30.

Tak jak śpiewali aktorzy „lata dwudzieste, lata trzydzieste, wrócą piosenką, sukni szelestem, błękitnym cieniem nad talią kart, śmiechem, który kwitował żart" – tymi słowami można dokładnie opisać to, co przykuło uwagę podczas tego spektaklu.

Natalia Sztegner
Dziennik Teatralny Zielona Góra
15 lutego 2023
Portrety
Jan Szurmiej

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia