Inteligent wyalienowany
„The Underground Man" – reż. Andrzej St. Dziuk – Teatr im. Stanisława Ignacego Witkiewicza w ZakopanemŚwietne aktorstwo na ekranach, jak w kinie, koncepcja ryzykowna, ale zwycięska w spektaklu „The Underground Man" w Teatrze im. Stanisława Ignacego Witkiewicza w Zakopanem
„The Underground Man" na podstawie „Notatek z podziemia" Fiodora Dostojewskiego to wstrząsający obraz człowieka pogrążonego w ciemności niemocy samoakceptacji i akceptacji „miłości". To obraz człowieka nieradzącego sobie w kontaktach z innymi ludźmi – boleśnie samotnego. Narracja jest prowadzona w pierwszej osobie przez byłego urzędnika, mieszkającego w Petersburgu.
„Podziemie" to inna nazwa wyalienowania. Kluczowe zdanie brzmi: „Ja jestem jeden, a oni wszyscy". Myśl o osobistej wyższości nad pozostałymi, jakby nic nieznaczące było jego życie, jakby on nie postępował, jest kwintesencją tej spowiedzi rosyjskiego inteligenta. Bohater, raczej antybohater - jak sam siebie określa pod koniec utworu, jest nieszczęśliwy i godny współczucia, ale pozostając człowiekiem, odczuwa przyjemność, dręcząc siebie i innych.
W tej roli Andrzej Bienias, który przez dwie godziny monologuje z krótką przerwą na rozmowy z Lizą, dziewczyną, która niespodziewanie wkracza w jego życie. I chociaż filozoficzne monologi jego bohatera nie są łatwe w odbiorze, aktor sprawia, że słuchamy z uwagą, w skupieniu i z zainteresowaniem. Zaciekawieniem, jak bardzo inteligentny i w miarę ustawiony życiowo człowiek może niszczyć sobie życie. Dzień po dniu stacza się na dno moralne i fizyczne.
Żyje w obskurnym mieszkaniu, ubiera się w jakieś stare łachmany, je byle co, leży, myśli, gada do siebie, przekonuje, peroruje w jakimś psychicznym zatraceniu. I kiedy pojawia się w jego życiu kobieta, którą najpierw sam przekonuje, że jej życie może być lepsze, sam sprawia, że życie ich obojga staje się gorsze i kończy się katastrofą. Głównie moralną. Kobieta odchodzi, a bohater może po raz kolejny rozprawiać o swoim nieszczęściu. Skąd ta potrzeba dręczenia siebie i innych? Tę skłonność człowieka, w ślad za Dostojewskim, Kierkegaardem i Nietzschem bada współczesna psychologia.
Udrękę bohatera widzowie mogą oglądać z bardzo bliska, ponieważ reżyser zastosował tutaj ciekawe rozwiązanie sceniczne – na środku sceny stawia kwadratowy obiekt i zamyka w nim bohaterów, którzy są filmowani kamerą. Widzowie siedzą wokół sali przed ekranami, na których mają podgląd na wydarzenia dziejące się wewnątrz. To powoduje, że wszystko widać na zbliżeniach. Każdy grymas twarzy, każdy gest, każdy szczegół scenografii. To stawia trudne zadanie przed aktorami, ale Andrzej Bienias wychodzi z niego zwycięsko. Jest centralną postacią w sztuce i na ekranie. Jest cierpiącym człowiekiem, zgorzkniałym, przegranym, czasami podłym. Jest przekonany o własnej wyższości nad innymi, jak wielu bohaterów Dostojewskiego. Ta wyższość powoduje, że próbuje usprawiedliwiać zło, które czyni, wyższymi racjami. Od aktora nie sposób oderwać wzroku, jest w tej roli bardzo dobry.
Trochę słabiej wypada jego partnerka sceniczna, która co prawda ma dużo mniej do zagrania, ale mimo to mogłaby użyć szerszego wachlarza wyrazów twarzy, bo przecież przeżywa różne emocje.
Nie jestem zwolenniczką używania ekranów w spektaklach teatralnych, bo jest ich już tyle, że stały się nudne, ale w tym przypadku koncepcja z ekranami absolutnie się broni. A w przerwie wszyscy chętni mogą zerknąć przez mały otwór do środka pomieszczenia i popatrzeć na aktorów z bliska.
„Notatki z podziemia" są uważane za pierwszy utwór Dostojewskiego o tematyce egzystencjalnej. Niektórzy krytycy nazywają "Notatki z podziemia" uwerturą Dostojewskiego do jego znakomitych pięciu powieści": „Zbrodni i kary", „Idioty", „Biesów", „Młodzika" i „Braci Karamazow".
Tłumaczenie: Gabriel Karski, scenografia, instalacja: Zbigniew Bajek, muzyka: Przemysław Sokół, kierownik produkcji: Arkadiusz Kudła, współpraca: „Studio Halny" – Marcin Szyndler, scenariusz i reżyseria: Andrzej St. Dziuk, zdjęcia: Iwona Toporowska photography.
Obsada: Bezimienny – Andrzej Bienias, Liza – Emilia Nagórka. Premiera 14 listopada 2020.