Kadisz dla łódzkich Abramków

w ramach Energii Kultury - prapremiera "Kadiszu" Krzysztofa Pendereckiego

W finale rozstrzygnięcie plebiscytu Energia Kultury na najważniejsze wydarzenie kulturalne w Łodzi w ubiegłym roku znalazła się prapremiera "Kadiszu" Krzysztofa Pendereckiego, napisanego na zamówienie władz miasta.

Wieńczący obchody 65. rocznicy likwidacji Litzmannstadt Ghetto koncert w Teatrze Wielkim miał miejsce 29 sierpnia. W 1944 r. tego dnia ze stacji Radegast odjechał do Auschwitz ostatni transport.

Kilka dni wcześniej z łódzkiego getta do obozu koncentracyjnego trafił Abram Cytryn, młodziutki poeta. To właśnie fragmenty jego wierszy wykorzystał jeden z największych polskich kompozytorów w 20-minutowym utworze napisanym z okazji obchodów. - Dostałem materiały dotyczące getta. Wśród nich wiersze Abramka Cytryna. Zakochałem się w tej poezji. Uważam, że jak na chłopca, który miał 14-15 lat, jest to dobra literatura - tłumaczył Penderecki. - To nie są wiersze dziecka. Mówią przede wszystkim o śmierci. Powstawały w getcie, w tym piekle ludzie szybciej dojrzewali. Potem wyszukałem odpowiednie fragmenty Starego Testamentu. Są to wyjątki z Lamentacji Jeremiasza i Księgi Daniela. Z Księgi Daniela wybrałem znany tekst - modlitwę chłopców w piecu ognistym.
Trzyczęściową kompozycję Penderecki nazwał ostatecznie "Kadisz. Łódzkim Abramkom, którzy chcieli żyć. Polakom, którzy ratowali Żydów". W pierwszej części wybitna sopranistka Olga Pasiecznik zaśpiewała fragmenty wierszy Cytryna. Towarzyszył jej liryczny, charakterystycznie dla Pendereckiego rozedrgany, ale subtelny akompaniament orkiestry składającej się z muzyków Filharmonii Łódzkiej i Teatru Wielkiego. Kojarzony z dziełami Pendereckiego z ostatnich lat patos pojawił się w drugiej, starotestamentowej części. Daniel Olbrychski gniewnie recytował fragmenty Lamentacji Jeremiasza, a potrójny męski chór (śpiewacy FŁ, TW oraz Opery i Filharmonii Podlaskiej) wcielił się w rolę trzech młodzieńców w piecu ognistym z Księgi Daniela.

Ale sam autor największą wagę przywiązywał do trzeciej części - kadiszu. - To jest najważniejsza żydowska modlitwa, taki odpowiednik "Ojcze nasz". Odmawia się go przy wielu okazjach, ale w szczególności po śmierci kogoś bliskiego. Stworzenie muzyki do kadiszu to coś wyjątkowego i niepowtarzalnego. Myślę, że takiego utworu nikt jeszcze nie napisał - tłumaczył. Żałobną modlitwę zaśpiewał, przy "przezroczystej" asyście smyczków, harfy i klarnetu basowego, chicagowski kantor Alberto Mizrahi.

W operze "Kadiszu" oraz monumentalnej symfonii Pendereckiego "Siedem bram Jerozolimy" (kompozytor dyrygował ponad 260-osobowym zespołem!) wysłuchali goście obchodów, w tym ocaleni z getta i Sprawiedliwi wśród Narodów Świata. Dzięki ustawionym przed teatrem telebimom koncertu wysłuchało około dwóch tysięcy łodzian.

Jędrzej Słodkowski
Gazeta Wyborcza Łódź
27 stycznia 2010

Książka tygodnia

Zdaniem lęku
Instytut Mikołowski im. Rafała Wojaczka
Piotr Zaczkowski

Trailer tygodnia