Kameleon z Japonii

W piątek i sobotę Konfrontacje przyśpieszają, w piątek i sobotę będzie po siedem spektakli, więc naprawdę pilny miłośnik Melpomeny spędzi w teatrach nawet do dziewięciu godzin dziennie. Po dwóch dniach ulubieńcem publiczności jest niebywały aktor teatru butoh Daisuke Yoshimoto.
Daisuke Yoshimoto swój spektaklgrał we środę i wczoraj. Przyjęty gorąco, wzruszony, dał popisy na bis. Tańczy butoh od 25 lat, jest mistrzem tego tańca, który narodził się na początku lat 60. w Japonii i określany bywa jako kontrkulturowy. Zrodził się bowiem z woli przełamania dominacji zarówno tradycji w tańcu wschodnim, jak i modernistycznych form tańca, jako inna synteza doświadczeń sztuki Japonii i Europy oraz USA. Butoh to rodzaj odgrywanego w mroku misterium, ideowo odwołującego się do pierwotnych sił drzemiących w człowieku. To teatr ciała, które dla tańczącego stanowi jedność z umysłem i jest tej jedności wyrazem, a nie narzędziem realizacji koniunkcji choreografii i figur. Stopień opanowania, a lepiej - używania ciała, jest taki, że trudno wyobrazić sobie większy. Stąd też jeden z klasyków butoh powiedział, że tancerz butoh nie tańczy, lecz jest tańczony. Na scenie sali Czarnej CK Daisuke Yoshimoto okazał się kameleonem, który wciela się w postacie, jakie zdają się napędzać jego ducha. Lecz nie tylko ciało, ale i światło stanowi składnik tego spektaklu oraz muzyka. Światło wzmacnia efekt przeobrażania się ciała, zaś muzyka podgrzewa wyobraźnię. W długiej sekwencji scen, kiedy tancerz wygięty w pałąk posuwa się powoli w stronę publiczności, bryła jego ciała przemawia zaskakującymi obrazami. Jakby ciało kuliło się i rozrastało, plecy zmieniają się w głowę, widać twarz, która pojawia się, znika, marszczy się. Trudno powiedzieć, co właściwie dzieje się i co widzimy. Chwilami otrzymujemy mglistą, niemniej mocną wskazówkę, bo cień postaci tancerza kreuje obrazy, raz kobiety, raz mężczyzny. Aczkolwiek zarazem czuje się, że oglądamy zmaganie się tych dwóch tytułowych, antynomicznych sił, czy mówiąc bardziej freudowsko - dwóch popędów, które chociaż przeciwstawne, w istocie przecież w jakiś sposób współistnieją. Współistnieją w ciele i twarzy tancerza i wszędzie wokół nas.
Grzegorz Józefczuk
Gazeta Wyborcza
6 października 2006

Książka tygodnia

Hasowski Appendix. Powroty. Przypomnienia. Powtórzenia…
Wydawnictwo Universitas w Krakowie
Iwona Grodź

Trailer tygodnia