Kochajmy i czytajmy
SPACER z KULTURĄ„Mój ojciec zawsze mówił: nigdy nie ufaj ludziom, których telewizor jest większy niż ich półka na książki." – powiedziała Emilia Clarke, brytyjska aktorka grająca m.in. w "Grze o tron". To zdanie tak mi się spodobało, że stało się moim mottem.
Co prawda nie mam dużego regału z książkami, bo regularnie korzystam z takiego cudownego wynalazku jak bezpłatna bibliteka publiczna na moim osiedlu, a ta jest dobrze zaopatrzona i szybko ma nowości wydawnicze, ale jednak mój regał jest zdecydowanie większy od telewizora, a telewizor, według dzisiejszych standardów, bardzo mały.
Nie ubolewam z tego powodu, za to ubolewają niektórzy odwiedzający mnie goście. Zupełnie nie rozumiem dlaczego. W telewizji jest tak niewiele ciekawych rzeczy, a w książkach mnóstwo. Ja ubolewam, kiedy odwiedzam niektórych znajomych i widzę telewizor zajmujący całą ścianę niczym "Guernica" Picassa w Museo Nacional Centro de Arte Reina Sofía w Madrycie. Ale Picasso to dzieło sztuki, a telewizora nie zaliczyłabym do tego gatunku. Chociaż dla niektórych jest elementem kultu religijnego. A im większy telewizor, tym mniej można liczyć na pojawienie się jakiejkolwiek książki w zasięgu wzroku. Taka dziwna prawidłowość.
Ludzie nie czytają. Bo nie lubią. Bo nie mają czasu. Tak twierdzą. A jednocześnie mają czas na Netfliksa i grzebanie w internecie. A potem mówią, jak mówią. I piszą, jak piszą. Czyli koszmarnie. Dlatego wolę tych, co czytają. Chociaż są wyśmiewani i traktowani z wyższością przez nieczytających. Pamiętam, jak na początku pandemii koronawirusa wszystkie wywiady telewizyjne odbywały się online i wyśmiewano się z rozmówców, że siedzą na tle regałów z książkami. A ja się cieszę z tych regałów z książkami. Lubię na nie patrzeć, podobnie jak na obrazy i przejawy piękna w różnej postaci.
Ale nie skręcajmy w smutne konsekwencje żałosnego czytelnictwa w Polsce, bo miało być walentynkowo (z okazji popularnego święta) o książkach. Zainspirowała mnie Willa Lentza, najmłodsza szczecińska instytucja kulturalna, która wpadła na pomysł walentynkowego spotkania z czytelnikami. Celebrowane na całym świecie Święto Miłości Willa Lentza postanowiła dedykować miłośnikom książek – ludziom zakochanym w czytaniu.
Pomysł spodobał się znanym pisarzom. Będzie więc można porozmawiać z twórcami o ich pracy, zebrać do kolekcji autografy, kupić w Willi Lentza książki lub przynieść je do podpisu z własnego domu. Po spotkaniach indywidualnych zaplanowano przeprowadzić w sali teatralnej dyskusję na temat potrzeby popularyzacji czytelnictwa, a także dobrego wizerunku książki.
Okazuje się, że można łączyć książkę z miłością i to na różne sposoby.
"Kocham książkę dlatego, że wprowadza mnie w mój własny świat, że odkrywa we mnie bogactwa, których nie przeczuwałem" - pisał Jarosław Iwaszkiewicz.
Teraz rozmumiem tych, którzy nie czytają. Są takie bogactwa, których oni po prostu nie przeczuwają. Bogactwa, które ich interesują, są proste i nieskomplikowane, więc po co się męczyć i szukać nie wiadomo czego.
Niestety, ta moda na nieczytanie dotyczy głównie Polaków. To my mamy najgorsze statystyki czytelnictwa. Wyniki badań dotyczące czytelnictwa w Polsce wykazały, że 56 proc. z nas w 2010 r. nie przeczytało ani jednej książki, a 46 proc. w miesiącu poprzedzającym badanie nie przeczytało artykułu dłuższego niż trzy strony, włączając w to media elektroniczne. W porównianiu z Czechami, gdzie czytelnictwo jest na poziomie 90 proc. jest to wstyd straszliwy. A jeszcze większym wstydem jest to, że my się tego wstydu nie wstydzimy. Nadal króluje w naszych umysłach wielki telewizor.
Ale są tacy, którzy się nie poddają. W 2011 r. akcja promująca czytanie książek pod hasłem "Nie czytasz? Nie idę z Tobą do łóżka!" została uznana za najlepszą kampanię społeczną. Akcję zrealizowała Grupa Twórcza QlubXsiążkowy. Na potrzeby kampanii powstały plakaty przedstawiające przedstawicieli świata kultury, takich jak Paweł Althamer, Jacek Dehnel, Sylwia Chutnik, Kazimiera Szczuka, oraz zwykłych entuzjastów czytelnictwa pozujących z książką w łóżku. Swoje zdjęcie z książką w łóżku mógł przysłać każdy zainteresowany. Zebrane do tej pory fotografie złożyły się na wystawę.
To znowu pokazuje, że miłość i książka są dobrym połączeniem. Że można kochać książki i kochać kochających książki.
Czasami tylko nachodzi mnie taka smutna refleksja, że może nie wszystkim zależy na tym, żeby naród czytał książki. Bo czytać znaczy myśleć. A to może być groźne. Szczególnie dla władzy, która zawsze bała się książek. Na całym świecie. Indeksy książek zakazanych, książki usuwane z listy lektur szkolnych, ignorowanie Nobli dla pisarzy i nagonki na nich, palenie książek na stosie. W Polsce na razie tylko jeden ksiądz spalił "Harry'ego Pottera", ale kto wie...
Dlatego czytajmy, kochajmy. Będziemy mądrzejsi i lepsi.