Kod stworzenia

„Frankenstein show" – reż. Rafał Dziwisz – Akademia Sztuk Teatralnych im. Stanisława Wyspiańskiego w Krakowie

Trudno o bardziej rozpoznawalny symbol grozy niż potwór Frankensteina. Mimo że, Monstrum odgrywane przez Borisa Karloffa w ikonicznej ekranizacji z 1931 roku ma niewiele wspólnego z literackim pierwowzorem, przerażająca kreatura Mary Shelley do dziś inspiruje artystów. Frankenstein ponownie zrodził się na deskach Akademii Sztuk Teatralnych im. Stanisława Wyspiańskiego w Krakowie. Ocieka grozą i blichtrem, a uwagę widza chwyta niczym szczypce.

Frankensteina w ujęciu Rafała Dziwisza (scenariusz powstał na podstawie adaptacji Wojciecha Kościelniaka) można uznać za kuzyna Monstrum Shelley. Wpięty w musicalowe ramy, rozśmiesza, śpiewa, tańczy, ale i cierpi, tęskni. „Frankenstein show" to przede wszystkim spektakl, który burzy tradycyjne wyobrażenia o klasycznej powieści Shelley, przenosząc widza w surrealistyczny świat pełen ekspresji, groteski i scenicznych eksperymentów. Wykonanie studentów Akademii Sztuk Teatralnych w Krakowie dowodzi, że młodzi twórcy teatru potrafią zinterpretować materiał w sposób świeży, drapieżny i zaskakujący.

Warstwa wizualna jest niewątpliwie ciekawa – dominują odważne rozwiązania, kontrastowe światła, świetnie budujące atmosferę mieszanki gotyckiej grozy i współczesnego blichtru. Elementy multimedialne podkreślają również napięcie między człowiekiem a technologią – wszak to jeden z kluczowych tematów klasycznego „Frankensteina" Shelley. Na uwagę zasługuje również warstwa muzyczna (Piotr Dziubek), gdyż to tu aktorzy rozwijali pełnię swoich możliwości, a choreografia Adama Bety i Tiny Papazyan dodaje spektaklowi energii i wizualnego rozmachu.

Aktorami są młodzi (ale jakże utalentowani!) adepci sztuki teatralnej, studenci krakowskiego AST. Radzą sobie świetnie – piosenki „Liczby stworzenia" (Mateusz Wróblewicz), „Fałdy mózgu" (Karol Pawluszek) czy „Czekanie" (Wiktoria Wojtas) ukazują pełnię warsztatu aktorsko-wokalnego początkujących artystów. Wielką siłą spektaklu jest ich zaangażowanie i energia. Każdy aktor wnosi na scenę świeżą, autentyczną interpretację postaci, nie bojąc się zarówno dramatycznych gestów, jak i chwil delikatności.

Szczególnie wyrazista jest postać Monstrum (Inga Chmurzyńska) – wewnętrzne rozdarcie i obłęd zostały ukazane z niezwykłą intensywnością, z powodzeniem balansując między wściekłością a nieśmiałością, tworząc tym samym bohatera, który głęboko porusza. Odejście od klasycznych przedstawień Igora, pomocnika Frankensteina (Alex Spisak) jest śmiałą zmianą, która zdecydowanie była warta ryzyka. Nowy Igor to pełnoprawny uczestnik zdarzeń i centralna postać humorystyczna.

Jednocześnie spektakl stawia pytanie o to, czym jest potworność – czy jest nią inność, czy raczej niezdolność do zaakceptowania odmienności? W tym sensie „Frankenstein show" jest także manifestem o ludzkiej samotności i potrzebie akceptacji. Spektakl to intensywne, eksperymentalne doświadczenie teatralne, które wytrąca widza z równowagi i zmusza do refleksji.

To propozycja nieoczywista, pełna artystycznego ryzyka, ale dzięki temu tak angażująca. AST w Krakowie po raz kolejny udowodniło, że młody teatr nie boi się wyzwań.

Daria Banasiewicz
Dziennik Teatralny Wielkopolska
5 grudnia 2024
Portrety
Rafał Dziwisz

Książka tygodnia

Ziemia Ulro. Przemowa Olga Tokarczuk
Społeczny Instytut Wydawniczy Znak
Czesław Miłosz

Trailer tygodnia

(Prawie) ostatnie święta
Grzegorz Eckert
Sztuka jest adaptacją powieści norwes...