Kora, jesteś boska!

,,Kora. Boska'' – reż. Katarzyna Chlebny – Teatr Nowy Proxima Kraków – 04.11.2024

Reżyserka Katarzyna Chlebny wciela się w rolę Kory, przybliżając widzowi jej postać, historię, wyciągając na wierzch jej człowieczeństwo i odrobinę intymności, która dla Kory, tej ,,prawdziwej'' była niesamowicie ważną rzeczą. Podkreślała to wielokrotnie w wywiadach, rozmowach. Nie jest to pierwszy raz, gdy reżyserka przytacza nam historię ważnych polskich muzyków; do jej repertuaru należą również ,,Nie pytaj. Ciechowski'', czy ,,Kruchość wodoru. Demarczyk''.

Spektakle te poruszają kwestię zdrowia psychicznego artystów, wspomnianej intymności, oraz w dużej mierze upływu życia, zbliżającej się, trwającej lub mającej już miejsce śmierci. Spektakl ,,Kora. Boska'' pierwszy raz ukazał się w Teatrze Nowym Proxima w 2021 roku i od tego czasu zespół aktorów podróżował z nim już po wielu innych miastach, scenach, na których sztuka ta cieszy się dalej dużą popularnością. Wywołała też dużą kontrowersję, tak ogromną, że z artykułów dowiedziałem się o tym, że władza w ramach ,,kary'' nie przyznała Teatrowi Nowemu Proxima środków z rządowych programów. Mimo tego, ,,Korę'' dalej można zobaczyć i samemu ocenić czy wyżej wspomniane spięcia otaczające ją są prawdziwe. W moich odczuciach ciągłe wystawianie sztuki jest odważne i nonkonformistyczne – zupełnie tak, jak Kora.

Sztuka opowiada nam o Ostatecznym Sądzie Kory (Katarzyna Chlebny), której postać znajduje się w odległym miejscu, nie czyśćcu, nie niebie, w przestrzeni nie do końca określonej, gdzie zostaje poddana trzem próbom przez różne wcielenia Matki Boskiej; Wiara - Matka Boska Częstochowska (Piotr Sieklucki), Nadzieja - Matka Boska Fatimska (Paweł Rupala), oraz Miłość – Matka Boska z Guadalupe (Łukasz Błażejewski). Kora opowiada o swoim życiu, w tym o traumie religijnej, która wynika z działania kościoła jako instytucji. O tym, w jaki sposób siostry zakonne oraz księża znęcali się nad nią podczas pobytu w sierocińcu. Okazuje się jednak, że Matki Boskie z kościołem jako mają niewiele wspólnego. Więcej wspólnego mają z samą Korą; wszystkie są matkami, kobietami, ofiarami patriarchatu. W wyniku tego Sąd Ostateczny zamienia się w spotkanie grupy przyjaciółek, we wspólną drogę do samoakceptacji, wsparcia, oraz pokochania swojej kobiecości.

Reżyserka całkowicie transformuje się w Korę, kopiując jej styl wypowiedzi, akcent nakładany na słowa, wygląd, gestykulację oraz głos podczas śpiewu. Tworzy przy tym zjawiskowy i abstrakcyjny koncert. Bardzo spodobało mi się to, że w usta głównej bohaterki nie są nigdy wsadzane słowa, których by nie powiedziała, wręcz przeciwnie. Dużą część jej dialogów tworzą faktyczne cytaty, które artystka powiedziała za życia. Świadczy to o starannym przygotowaniu i badaniach, dzięki którym otrzymaliśmy na scenie postać tak bardzo przypominającą wokalistkę Maanamu. Piotr Sieklucki przedstawia tę najbliższą i najbardziej lokalną postać Matki Boskiej Częstochowskiej. Jej mottem jest ,,Bóg honor, ojczyzna'', a sama przesiąka polskością, wiarą jako narzędziem polityki. Jest niesamowicie zabawną postacią; cała widownia śmiała się na głos w reakcji na jej kwestie.

Piotr Sieklucki bardzo trafnie zobrazował hipokryzje występujące w polskich kościołach, sugerując że wiara, ich ,,domena'', często jest na drugim miejscu. Paweł Rupala wcielił się w Matkę Boską Fatimską, której wygląd jak i styl wypowiedzi odwołują się do kultury Drag Queen. Robi to bezbłędnie, ponieważ aktor sam również jest jedną z nich, funkcjonując pod pseudonimem Papina McQueen. Pomaga ona Korze, jak również samej sobie odnaleźć nadzieję. Jest bardziej wyrozumiała od Matki Boskiej Częstochowskiej i zdaje się stać najbardziej pośrodku trzech wcieleń Maryi. Zachowuje balans i uspokaja swoje przyjaciółki, mimo że ciąży na niej odpowiedzialność, oraz jak się wydaje strach przed samym Panem Bogiem, z którym aktualnie ma ciche dni. Trzecią i ostatnią Matką Boską jest ta z Guadalupe, której postać kreuje Łukasz Błażejewski. Jest najbardziej szalona, przedstawiona w bardzo stereotypowy sposób, co wydaje się być świadomym zabiegiem, aczkolwiek nie można ukrywać tego, że jest lekko problematyczny; ma na głowie pióropusz, w opisie spektaklu zostało napisane między innymi, że jej postać zawiera w sobie ,,indiański trans''.

Jest to dość drastyczne przedstawienie względem rdzennych mieszkańców Ameryki, ale tak jak wspomniałem wydaje się być to również samoświadomym komentarzem, ponieważ ich kultura zdaje się być w Polsce ciągle reprezentowana w bardzo stereotypowy sposób. Od przedszkola nie sugerując nazwy innej od wspomnianych ,,Indian'', co daje znaki o tym, że europocentryzm dalej istnieje, mimo wszelkich innych postępów. Jej postać tak, czy inaczej można polubić, zwłaszcza, że symbolizuje ona miłość – a miłość dla Kory jest najważniejszą z tych trzech powyższych symboli. Warto również wspomnieć, że Łukasz Błażejewski jest również autorem plakatu spektaklu ,,Kora. Boska'', jak i plakatów wykorzystywanych w Teatrze Nowym Proxima, które cechują się bardzo unikalnym i ciekawym stylem.

Scenografia spektaklu przywodzi na myśl raj; wokół sceny namalowane są małe cherubinki, w tle znajduje się niebieskie niebo, chmury i obłoki. Na środku znajduje się podest, który Kora wykorzystuje jako scenę do swojego koncertu, mającego miejsce w Niebie. Za scenografię, jak i również kostiumy odpowiedzialny jest Łukasz Błażejewski. Charakteryzacją postaci zajął się Artur Świetny, który upodobnił aktorów do dobrze znanych nam postaci do tego stopnia, że na pierwszy rzut oka widz może domyślić się tego, kto jest kim, nawet zanim charaktery zdążą się przedstawić. Ruchem scenicznym zarządzał Karol Miękina. Mnie osobiście bardzo spodobały się szczegóły tego, że nawet, gdy Kora była na głównym planie i prezentowała publiczności koncert, to w tym samym czasie Matki Boskie, w tle, również wykonywały wiele czynności, bardzo zgodnych z ich cechami charakteru, od tańca, po zwykłe huśtanie się, lub nawet siedzenie w kącie.

W Teatrze Nowym Proxima zawsze ogromne wrażenie wywiera na mnie reżyseria światła, w wykonaniu Wojciecha Kiwacza, która jest na naprawdę wysokim poziomie. W tym wypadku oddawała ona tę ,,niebiańską'' atmosferę, zaraz po tym jednak przyciemniając się i tworząc obraz rockowego koncertu, gdy Kora zaczynała śpiewać. Na tym samym poziomie ekscytację i ciarki na plecach zapewniała muzyka, będąca niesamowicie ważną i kluczową częścią spektaklu, który w gruncie rzeczy jest również o niej. Za aranże odpowiada Paweł Harańczyk.

Podsumowując, spektakl ,,Kora. Boska'' uważam za niesamowicie odważną i inspirującą sztukę, przekazującą proste, lecz ważne wartości w sposób całkiem nowy, ciekawy. Bardzo ujęło mnie przestawienie wiary jako tej, której podmiotem nie jest Bóg. Wiara w siebie, wiara w drugą osobę, wiara w wolność – słowo zostaje zdekonstruowane ze swojej domyślnej formy. Niesamowicie również urzekła mnie dbałość o szczegóły, oraz to, że bardzo widoczne było, że reżyserka jest osobą dobrze zapoznaną z życiorysem piosenkarki. W tym wypadku nawet Matki Boskie grają rolę ponad religią, wychodząc za temat traumy religijnej, ponieważ Matka Boska była postacią szczególnie bliską Korze. Artystka hobbistycznie malowała figurki Maryi, wiele razy wspominając w wywiadach o tym, jak bliska jest jej ta postać.

Spektakl oddaje szacunek i hołd wokalistce, zahaczając o temat jej intymności, ale nie nadużywając go w żaden sposób. Uczłowiecza nam jej postać, oswaja widza z konceptem śmierci, nawet tej, po której może nie być żadnego Boga, ani nieba.

Jesper Nowakowski
Dziennik Teatralny Małopolska
9 listopada 2024

Książka tygodnia

Aurora. Nagroda Dramaturgiczna Miasta Bydgoszczy. Sztuki finałowe 2024
Teatr Polski w Bydgoszczy
red. Davit Gabunia, Julia Holewińska, Agnieszka Piotrowska

Trailer tygodnia