Mam grać?
"Amazonia" - reż. Agnieszka Glińska - Teatr Na Woli im. Tadeusza Łomnickiego w WarszawieZ czym się Państwu kojarzy Amazonia? Z ginącą puszczą, wilgotnym klimatem, egzotyczną przyrodą, zatraceniem się w bezmiarze dzikości? Może być to także tytuł serialu, kręconego przez bardzo ambitnego, aczkolwiek niedocenianego reżysera, którego kłopoty finansowe (utrzymanie trzech rodzin) zmusiły do chałturzenia. W sztuce Michała Walczaka Amazonia staje się przepustką na szczyt pięciu minut sławy lub, bardziej przyziemnie, do kupienia upragnionych kafelków.
Bohaterowie spektaklu "Amazonia" w Teatrze na Woli to absolwenci akademii teatralnych, którzy wypuszczeni w dorosły świat z dyplomem w ręku muszą odpowiedzieć sobie na odwieczne pytanie, zadawane przez im podobnych: zeszmacić się grą w podrzędnych serialach i zebrać kasę na upragnione mieszkanie, czy czekać na łut szczęścia i, tak jak uczyli ich mistrzowie, nie dać się zwieść komercji, tylko wybrać drogę trudniejszą, ale za to mieć szansę otrzeć się o wielką Sztukę.
Ani Michał Walczak ani reżyserka przedstawienia Agnieszka Glińska nie podsuwają widzowi na tacy odpowiedzi na to pytanie. Za to efektem finalnym zetknięcia się tych dwojga twórców jest świetny spektakl: dopracowany w każdym calu, wartki, zwarty, zabawny i świetnie zagrany. Glińskiej udało się pokazać w subtelny sposób mechanizmy rządzące światem artystów, jego skrajności i walkę o przetrwanie.
Szczególne brawa należą się Łukaszowi Lewandowskiemu, który w roli ambitnego, uciekającego przed komercją reżysera świra, pokazał szeroki wachlarz umiejętności aktorskich, przy tym znakomicie parodiując topowych reżyserów teatralnych.
Warto zwrócić uwagę na Agatę Wątróbską (Aneta), która z młodej, nieopierzonej absolwentki szkoły teatralnej, dzięki roli w serialu "Amazonia", zmienia się w celebrytkę. Drzwi do sławy stoją dla niej otworem, już nie mówiąc o upragnionych kafelkach, na które teraz, po latach zbierania grosz do grosza, będzie ją wreszcie stać.
Maciej Zakościelny w roli Huberta świetnie oddał egotyzm zawodu aktora, przesadne skupienie na sobie, bezustanną chęć pławienia się w blasku sukcesu. Hubert ma swoje marzenie. Chce otworzyć teatr i wystawić tam monolog pt: "Wanna", w którym zagra samotnego człowieka, czekającego na swoją drugą połówkę. Aby spełnić swoje zamierzenie zamiast Hamleta czy Kordiana gra w dobrze opłacanych serialach "papierowych" bohaterów.
Kto z nich zwycięży w tej walce o przetrwanie w dżungli artystycznej Warszawki? Ambitni, ale goli jak święci tureccy, czy ci, którzy zawarli pakt z diabłem w postaci producenta serialowego? Na to pytanie mogą odpowiedzieć tylko artyści