Manekin przepoczwarzony

Na Kameralnej Scenie na Piętrze, Banialuka pokazuje swoje najnowsze przedstawienie, skierowane do dorosłego widza. Jak zwykle, serwuje mu tekst autora z wyższej półki - tym razem opowiadanie Franza Kafki. Jednak skojarzenie z nastrojem wcześniejszego spektaklu, pamiętnej "Samotności" Francoisa Lazaro według Brunona Schulza, nie jest bezzasadne, ponieważ jego "Traktat o manekinach" wykorzystano jako komentarz do kafkowskiej "Przemiany".
W sceniczny świat wprowadza nas tajemnicza, schulzowska postać, mająca w sobie coś z czarownika i z nawiedzonego filozofa, rozważającego o istocie materii i procesie jej kształtowania, o boskim stwarzaniu i ludzkim, wypaczonym tworzeniu. Już za chwilę ten przewodnik pokaże nam życie kafkowskich bohaterów: dziwaczne, mroczne, ale, o zgrozo, podobne do naszego. Obrazkowi mieszczańskiego szczęścia - ojciec z gazetą, matka z robótką i córka z wiolonczelą - towarzyszy muzyka jak z serialu familijnego, jednak da się wyczuć, że pod tą sztuczną powłoką coś się kryje. Mały wyłom robi jeszcze jeden członek rodziny, zarabiający na jej utrzymanie syn. Gregor z teczką w ręku biegnie, upada, podnosi się i znów biegnie, wciąż w miejscu. Dokąd? Z równie marnym skutkiem możemy samych siebie pytać, dokąd tak pędzimy, bo ten pęd pewnie okaże się ucieczką. Szczeliny w uładzonym świecie szybko się pogłębiają, między bohaterami wyrasta mur (aktorzy dosłownie, na oczach widzów, konstruują ściany pokoju Gregora; później te ramy, zasłaniane roletami, zostaną plastycznie ograne). Tu następuje tytułowa przemiana, która dotyczy nie tylko głównego bohatera. Jak mówi przewodnik-filozof, każdy człowiek próbuje naśladować akt kreacji Demiurga, ale ze swoim umiłowaniem kiczu, tymczasowości, robi to dość nieudolnie. Członkowie rodziny poprawiają Stwórcę, deformując swoją własną osobę, przybierając nową, sztuczną postać. Na scenie wyrażone to zostało przejściem od planu aktorskiego do lalkowego, przy czym lalki dodatkowo zaopatrzone zostały w maski, jakby organicznie zrośnięte z głową kukły. Przedstawienie zdaje się tym samym ostrzegać, że konstruowanie nowego wizerunku siebie, przybieranie pozy, maski, może zarazem doprowadzić do zatracenia własnego, prawdziwego ja. Najwyraźniej widać to w zaskakującej, również formalnie, scenie przemiany Gregora. U Kafki staje się on odrażającym robakiem, tak jak ojciec ze "Sklepów cynamonowych" przeistaczający się w karalucha. W spektaklu lalkowym można by się obawiać dosłownego, plastycznego zaprezentowania surrealistycznej wizji, ale twórcy przedstawienia zaskoczyli widzów bardzo pojemnym, metaforycznym obrazem. Gregor jakby chowa się w swojej marynarce, niczym żółw w skorupie, po czym "opuszcza" ją, ale bynajmniej nie jest to heroiczne zrzucenie, narzuconej przez środowisko formy. Wręcz przeciwnie, właśnie ten pusty pancerzyk, sztywny uniform, będzie teraz zastępował Gregora, będzie Gregorem. Natomiast człowiekowi pozostało tylko schować się, najlepiej pod łóżkiem (skąd aktor dyskretnie animuje marynarkę), czasem tylko wypełzając z kryjówki, gdy nikt nie widzi. Przepaści między bohaterami stopniowo tak się pogłębiają, że już nie sposób ich przekroczyć, więc można jedynie skryć się pod maską konwenansu albo wycofać się, zaszyć w jakimś zakamarku, choć i to nie wystarcza "bliskim", bo dążą do zupełnego wyeliminowania Innego. Jest jeszcze jedna możliwość: być sobą i z dystansu, z ironią patrzeć na mozolnie budowaną przez ludzi makietę rzeczywistości. Taką postawę przyjął nasz filozof, mistrz widowiska, ale ryzykuje tym, że zostanie poza nawiasem każdego ze światów. Nie należy on ani do świata przedstawionego, ani do świata widzów. Choć próbuje nawiązać z nami kontakt, to, dzięki hipnotyzującej grze aktorskiej Ryszarda Sypniewskiego, traktujemy go bardziej, jak postać należącą do sfery fantazji, albo jak szaleńca. Dlatego pozytywna przemiana postawy widza, powrót do własnej, ludzkiej postaci, jest raczej mało prawdopodobny, gdyż mimo wszystko, wolimy schować się w pancerzyku schematów, niż narażać się na niebezpieczeństwa, związane z kształtowaniem i demonstrowaniem swojej prawdziwej osobowości. Jeśli chodzi natomiast o tworzenie jako działalność artystyczną, to spektakl daje pocieszenie, że skłonność człowieka do tandety jest jednak możliwa do przezwyciężenia. Najlepszy dowód stanowi sama "Przemiana", której intrygująca forma, daleka od kiczu, zdołała pomieścić też niemało treści. Teatr Lalek Banialuka w Bielsku-Białej Franz Kafka "Przemiana" przekład: Juliusz Kydryński adaptacja: Aleksander Maksymiak reżyseria i scenografia: Aleksander Maksymiak muzyka: Zbigniew Karnecki asystent reżysera: Ryszard Sypniewski Obsada: Małgorzata Bulska, Lucyna Sypniewska, Włodzimierz Pohl, Ryszard Sypniewski, Piotr Tomaszewski Premiera: 4.04.2008r.
Aleksander Nycz
Dziennik Teatralny Katowice
23 kwietnia 2008

Książka tygodnia

Hasowski Appendix. Powroty. Przypomnienia. Powtórzenia…
Wydawnictwo Universitas w Krakowie
Iwona Grodź

Trailer tygodnia