Materializm/Wartości duchowe
,,Oświadczyny/Niedźwiedź " – reż. Juliusz Dzienkiewicz – Lubuski Teatr w Zielonej GórzeCzechow po przerwie, powrócił na scenę Lubuskiego Teatru. I zrobił to w całej okazałości. Juliusz Dzienkiewicz nie próbował ubrać aktorów w kostiumy współczesności. Wskrzesił Czechowa z XIX wieku i wydobył z jego jednoaktówek, ,,Niedźwiedzia" i ,,Oświadczyn", sensy, które niektórym mogą umknąć pod przykrywką komediowej maski.
Jeżeli jedynym powodem, dla którego Czechow negatywnie oceniał współczesny mu teatr była gra aktorska oparta na niewłaściwej metodzie, z pewnością dzisiaj zmieniłby zdanie na temat teatru. Chociaż nadal aktorzy w wielu teatrach mają problem z dziełami tego dramatopisarza, w spektaklu Lubuskiego Teatru gra jest największym atutem. To aktorzy prowadzili całą historię, rozumieli intencje autora, ukazywali pozytywne i negatywne strony duszy człowieka. Postacie, które odgrywali, są uniwersalne, jednak oni nadali każdej z nich indywidualne, wyjątkowe cechy.
W ,,Niedźwiedziu" pojawiła się zmiana obsady. Cztery lata temu służącego Łukę doskonale zagrał Jerzy Kaczmarowski. Godnym zastępstwem okazała się Elżbieta Donimirska. Aktorka zmieniła płeć postaci, nadała służącej na nowo rys komediowy. W głównych rolach zobaczyliśmy Romanę Filipowską (Helena Iwanowna Popowa) i Wojciecha Romańczyka (Grigorij Stiepanowicz Smirnow), którzy po raz kolejny stworzyli wspaniały duet aktorski, w tej sztuce odgrywając przeciwieństwa. W ,,Oświadczynach" natomiast duet oparty jest na zasadzie podobieństwa. Tworzą go Aleksander Podolak (Stiepan Stiepanowicz Czubukow) i Joanna Koc, która gra jego córkę, Natalię Stiepanowną. Widać, że postacie te są ze sobą spokrewnione. Aktorzy często posługują się podobnym gestem, intonacją głosu i, oczywiście, tak samo reagują na wydarzenia. Iwana Wasiliewicza Łomowa mistrzowsko wykreował James Malcolm, który zachwycił widzów nagłymi wybuchami gniewu i bardzo realistycznie oddanymi zmianami nastrojów. Jego gra i postać są niezwykle charakterystyczne.
Te dwie jednoaktówki idealnie ze sobą współgrają. Chociaż oglądamy dwie historie, o odrębnej fabule, mamy wrażenie, że widzimy jedną sztukę, ponieważ utwory te mają wspólną problematykę. Oba, chociaż w komiczny sposób, opowiadają o problemach w budowaniu relacji. W ,,Niedźwiedziu" problem ten polega na pozornej różnicy charakterów między kobietą a mężczyzną. Autor stawia tu pytanie czy w ogóle stereotypowanie płci ma uzasadnienie i czy w rzeczywistości w budowaniu związku należy szukać zrozumienia dusz, czy wystarczą zwykłe ludzkie odruchy. W ,,Oświadczynach" natomiast trudnością nie są uczucia, wszystko mieści się w sferze materialnej. Iwan nie oświadcza się Natalii z miłości, lecz z powodu wieku (ma już trzydzieści parę lat, więc wypada mu ożenić się z dowolną, dobrze usytuowaną kobietą). Jednak stworzenie związku nie jest takie proste. Bohaterowie najpierw kłócą się m.in. o to, kto w rzeczywistości jest właścicielem „wołowych łączek". Ich kłótnie stają się absurdalne, nieuzasadnione i komiczne. Niewiarygodne, że tak mało istotne sprawy mogą zakłócić spokój i szczęście dwojga ludzi. Materializm rządzi naszym życiem, w ,,Niedźwiedziu" również, chociaż ostatecznie wygrywa prawdziwa miłość, wszystko zaczyna się od niezapłaconego długu za owies. Czechow tworzył pod koniec XIX, a jednak jego żart sceniczny wciąż jest zrozumiały dla pokolenia XXI wieku.
O podobieństwie sensu sztuk świadczy również fakt, że w obu została wykorzystana ta sama scenografia, która wprowadza w klimat dzieła. W pokoju, urządzonym w dawnym stylu, widzimy drewniany stolik, stare biurko z gramofonem i drzwi, w których pojawiają się obaj bohaterzy – Grigorij z ,,Niedźwiedzia" i Iwan z ,,Oświadczyn". Pamiętam jak wyglądał ten spektakl, gdy był grany premierowo w 2017 roku. Publiczność wówczas siedziała na scenie, bardzo blisko aktorów, widziała każdy szczegół dekoracji i dokładnie wyczuwała ich emocje. Tym razem siedzieliśmy na widowni. Spektakl oglądany z daleka wydawał się trochę bardziej tajemniczy i mroczny, jednak pojawiła się również czwarta ściana, którą udało się złamać w poprzedniej realizacji.
Nie wiem, które rozwiązanie było lepsze. Fabuła nadal była bliska odbiorcom a aktorzy zwracali się często wprost do publiczności, Aleksander Podolak chociażby zaczyna pierwszą kwestię z widowni. Kontakt z widownią jest więc utrzymany, jednak przybrał trochę inną formę. Warto zwrócić uwagę na kostiumy, za które odpowiedzialna jest Dorota Kuźniarska, nawiązujące do treści sztuki. Romana Filipowska w ,,Niedźwiedziu" ma czarną suknię z białymi niedźwiedziami a na fraku Jamesa Malcolma znajdują się psy, które, obok wołowych łączek, są przedmiotem sporu w ,,Oświadczynach".
Mówi się, że u Czechowa nic nie dzieje się bez przyczyny. Wiadomo, że jeżeli w pierwszej scenie wisi pistolet na ścianie, w ostatniej wystrzeli. Tak też jest w spektaklu Juliusza Dzienkiewicza. Każde wydarzenie ma swój ciąg przyczynowo skutkowy, każde słowo jest przemyślane i uzasadnione.
Jest to sztuka perfekcyjnie skonstruowana, która pozwala widzowi nie tylko odpocząć, ale również przenieść się w realia epoki i porównać je ze współczesnością.