Mężczyzna na zakręcie
56. Przegląd Teatrów Małych Form "Kontrapunkt" - Szczecin - dzień czwartyGenialny tekst, genialne aktorstwo. "Byk" w wykonaniu Roberta Talarczyka oczarował widzów szczecińskiego Kontrapunktu, którzy zgotowali aktorowi owacje na stojąco.
Wyjazdy poza Szczecin podczas Kontrapunktu stały się tradycją. Dlatego czwartego dnia festwialu widzowie wybrali się na wycieczkę do Goleniowa, gdzie Teatr pod Fontanną w Poznaniu zaprezentował spektakl "Grimm" według scenariusza i w reżyserii Janusza Stolarskiego. Spektakl powstał i jest prezentowany w ramach "Teatru powszechnego" – autorskiego projektu performatywnego realizowanego przez Centrum Kultury ZAMEK w Poznaniu od 2016 roku, złożonego z przedstawień tworzonych przez środowiska osób zagrożonych wykluczeniem ze względu na stan zdrowia czy status społeczny.
Scenariusz oparty został na książce "Bracia Grimm. Wszystkie baśnie i legendy". Pomysł był ciekawy. Aktorzy swobodnie interpretują baśnie, jakby spotkali się gdzieś w prywatnym domu i opowiadają sobie historie. Bez napinania się, silenia na aktorstwo, na recytację czy wszelkie inne formy teatralne. Wspólny stół królujący pośrodku sceny to pojemna metafora spotkania z drugim człowiekiem, przekazywania wiedzy i opowieści ustnej.
Baśnie się przeplatają, mają wyraźnie zaznaczone akcenty lub nie mają ich wcale. Są zakończone lub niedokończone. To wszystko nie ma znaczenia, bo na scenie liczą się przede wszystkim ludzie, którzy siedzą perzy wielkim stole - stole wspólnoty - albo się przechadzają, albo przysiadają w podgrupach snując swoje opowieści.
Szkoda tylko, że aktorzy sprawiają wrażenie zestresowanych czy nie do końca przygotowanych do roli, jaką odgrywają na festiwalu. Można odnieść wrażenie, że nie jesteśmy na konkursowym przedstawieniu, ale na próbie przedstawienia, któremu daleko do doskonałości.
Plusem natomiast jest warstwa muzyczna i wizualna, która dopełnia to przedstawienie i przenosi nas w tajemniczy świat dość mrocznych historii.
Ogromnym sukcesem festiwalu zdecydowanie okazał się drugi spektakl "Byk" zrealizowanego przez STUDIO teatrgaleria w Warszawie , Teatr Łaźnia Nowa w Krakowie, Fundacja Teatru Śląskiego „Wyspiański" w Katowicach, Instytut im. J. Grotowskiego we Wrocławiu.
Bohaterem monodramu jest Robert Mamok (na scenie Robert Talarczyk), który w dwóch językach, po polsku i po śląsku zmaga się z własną tożsamością klasową i etniczną. Wyreżyserowany przez Talarczyka i Twardocha obraz to opowieść o mężczyźnie w kryzysie, który mocuje się ze swoją winą i słabościami, waży sukcesy i klęski, konfrontuje się z wagą rodzinnej tajemnicy, z brzemieniem surowego, śląskiego wychowania, z rozpaczą, gniewem i goryczą.
Robert Talarczyk zachwyca genialnym aktorstwem. Przez 90 minut radzi sobie na scenie bez żadnych sztuczek technicznych i wspomagających typu ekrany, mikroporty itp. To absolutne wyżyny aktorstwa. Jego bohater zmienia nastrój jak w kalejdoskopie. Od złości czy wręcz wściekłości, po rozpacz i żal oraz euforię. Aktor wypełnia sobą każdy kawałek sceny. Czasami wychodzi poza nią, czasami przysiada wśród publicznośvi, ale cały czas mówi. Rozmawia ze swoim dziadkiem, którego życie podtrzymuje aparatura. Prowadzi rozmowy telefoniczne, wciąga kokę, pije herbatę, podjada czekoladę - smak dzieciństwa.
W tym spektaklu dostaje się wszystkim - celebrytom, dziennikarzom, gwiazdeczkom, aspirującym do bycia gwiazdeczkami, warszawce i patriarchatowi, a także rządzącym. Dostaje się ksenofobii. Dostaje się bezguściu, gustom i guścikom. Dostaje się cwaniakom. Dostaje się bałwochwalstu, kultowi macho i wszelkiej maści idiotom.
Genialny tekst, genialne aktorstwo.