Miłość i inne problemy

"Zamek z piasku" - reż. Andrzej Zaorski - Teatr Polski w Szczecinie

Kochać i być kochanym to być może jedna z najtrudniejszych rzeczy, z jaką przychodzi zmierzyć się człowiekowi w swoim życiu. Obdarzyć kogoś tak potężnym uczuciem, jakim jest miłość może sprawić, że staniemy się bardziej podatni na zranienie, ale bycie nią obdarowanym to z pewnością niesamowite wyróżnienie.

Spektakl Teatru Polskiego w Szczecinie „Zamek z piasku" w reżyserii Andrzeja Zaorskiego pokazuje, jak to może być z tą miłością. Musical oparty na motywach sztuki Gabrieli Zapolskiej „Skiz" to historia dwóch małżeństw: młodych Konstantego (Kota) i Narcyzy (Muszki) oraz starszego stażem Witolda (Tola) i Luizy (Lulu).

Chciałoby się powiedzieć, że historia znana nie od dziś: starszy mężczyzna od czasu do czasu lubi poflirtować z młodszymi dziewczynami, żeby podbudować swoją samoocenę. Jednak gdy niewinne komplementy i aluzje powodują, że dziewczyna zaczyna ich relację traktować poważniej, on wycofuje się, by powrócić do swojej żony, z którą to przecież jest na co dzień szczęśliwy.

Jednak okazuje się to nie do końca jest tak, że żona o niczym nie wie. Lulu od samego początku wręcz namawia Muszkę, by pozwoliła sobie na flirt i zaloty innych mężczyzn. Jak przekonuje, nie ma w tym nic groźnego, jedynie dobra zabawa.

Muszka z początku skromna i zagubiona z jednej strony czuje, że powinna bardziej słuchać męża i być jemu pomocna, z drugiej czuje, że to nie do końca daje jej szczęście. Każda kolejna chwila spędzoną z Tolem odkrywa przed młodą dziewczyną pokłady energii i potrzeb, o których wcześniej nie miała zupełnie pojęcia. Chce, by uczucie ją spalało, by było płomieniem rozgrzewającym ją w deszczowe dni.

Kot w tej całej sytuacji jest mało domyślny i traktuje swoją żonę jako coś oczywistego,: jak już jest, to nie ma się co tam starać, bo przecież i tak będzie. Uważając Muszkę za osobę bez charakteru, nie boi się zdrady ze strony żony i nie przeszkadza mu fakt, że spędza ona coraz więcej czasu z innym mężczyzną. Tym bardziej, że Kot odkrywa w Lulu idealne zastępstwo.

Tolo jest starszym panem, który lubi poflirtować z młodszymi, bo daje mu to satysfakcję, że jeszcze jest interesujący. Korzystając z przyzwolenia żony na takie zachowania (i jednocześnie samemu dając jej takie samo „zielone światło" w zamian), komplementuje Muszkę przy każdej nadarzającej się okazji.

Lulu pozwala na wszystko mężowi, bo wie, że to do niej wraca po chwilach flirtu z innymi. Gdy sprawy z Muszką przekraczają granice niewinnych zalotów, zastanawia się nad odejściem. Tymczasem majaczące w tle powracające konflikty wojenne przerywają walkę o uczucia i kończą miłosne eksperymenty. Niczym zamek z piasku przy silniejszych wietrze, rozleciały się w pył intrygi i gierki. Równie dobrze mogłoby paść zdanie: Koniec z zabawą, wracamy do naszych związków i próbujemy uciec, by chronić swoje życie.

Zabawne dialogi bohaterów budziły salwy śmiechu wśród widowni, która na koniec zgotowała aktorom owacje na stojąco. Moje serce najbardziej skradła Olga Adamska, która wcieliła się w rolę Lulu. Warsztat aktorski – komediowy tu wyeksponowany – sprawił, że to ona przyciągała mój wzrok za każdym razem, kiedy pojawiała się na scenie. Musicalowe połączenie muzyki, tańca i śpiewu nadają spektaklowi lekkości i nim widz się zorientuje, jest już koniec, choć chciałoby się o wiele więcej.

Agnieszka Wojs
Dziennik Teatralny Szczecin
27 listopada 2018
Portrety
Andrzej Zaorski

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia