Miłość to (nie) zbrodnia

"Medea na Manhattanie" - reż. E. Bednarska - Browar Mieszczański Wrocław

"Medea na Manhattanie", spektakl w reżyserii Elżbiety Bednarskiej, sięga do korzeni mitycznej opowieści o Medei i Jazonie. Przenosząc ich historię w czasy współczesne, wydobywa na światło dzienne skrywane namiętności, które stanowią siłę napędową ludzkiego postępowania. Rolę starożytnego fatum zastępuje determinizmem uczuć, postrzegając miłość jako potężną obsesję o niszczącej sile.

Nowojorską opowieść osadzono w skromnej scenografii, wprowadzając umowny podział na przestrzeń sceniczną i widownię. Nagie, ceglane ściany galerii w Browarze Mieszczańskim, spowitej w półmroku, stwarzają klimat swoistej surowości i wyobcowania. Wielkie miasto jako nienaturalne środowisko życia bohaterów to bowiem bezduszna metropolia, w której jednostka gubi się i boleśnie odczuwa swoją samotność. Słowa bohaterów, wypowiadane w kilku językach (co również stanowi udatną metaforę międzyludzkiego niezrozumienia) znajdują dopełnienie w lirycznym śpiewie i tanecznych układach.

Oś spektaklu stanowi dramat Medei, która dowiaduje się o ślubie ukochanego Jasona z inną kobietą, Clair. Medea jest bohaterką pełną namiętności, zawziętą, obsesyjnie domagającą się uwagi wybranka: tylko ona mówi jednak o miłości, w imię której była zdolna do popełnienia zbrodni. Sceny naładowanych emocjami rozmów Medei i Jasona okazują się najmocniejszymi momentami przedstawienia, głównie dzięki świetnemu aktorstwu Anny von Schrottenberg i Krzysztofa Brzazgonia. Siła ich wzajemnego oddziaływania wyraża się przez zmienność dzielącego ich dystansu : od rozpaczliwego wczepiania się ciałem w ciało do radykalnego rozdzielenia. 

Obok Medei i Jasona na scenie pojawiają się postaci-typy, uwikłane w sieć intryg i mające swój udział w tragedii miłości i zemsty. Wypowiedzi odźwiernego-malarza, Velasqueza, głuchej śpiewaczki Deaf Daisy i ojca Clair – Sweatshopa, stanowią dopełnienie historii głównych bohaterów i komentarz do ich postępowania. Fakt, że w każdej roli występuje przechodzący błyskawiczne metamorfozy Krzysztof Brzazgoń, potęguje nastrój fatalizmu, podkreśla przewrotność losu, sygnalizuje brak możliwości ucieczki przed przeznaczeniem.

Słowu towarzyszy także śpiew – nostalgiczne pieśni samej Medei oraz śpiewne partie bezimiennych kobiet (Agnieszka Damrych, Alessandra Donati), które przyjmują rolę greckiego chóru, wprowadzającego w akcję i uprzedzającego mające nadejść wydarzenia. Połączenie muzyki i słowa przyczynia się do wykreowania dusznej, onirycznej atmosfery, silnie oddziałującej na widza. 

Uniwersalność mitu o Medei przedstawionego w kostiumie współczesnym sprawia, że dylematy bohaterów stają się nam niepokojąco bliskie. Medea jako kobieta XXI-wieku kocha Jasona toksyczną, uzależniającą miłością. Porzucona, uświadamia sobie swoją indywidualność, w finale spektaklu jawi się jako postać z bólem odkrywająca własną niezależność: „zostanę w końcu sama ze sobą, tylko dla siebie”.

Bardzo dobra kompozycja spektaklu opiera się na precyzji ruchu scenicznego (choreografia Alessandry Donati) oraz grze świateł i muzyki Łukasza Damrycha. Aktorskie wyczyny zaś gwarantują wiarygodność opowiadanej historii, zastępując mityczny sztafaż prawdą emocji. Sposób przedstawienia dramatu miłości i zbrodni sprawia, że widz, zjednany klimatem tajemnicy, nie może oderwać wzroku od sceny. Pozostaje mu tylko patrzeć – i przeżywać. A to w teatrze najcenniejsze.

Karolina Augustyniak
Dziennik Teatralny Wrocław
18 września 2012

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia

Łabędzie
chor. Tobiasz Sebastian Berg
„Łabędzie", spektakl teatru tańca w c...