Mozart mało śmiesznie

"Wesele Figara" - reż. Keith Warner - Opera Narodowa w Warszawie

Wesele Figara" jest jednym z nieśmiertelnych arcydzieł muzycznych i zawsze bolesne są próby "ułatwienia" jego odbioru. Zaproszony przez Operę Narodową Keith Warner poszedł w drugą stronę, spróbował "utrudnić" odbiór poprzez wprowadzenie gagów i ciągłej krzątaniny bohaterów, ale najgorszy okazał się moralizatorski ton narracji, który zabił lekkość, frywolność i beztroską fabułę utworu Mozarta

rzedstawienie jest przeładowane, miejscami męczące, ale zawiera też kilka oryginalnych rozwiązań. Hitem jest ryzykowna scena, w której kobieta grająca rolę chłopca Cherubina musi wystąpić bez stanika. Dwuznaczność wynika tu z faktu, że chłopiec - tutaj słabo śpiewająca Austriaczka Verena Gunz - właśnie przebiera się w żeński strój. Innym rzadko spotykanym kruczkiem scenicznym jest ciągłe przesuwanie drzwi pałacu, dzięki czemu wielokrotnie zwiększa się hipotetyczna przestrzeń akcji ograniczona sceną.

Filarem inscenizacji są orkiestra i soliści pod batutą solidnego mistrza, rodowitego Niemca Rolanda Boera. Doskonale wypadają w skomplikowanych rolach aktorsko-wokalnych Hrabia - Mariusz Godlewski, Hrabina - Asmik Grigorian, Zuzanna - Katarzyna Trylnik. Tytułowy Figaro - Wojciech Gierlach - jest tak nadaktywny, że tylko cudem utrzymuje się w ramach jednego przedstawienia, bo wysiłku wkłada jak do trzech spektakli.

Poza nieznośnym moralizatorstwem opowieści mało śmieszna była też scenografia, zgodnie z sugestią reżysera nawiązująca do kaznodziejskich w charakterze grafik XVIII-wiecznego artysty Williama Hogartha. Jednak nowej inscenizacji Mozarta - jak zwykle bywa z solidnymi i zasadniczymi prezentacjami - można wróżyć długi żywot na scenie.

Bronisław Tumiłowicz
Przeglad
29 grudnia 2010

Książka tygodnia

Ziemia Ulro. Przemowa Olga Tokarczuk
Społeczny Instytut Wydawniczy Znak
Czesław Miłosz

Trailer tygodnia

(Prawie) ostatnie święta
Grzegorz Eckert
Sztuka jest adaptacją powieści norwes...