Odkrywanie ogromnych pokładów własnego potencjału

Rozmowa z Michałem Tramerem

Podsumowanie sezonu teatralnego 2020/2021 w Państwowym Teatrze Lalki „Tęcza" w Słupsku. - Nic nie zastąpi kontaktu z żywym Widzem. Żadne streamingi, czy najlepsze filmy i słuchowiska. Teatr ma sens tylko w kontakcie z żywą widownią, zwłaszcza jeśli chodzi o dzieci. Bez żywej widowni, teatr zwyczajnie przestaje być teatrem. Wszelkie inne działania mogą być jedynie dodatkiem, urozmaiceniem.

Z Michałem Tramerem - dyrektorem Państwowego Teatru Lalki „Tęcza" w Słupsku - rozmawia Ilona Słojewska z Dziennik Teatralnego.

Ilona Słojewska: Jak ocenia Pan sezon teatralny 2020/2021, który rozpoczął się w czasie pandemii?

Michał Tramer - Niezwykle trudno mi ocenić miniony sezon. Cały czas towarzyszy mi ogromna ambiwalencja uczuć. Wydarzyło się wiele przykrych, wręcz bezwzględnie złych rzeczy: Covid zabrał nam naszego przyjaciela – emeryta, ciężkie choroby kolegów z Teatru, czy wreszcie jego zamknięcie... Odcięcie od Widza i wiążące się z tym straty finansowe teatru oraz pracowników sceny. To był wielki stres – permanentny stan gotowości i lęk o zdrowie pracowników, częste i niespodziewane zmiany, ciągłe poszukiwanie dodatkowych źródeł finansowania i wymyślanie nowych, pozascenicznych działań. Z drugiej strony, wspaniała postawa prawie całej załogi „Tęczy" – naprawdę czułem zrozumienie i wsparcie. Nowe wyzwania, z których przeważnie wychodziliśmy obronną ręką. Odkryliśmy ogromne pokłady własnego potencjału. Wiemy już, że potrafimy stworzyć plan zdjęciowy studio nagraniowe – może nie perfekcyjne, ale bardzo przyzwoite.
Pomimo problemów wciąż wierzę, że kryzysy są twórcze. To od nas zależy ile z nich wyciągniemy. Nassim Nicholas Taleb, w swojej książce „Antykruchość" wymienił trzy typy struktur: kruche, które pękają od silniejszego uderzenia, wytrwałe, jak betonowe falochrony, które potrafią wytrzymać wiele silnych uderzeń, ale są niezmienne – trwają, ale się nie rozwijają, aż w końcu i one mogą pęknąć, aż wreszcie „antykruche"; uderzenie może je przycisnąć do ziemi, ale kiedy minie, powstają. Są elastyczne, ale też trochę plastyczne – kolejne fale kształtują je, rozwijają, wzbogacają o nowe doświadczenia. Mały i ubogi teatr, jakim jest „Tęcza", nie może aspirować do bycia strukturą „wytrwała", bo zwyczajnie nas na to nie stać. „Kruchą", wiadoma rzecz, nie chcemy być. Pozostaje nam tylko działać jako struktura „antykrucha"... elastyczno-plastyczna. Widzę, że coraz więcej pracowników Teatru to rozumie.

Jakie koncepcje twórcze towarzyszyły panu jako artyście , dyrektorowi teatru w konstruowaniu sezonu 2020/2021?

- Przede wszystkim, nie uważam się za artystę, raczej za rzemieślnika. Jeśli czasem używam tego „tytułu" wobec własnej osoby, to raczej jako określenia grupy zawodowej.
Czym się kierowałem w konstruowaniu sezonu? Po pierwsze, najważniejsze było utrzymanie ciągłego kontaktu z Widzem. Po drugie, miałem świadomość, że nasz zespół poniósł poważne straty finansowe. Wiemy, jak wyglądają wynagrodzenia aktorów – skromna pensja, a reszta za spektakle, a ich nie było. Łapałem każdą okazję, żeby mogli coś zarobić. Były nagrania piosenki, filmy, słuchowisko, itp. Na szczęście, jako tako piszę i reżyseruję, więc parokrotnie nie trzeba było ściągać scenarzysty czy reżysera z zewnątrz i więcej zostawało dla moich pracowników, ale muszę przyznać, że pod koniec sezonu byłem już bardzo zmęczony.
To nie znaczy jednak, że łapaliśmy cokolwiek i robiliśmy byle co. Staraliśmy się, żeby to wszystko co robimy, było w miarę spójne i zgodne z naszą misją. Tak, np., powstała „Szalona Kuchnia Niedźwiedzia i Maszy" - nasz program kulinarny dla dzieci, który ma nie tylko bawić, ale i zachęcać je do samodzielności. Podobnie z filmami zrealizowanymi dla Skansenu w Klukach. Pisząc scenariusze, starałem się połączyć aspekt poznawczy z artystycznym, lalkarskim potencjałem „Tęczy". Kiedy pisałem tekst słuchowiska, także na podstawie kaszubskiej legendy, starałem się również zawrzeć ważne przesłanie, dla przykładu - tolerancja.
Z kilku przedsięwzięć musieliśmy zrezygnować, a raczej przesunąć na później. Lockdown ogłoszono na tydzień przed premierą „Niesamowitych przygód niesamowitych skarpetek". Ostatecznie udało się nam zrealizować spektakl we wrześniu, tj. na początku następnego sezonu. Premiera „Śnieżki" Tomasza Mana odbyła się z rocznym opóźnieniem, ale dzięki temu wcześniej zrealizowaliśmy internetowy projekt „Śnieżka – komiks-musical".

Jakie nowe formy wprowadził pan do teatru „Tęcza" w tym szczególnym czasie? Które z nich, pana zdaniem, sprawdziły się najlepiej?

- Wprowadziliśmy wiele nowych form – głównie działań online. Były warsztaty, filmy krótkometrażowe, lalkowy program kulinarny dla dzieci, słuchowisko teledysk... Wszystkie jakoś się sprawdziły – jedne bardzo, inne może trochę mniej, ale, na szczęście, wstydu nie było.

Jakie techniki, formy stosowane w czasie lockdownu chciałby pan pozostawić w teatrze dla dzieci?

- Doskonale czułem się na planie filmowym i myślę, że reszta zespołu też. Praca nad filmami w Klukach była bardzo intensywna, ale i bardzo ciekawa. Jestem historykiem, więc samo grzebanie się w materiałach źródłowych było dla mnie przyjemne. Mam nadzieję, że będziemy jeszcze mieli okazję popracować przed i za kamerami. Od dziecka uwielbiałem Jima Hensona i jego produkcje – od Muppetów po „Bajarza" i zawsze chciałem coś takiego zrealizować. Coraz częściej słyszy się, że brakuje dobrych programów telewizyjnych dla dzieci, a teatry lalek mają potencjał, żeby takie rzeczy realizować. Jednak taka produkcja wymaga pewnych nakładów finansowych, więc będziemy starali się zdobyć grant lub znaleźć sponsora.
Znacznie łatwiej jest realizować nagrania audio, jak słuchowiska lub audiobooki i to na pewno będziemy realizować, tym bardziej, że zespół Tęczy jest bardzo muzykalny. Jeszcze w tym roku ukaże się płyta – składanka oraz audiobook.
Co ciekawe, o poszerzeniu działalności myślałem jeszcze przed pandemią. Mieliśmy już poważne problemy podczas strajku nauczycieli i wtedy uznałem, że warto znaleźć, na wszelki wypadek, inne pola realizacji. Nie chodzi tu tylko o dodatkowe źródła dochodu, ale także o zachowanie artystycznej aktywności. Przestoje są zazwyczaj dla aktorów bardzo frustrujące, a zetknięcie z innymi formami artystycznego wyrazu jest zawsze rozwijające.

Jak funkcjonuje teatr dla dzieci w tak szczególnym czasie, jakim jest lockdown?

- Nic nie zastąpi kontaktu z żywym Widzem. Żadne streamingi, czy najlepsze filmy i słuchowiska. Teatr ma sens tylko w kontakcie z żywą widownią, zwłaszcza jeśli chodzi o dzieci. Bez żywej widowni, teatr zwyczajnie przestaje być teatrem. Wszelkie inne działania mogą być jedynie dodatkiem, urozmaiceniem.

Czy w czasie wakacji Teatr „Tęcza" starał się zrekompensować dzieciom brak bezpośredniego kontaktu z aktorami w czasie tego sezonu?

- Kiedyś trzeba było zrobić przerwę w pracy – wysłać ludzi na urlopy, tym bardziej, że przez całą pandemię zachowywaliśmy aktywność. Wakacje są do tego najlepszą okazją, bo, co tu kryć, frekwencja latem zawsze spada. Jednak w tym roku postanowiliśmy przyspieszyć sezon i zaczęliśmy grać od połowy sierpnia. Frekwencja była zaskakująco, jak na okres letni, wysoka.

Rozpoczyna się nowy sezon. Czy przygotowuje pan jako dyrektor alternatywne rozwiązania?

- Bardzo chciałbym, żeby sezon 2021/2022 był wyjątkowy... bogaty pod względem artystycznym. W tym sezonie będziemy obchodzić jubileusz 75-lecia teatru. Pięć lat temu, w sezonie jubileuszowym zrobiliśmy aż 6 premier! Niestety, kiepska sytuacja finansowa i ciągłe widmo kolejnego lockdownu zmusza mnie do zachowania szczególnej ostrożności. Liczę na to, że w końcu sytuacja się wyklaruje i uda nam się przynajmniej zamknąć ten sezon „z przytupem".

W jakim stopniu wyróżnienie dla pana oraz dla zespołu teatralnego przyznane przez Prezydium Senatu RP na wniosek senatora Kazimierza Kleiny za „pracę całej ekipy w ciężkim czasie pandemii" staje się wyzwaniem dla pana jako dyrektora teatru dla dzieci?

- Medal Senatu to była piękna niespodzianka. To bardzo miłe. Senator Kleina dostrzegł ciężką pracę naszego zespołu. Takie gesty dodają skrzydeł, z pewnością motywują. Ale nie powiedziałbym, że to jakieś dodatkowe wyzwanie. Prowadzenie najbiedniejszego w Polsce teatru publicznego, w czasie pandemii, jest wystarczającym wyzwaniem.

Dziękuję za rozmowę i życzę dużo sukcesów!

__

Michał Tramer - urodził się 2 czerwca 1972 r.,w Tychach – pedagog, propagator lalkarstwa, reżyser, dyrektor Teatru Tęcza w Słupsku. Studiował historię na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach oraz w Podyplomowym Studium Reżyserii Teatrów Dzieci i Młodzieży przy PWST we Wrocławiu.
Jako pedagog teatru współpracował z wieloma instytucjami na Górnym Śląsku (MDK „Koszutka" i „Szopienice-Giszowiec" w Katowicach, Regionalny Ośrodek Kultury w Katowicach, Centrum Kształcenia Nauczycieli Librus, MDK Chorzów, Bytomskie Centrum Kultury i inne), prowadząc stałe zajęcia, a także warsztaty dla dzieci, młodzieży i dorosłych (głównie nauczycieli).
W latach 2005 -2015 związany był z Teatrem Gry i Ludzie w Katowicach, jako aktor, adaptator reżyser, scenograf i twórca lalek. Rozszerzył działalność teatru o scenę lalkową dla dzieci.
Wyreżyserował tam spektakle da dzieci: „Morskie opowieści Kapitana Guliwera", „Takie sobie bajeczki", „LEM – Cyberbajarz". Tworzył i współtworzył scenografię do spektakli: „Ballada o Janie Wnęku", „Facelifting", „Parada steampunk" był autorem scenariuszy i reżyserem plenerowych widowisk historycznych, m. in. „Brewerie toszeckie", „Legendy pyskowickie", „Nocne zwiedzanie Kłodzka".
W latach 2013-2015 kierował autorskim projektem Teatr w Kłodzku, przy Instytucji Kultury Kłodzko2016. W tym czasie wyreżyserował spektakle „Daszeńka czyli żywot szczeniaka" oraz „Tristan, Izolda...". Koordynował wydarzenia teatralne jak: Festiwal teatrów ulicznych „Przestrzeń i Forma" oraz dwie edycje międzynarodowego minifestiwalu lalkarskiego „Świat na sznurkach i czempurytach".
Był kuratorem wystaw poświęconych lalkarstwu w Kłodzkim Centrum Kultury i Muzeum Historii Katowic.
Od roku 2015 jest dyrektorem Teatru Lalki „Tęcza" w Słupsku. Za jego kadencji Teatr realizował średnio 4-5 premier rocznie, dzięki temu całkowicie odświeżył swój repertuar. Wprowadził do repertuaru współczesną dramaturgię dla dzieci oraz spektakle formy skierowane do dorosłej widowni. Zaczęła działać Pracownia Edukacji Teatralnej, w ramach której Teatr nawiązał współpracę z Instytutem Teatralnym im. Z. Raszewskiego w Warszawie. Stworzył Wirtualne Muzeum Lalkarstwa – pierwszy na świecie zbiór lalek digitalizowanych techniką 3D.

Ilona Słojewska
Dziennik Teatralny Bydgoszcz
25 września 2021
Portrety
Michał Tramer

Książka tygodnia

Aurora. Nagroda Dramaturgiczna Miasta Bydgoszczy. Sztuki finałowe 2024
Teatr Polski w Bydgoszczy
red. Davit Gabunia, Julia Holewińska, Agnieszka Piotrowska

Trailer tygodnia