Ojciec i przyjaciel bez skazy

Ludwik Benoit

Urodził się latem 1920 roku w Wołkowysku. Dzieciństwo spędził w Łowiczu, gdzie mieszkał razem z mamą, nauczycielką niemieckiego oraz z siostrą.

Gdy miał zaledwie 19 lat, wybuchła II wojna światowa. Walczył w Armii Krajowej. Po wojnie zakończył naukę w Studiu Aktorskim Galla w Gdańsku. W tym mieście debiutował na deskach Teatru Wybrzeże, grając w mickiewiczowskich "Balladach". Pragnął jednak czegoś więcej, więc przemierzał kraj w poszukiwaniu wymarzonego teatru. Zanim trafił do miejsca, z którym związał się na stałe, zabawiał publiczność w Poznaniu, Wrocławiu i Szczecinie. Jego ostoją stała się Łódź. Ukończył tu Filmówkę i rozpoczął dwuletnią pracę w Teatrze im. Stefana Jaracza. Jednak to Teatr Nowy okazał się jego miejscem na ziemi. Grał tu do końca swoich dni.

Ukochana rodzina

Ludwik Benoit był dwukrotnie żonaty. Jesienią 1950 roku narodził się owoc miłości Ludwika i jego pierwszej żony, Marii Zbyszewskiej, również aktorki (m.in. "Sami swoi", "Nie ma mocnych"). Syn Mariusz poszedł w ślady rodziców i też został aktorem. Gdy miał 20 lat, ojciec ponownie się ożenił. Wybranką została Jadwiga Jędrzejczak. Wkrótce urodziła się Ania. Ludwik był wspaniałym ojcem i mężem. Każdą wolną chwilę spędzał z córką. - Poświęcał mi mnóstwo czasu. Doskonale pamiętam z dzieciństwa wspólne, pełne pomysłów zabawy z tatą. Kiedy tylko miał czas, opowiadał mi bajki na dobranoc. Wymyślał je specjalnie dla mnie - wspomina córka, Anna Benoit-Kołosko, znana łódzka prezenterka radiowa.

- Jako mała dziewczynka bardzo lubiłam z nim rozmawiać i słuchać jego opowieści. Mama i ja zawsze czułyśmy się kochane.

Serce na dłoni

"Nieważne co ktoś robi, czy jest profesorem czy woźnym. Ważne, jakim jest człowiekiem".

- Wszystko co robił, robił z pasją. Cenił ludzi, którzy tak jak on, kochają swoją pracę. Nie lubił kombinatorów i leserów - mówi Ania.

Aktora nie opuszczało poczucie humoru. Mówi się nawet, że Benoit był najzabawniejszym łódzkim aktorem. Młodzi adepci sztuki teatralnej często byli zaskoczeni, że Ludwik wyciąga do nich pomocną dłoń i otacza opieką. Zapraszał ich do swojej garderoby, gdzie dawał im różne wskazówki. Dzięki otwartości, serdeczności i pogodnemu usposobieniu miał wielu przyjaciół. Jeżeli jednak kogoś nie lubił, dawał to wyraźnie odczuć. Zawsze mówił co myśli, czasem był szczery aż do bólu. Cechowało go olbrzymie oddanie rodzinie i znajomym.

- Ludwik był człowiekiem bez skazy, jeżeli można o kimś tak powiedzieć. Pamiętam go jako cudownego przyjaciela. Jak to powiedział Ralph Waldo Emerson: "Przyjaciel to człowiek, przy którym można głośno myśleć" - zwierzył się nam Jerzy Antczak, reżyser i aktor, a prywatnie przyjaciel Ludwika Benoit. - On był takim właśnie przyjacielem. Można było przy nim głośno myśleć.

Aktor pięknie śpiewał. Niektórzy twierdzą, że mógłby sobą przyozdobić niejedną operę. Jego głęboki bas zachwycał tych, którzy mieli okazję go posłuchać.

Lubił dobrze zjeść. Uwielbiał tradycyjną, polską kuchnię. I sam bardzo dobrze gotował. - Z zagranicznych, teatralnych wyjazdów, zawsze przywoził nowe, oryginalne przepisy. Nie miał jednak czasu na gotowanie. Kiedy już to robił, było w domu wielkie święto - wspomina Anna Benoit-Kołosko.

Niespełniony Król Lear

Był bardzo ambitnym człowiekiem. Każde nowe wyzwanie traktował jak najważniejsze w życiu. Należał do osób, które łatwo było urazić. - Miał w sobie coś z dziecka. Wielkiego dziecka, ale nie rozkapryszonego, tylko z dziecka, które łatwo skaleczyć - opowiada Jerzy Antczak.

Benoit stworzył kilka wielkich kreacji aktorskich. Zarówno na scenie, jak i na szklanym ekranie wzbudzał zachwyt widzów. Wiadomo było, że jeśli w jakiejś sztuce uczestniczy Benoit, to nie będzie można się na niej nudzić. Największym darem, jaki zdaniem wielu aktor otrzymał od Boga, była wszechstronność. Sprawiła ona, że zarówno w dramacie, jak i w komedii, czuł się jak ryba w wodzie. Trudno jest wymienić spektakle, w których prezentował się najlepiej. Cudownie zinterpretował role w "Alkadach z Zalamei", "Ścieżkach chwały", czy "Chłopach". Według Jerzego Antczaka, jedną z lepszych ról komediowych Ludwika była postać służącego w "Jesiennej nudzie".

Latem, gdy teatry były zamknięte, grywał w filmach. Można wymienić m.in. niezapomniane role Jozafata w "Nocach i dniach", Mikołaja w "Krzyżakach", czy kasiarza w "Ewa chce spać".

Karolina Delowska
Express Ilustrowany
14 listopada 2016
Portrety
Ludwik Benoit

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia