Padło wiele oskarżeń
Aktorzy Teatru Dramatycznego zabierają głos20 osób z zespołu aktorskiego warszawskiego Teatru Dramatycznego w oświadczeniu pisze o zaufaniu do dyrekcji i o tym, że chce jej dać czas. Pisze Maja Staniszewska w „Gazecie Wyborczej".
W toczącej się od dwóch tygodni gorącej dyskusji wokół sytuacji w warszawskim Teatrze Dramatycznym, która rozpoczęła się od wywiadu, jakiego dyrektorka tej sceny Monika Strzępka udzieliła portalowi Onet, padło wiele oskarżeń.
Strzępka mówiła w nim, że w teatrze potrzebne będą zwolnienia – z 44 osób w zespole aktorskim ma zostać 25, że absolwenci warszawskiej Akademii Teatralnej są nieprzygotowani do pracy we współczesnym teatrze i że "trudno się pracuje z ludźmi, którzy wyznają zupełnie inny system wartości", i jest to dla niej "w zasadzie niemożliwe".
Aktorzy Teatru Dramatycznego zabierają głos
Po publikacji wywiadu w mediach społecznościowych zaroiło się od informacji o rzekomych nieprawidłowościach, do jakich miało dochodzić w teatrze, ale też opisów niekonwencjonalnych metod dyrektorki, w tym sesji jogi i okadzania teatru, czy panującego w nim bałaganu. Padło też słowo mobbing.
W świetle tej dyskusji część zespołu aktorskiego Dramatycznego postanowiła wydać oświadczenie, które opublikowano dziś na oficjalnym koncie teatru na Facebooku. Aktorzy piszą w nim m.in., że "w obliczu licznych publikacji i doniesień, których pokłosiem jest fala nienawistnych komentarzy", odcinają się "od dyskursu" i nie chcą być jego częścią.
Dalej zaznaczają, że różnią się poglądami, ale tworzą zespół i razem próbują przejść okres transformacji w teatrze, który obejmuje także zwolnienia. Piszą też wprost: "Obdarzyliśmy dyrekcję zaufaniem i dajemy jej czas na wdrażanie zmian".
Pod oświadczeniem podpisało się dwadzieścioro aktorów, m.in. Waldemar Barwiński, Magdalena Czerwińska, Katarzyna Herman, Marta Nieradkiewicz, Agnieszka Wosińska.