Pikantna perwersja bez tabu
Rozweselić widza sprośnymi dowcipami nie jest trudno. Zrobić to jednak w sposób inteligentny i nienachalny to sztuka. "Sztuce kochania" w reżyserii Krzysztofa Jasińskiego miejscami się to udaje, czasem jednak niewybredny żart jest tu zbyt dosłowny. Spektakl jednak spełnia swoją najważniejszą rolę: widzowie pękają ze śmiechu, okrzykom, brawom i wyrażaniu entuzjazmu nie ma tu końca.Przedstawienie to rodzaj kabaretu. Aktorzy nawiązują ciągły bezpośredni kontakt z widzami, żartują, wywołują ich na scenę. Jest to seria scenek rodzajowych, z których każda dzieje się w innej przestrzeni oraz z różnymi bohaterami w roli głównej. Nie są one ściśle ze sobą powiązane, a osią, wokół której krąży tematyka, jest seks. Skąpe odzienie, erotyka, tańce na rurze wywołują salwę śmiechu wśród publiczności. Scenki przeplatane są piosenkami, oczywiście okraszone erotycznym tańcem i "seksualną" tematyką. Raz jest bardziej śmiesznie, raz mniej, jednak nastrój frywolności, odrzucenia zażenowania i lekkości nie ulatuje ani na chwilę. Ważnym elementem spektaklu jest zaangażowanie widza. Ciągła interakcja z publicznością, zachęcanie do rozmowy czy zapraszanie do tańca na scenie, zlikwidowały potrzebę rozbudowanej scenografii. Wszystko jest tu umowne, spektakl nie epatuje też dosłowną fizycznością, ta odbywa się raczej w tekstach, gestach, słowach. Na szczęście, gdyż łatwo w tego typu przedstawieniach popaść w tanią rozrywkę i wulgarność. Rozmowa z widzami, prócz odrzucenia wszelkich tematów tabu i silnego zaangażowania ich w spektakl, co sprawia, że cienka linia dzieli go od kabaretu, pełni też jedną, być może najważniejszą, rolę: jest po prostu piekielnie zabawna. Oglądając spektakl, ma się wrażenie, że aktorzy bawią się niegorzej niż publiczność. A ta swoje zadowolenie wyrażała bardzo jednoznacznie. Spektakl co parę minut przerywany był przez brawa, okrzyki, a przede wszystkim głośne wybuchy śmiechu. Aktorzy na koniec zostali nagrodzeni długą owacją na stojąco, a przy wykonywaniu ostatniej piosenki, cała publiczność stała, klaskała, tańczyła. Z tak żywą reakcją i swobodnym zachowaniem nie spotkałam się jeszcze w teatrze. Jestem zdania, że najzabawniejsze żarty są niejednoznaczne, nieco niedopowiedziane, zwłaszcza, jeśli poruszają kwestie seksualności. "Sztuce kochania" nieraz brakuje tego dystansu, mrugnięcia do widza, jednak najważniejsze jest to, że widzom to się podoba i świetnie na spektaklu się bawią. Trudno tę kabaretową inscenizację oceniać w kategorii spektaklu. Po prostu bawmy się, śmiejmy i, zgodnie z przesłaniem sztuki, kochajmy się i zachwycajmy swą fizycznością. Teatr Scena STU w Krakowie Zbigniew Książek "Sztuka Kochania, czyli sceny dla dorosłych" reżyseria: Krzysztof Jasiński muzyka: Jakub Przebindowski kostiumy: Dorota Ogonowska Obsada: Anna Oberc, Beata Rybotycka, Krzysztof Jędrysek, Jakub Przebindowski Premiera: 14.03.2004r.