Podwójny sługa
"Sługa dwóch panów" - reż. Paweł Aiger - Nowy Teatr im. Witkacego w SłupskuSpektakl na podstawie jednej z najlepszych XVIII - wiecznych sztuk włoskiego komediopisarza Carla Goldoniego, to perypetie rodzinne związane z wydaniem za mąż córki pana Pantalona.
Niespodziewanie zaręczyny z młodym narzeczonym z sąsiedztwa zostają skonfrontowane z przyjazdem „zmartwychwstałego" pierwszego narzeczonego. Rozpoczyna się istna familijna włoska afera, gdzie akcje napędza gorączkowa bieganina członków rodziny i służby, tocząca się przez scenę we wszystkich kierunkach i nader często.
Kostiumy, choć w większości z epoki, nie dotyczą dwóch bohaterów, a szczególnie tytułowego sługi - Arlekina, który jest współcześnie ubranym w kolorową koszulkę, spodnie i adidasy chłopakiem w czapce z daszkiem. Jego usłużność, głównie podyktowana pustym żołądkiem, skłania go do podwójnej roli sługi dwóch panów.
Podobnie co do różnicy w strojach dawnych i współczesnych, tak też prowadzona jest narracja i dialogi kolejnych scen. Są równie dawne, co współczesne. Jednocześnie zastosowanych jest wiele dopowiedzeń, nawiązań, żartów oraz interakcji z widownią, a nawet przekraczanie ram sceny.
Najbardziej ta granica jest nadwyrężona w momencie ogłoszenia przerwy w spektaklu przez Arlekina wybiegającego pod drzwi, gdy tymczasem służka – Smeraldina zatrzymuje wstającą publiczność w miejscu, swoją żywiołową, feministyczną przemową, o prawie do głosu kobiet, kandydowania do parlamentu, a nawet ekologii, by na koniec ostatecznie ogłosić, że dopiero teraz jest prawdziwa przerwa.
Ten narracyjny rollercoaster przedstawienia, dawnych strojów, zachowań, oraz stylizacji współczesnych i nawiązań społeczno-obyczajowych, jest dość odważnym zestawieniem. Dodatkowo w spektaklu pojawia się postać inspicjentki podająca rekwizyty, postać sługi w dawnym stroju, pełniącego rolę współczesnego lektora czytającego list pana oraz odgrywającego dramatyczne sceny pojedynku i tragicznej śmierci pierwszego narzeczonego.
Ciekawie przeprowadzona jest scena posługiwania do uczty, polegająca na rzucaniu i sprawnym przechwytywaniu tac, między biegającymi sługami.
Sceny rozwijają się w tak różnych kierunkach i przeciwstawnych stylizacjach, ze słownictwem równie patetycznym, co bulwarowym, że aż zaskakuje jakże pomyślne zakończenie tej, skomplikowanej farsy. W finale wszyscy odnajdują swoich właściwych narzeczonych, co zapowiada trzy śluby, ale również pogrzeb, ojca młodego narzeczonego.
W tej inscenizacji XVIII – wiecznej historii, która toczy się w Wenecji podczas karnawału, jest bardzo wiele współczesnych narracji. Wydaje się, że jest to skrajnie atrakcyjna forma, odbiegająca od klasycznej i być może przez to mało karnawałowa. Jednak ciekawie umuzykalniona i dynamicznie oświetlona, a jednocześnie wprowadzająca pewien dysonans do całości spektaklu. To wyjątkowo przewrotna realizacja, z wieloma dopowiedzeniami i różnymi konwencjami. Na ile taka stylizacja, zabawna, rozbiegana, nieprzewidywalna przekona pomorską widownię?
W najbliższym czasie spektakl jest grany na początku i na końcu maja.