Poszukiwanie sensu w codzienności
"Szczeliny istnienia" – reż. Iwona Kempa – Teatr im. Juliusza Słowackiego w Krakowie – 19.11.2023Trudno powiedzieć, w którym dokładnie momencie rozpoczyna się spektakl. Aktorki wchodząc na scenę rozmawiają ze sobą swobodnie, zagadują do publiczności, tak jakby zaczynały luźną wymianę zdań a nie wystąpienie. Od razu buduje to poczucie bliskości, wspólnoty – być może też ze względu na przestrzeń, spektakl bowiem odbywa się na kameralnej scenie Teatru Słowackiego, w Domu Machin. Poczucie wspólnoty utrzymuje się właściwie przez cały czas; spektakl dotyczy tego co bliskie każdemu człowiekowi, opowiada o codzienności i to właśnie codzienność staje się źródłem refleksji nad istnieniem.
Spektakl miał swoją premierę 17 listopada tego roku. Iwona Kempa i Anna Bas, odpowiedzialne za scenariusz, przeniosły na deski teatru esej polskiej filozofki Jolanty Brach-Czainy o tym samym tytule, co samo w sobie jest już intrygujące, bo znacznie częściej swoją teatralną interpretację uzyskuje fikcja literacka. Jednak twórczynie świetnie radzą sobie z tą formą. Spektakl podzielony zostaje na cztery części, każda z nich ma swój temat przewodni. Opowiada o tym co najbardziej ludzkie, związane z narodzinami i śmiercią, miłością i codziennością.
Wystąpienie dotyka najbardziej biologicznego aspektu życia. Odziera narodziny i śmierć z mistyczności, z tajemnicy, wskazuje na ich cielesny wymiar, jak również na to, co w człowieku zwierzęce, a więc także nieestetyczne, odrażające. Momentami wzbudza to niesmak, ale jest też jakoś uwalniające, pozycjonuje człowieka w świecie przyrody jako część tego zwierzęcego świata. Chłodne spojrzenie ukazujące czystą biologiczność życia zostaje zestawione z niezwykle subtelnym i wrażliwym spojrzeniem na ludzkie doświadczenia, zarówno przełomowe momenty życia, jak i te najbardziej prozaiczne wydarzenia.
Ciekawe są również scenografia i kostiumy Joanny Zemanek. Minimalistycznie zagospodarowaną przestrzeń wypełniają stopniowo przedmioty codziennego użytku – kosze na śmieci, deska do prasowania, suszarka na pranie, stół i garnki. A jednocześnie biały wystrój, nieskazitelnie białe stroje aktorek (Doroty Godzic, Martyny Krzysztofik, Natalii Strzeleckiej, Anny Tomaszewskiej) sprawiają wrażenie, że wszystko jest sterylne, bezosobowe. Jednak już same wypowiedzi bohaterek stają się niezwykle osobiste. Postacie grające w spektaklu nie występują z pozycji mentorek czy nauczycielek, ale jako osoby, które doświadczają w życiu różnych, skomplikowanych emocji, próbują opowiedzieć o doświadczeniach często bardzo trudnych, ale też o bardzo zwyczajnych, o piciu porannej kawy czy gotowaniu obiadu. Nie ma się więc wrażenia, że próbują przekazać jakieś niezaprzeczalne prawdy na temat życia, ale że zastanawiają się, wahają i same szukają sensu.
W ich rozmowach i refleksjach nie dostrzega się żadnej teatralnej sztuczności, a emocje wydają się autentyczne. Tematy egzystencjalne zostają połączone z żywiołową radością z narodzin dziecka, smutkiem po stracie bliskiej osoby, miłosnym zauroczeniem czy niechęcią wobec wstawania rano. Wszystkie te wątki zostają potraktowane z dużą uważnością i czułością, ukazują zarówno niechęć, jak i zachwyt wobec rzeczywistości.
Spektakl staje się podsumowaniem doświadczeń związanych z kobiecością, ale też z tym, co uniwersalnie ludzkie. Stanowi próbę odpowiedzenia na pytanie o sens życia nie na podstawie filozoficznych traktatów, ale na podstawie codzienności.