Powrót do dróg, płotów i innych elementów naszej podlaskiej macierzy
"Matecznik" - aut. Edward Redliński - reż. Krzysztof Zemła - Teatr Łątek w SupraśluPowrót do dróg, płotów i innych elementów naszej podlaskiej macierzy – o „Mateczniku" w reż. Krzysztofa Zemły, Teatr Łątek Supraśl.
Dziewiątego września w Supraślu „Teatr Łątek" zagrał swój spektakl „Matecznik" w reżyserii Krzysztofa Zemły. Sztuka jest inspirowana albumem fotograficznym regionalnego fotografa Wiktora Wołkowa, pod tytułem Rzeka, droga, płoty, krowy, konie, stogi, wrony, bociany, drzewa, krzyże. Opowieści do znajdujących się w nim zdjęć dopisał Edward Redliński, znany szerszej publiczności jako autor Konopielki.
„Teatr Łątek" to najmniejszy teatr w Polsce, znajduje się w stuletnim domu założycieli w Supraślu od 2019 roku. Krzysztof i Ewa Zemło od ponad dwudziestu lat tworzą widowiska łącząc swoje ulubione formy artystyczne takie jak teatr cieni i teatr lalek. Widownia liczy zaledwie dziesięć miejsc, bliskość obszaru scenicznego i obserwatorów od początku daje wrażenie efektu planowanego i ukazuje intymność przekazywanych emocji w spektaklach.
Według oficjalnego opisu sztuka ma charakter poniekąd filozoficzny, mający za zadanie wzbudzić w odbiorcy próbę przemyśleń o naszym życiu, o tym jak to co mamy jest unikalne, o relacjach które zawieramy, egzystencji i smutku, który nam towarzyszy podczas tej drogi.
Koncepcja stworzenia widowiska na podstawie albumu fotograficznego brzmi niecodziennie, zwłaszcza kiedy do tego dodamy technikę cieni, dawne rzutniki radzieckie, drewniane ramy i jednego człowieka, który przeprowadza nas przez całą opowieść. Krzysztof Zemło jako odtwórca jedynej roli i jednocześnie reżyser zgrabnie przerzuca strony albumu ukazując nasz przygraniczny teren, nasze zacisze – nasz matecznik do którego wstęp mają tylko wybrani. Indywidualność zawartych na zdjęciach szczegółów codzienności, chociażby dróg zaskakuje i wprowadza nostalgię już do końca spektaklu.
Wiktor Wołkow, fotograf nasz, tutejszy, pochodzący z Białegostoku, specjalizował się w pejzażu regionalnym. Wielokrotnie nagradzany między innymi Srebrnym Medalem „Zasłużony Kulturze Gloria Artis" oraz Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski pozostawił po sobie obszerną spuściznę z której można obficie czerpać, czego skutkiem jest omawiany spektakl. Rzeka, droga, płoty, krowy, konie, stogi, wrony, bociany, drzewa, krzyże to pierwszy album artysty utrzymany w czarno-białej kolorystyce z elementem enigmatycznego efektu ziarnistości. Teksty Edwarda Redlińskiego, które okalają obrazy mają charakter dyskusji z osobą „tutejszą", tubylcem pogranicza północno-wschodniego. Nad koncepcją albumu czuwał Andrzej Strumiłło, który jest odpowiedzialny także za opracowanie graficzne.
Widowisko rozpoczyna się tajemniczo, cicho pomiędzy drewnianymi ramami, na wysokim stołku z Krzysztofem Zemłą w głównej roli. Fabuła opiera się na drodze po mateczniku, obszarze praktycznie niedostępnym dla obcych, nietutejszych. Główny bohater rozmawia z tubylcami i otwiera nostalgiczną przestrzeń pamięci u tuziemców.
Tłem i zarazem podstawami do słów wypowiadanych przez aktora są wyświetlane, na starych radzieckich rzutnikach, fotografie w różnych polach sceny. Za scenografię odpowiada Ewa Zemło, a składają się na nią rozwijane ekrany, rama, rzutniki, wyświetlacze, stalowy domek oraz figury metalowe do elementów z wykorzystaniem techniki cienia.
Oświetlenie zmienia się wraz z ruchem aktora, jest delikatne, mgliste. Ścieżka dźwiękowa skupia się na naturze, szumach fal na rzece czy szumiących drzewach, za jej realizację odpowiada Anna Broda.
Kontakt z widownią jest odczuwalny zaraz po zajęciu miejsc. Minimalna przestrzeń, którą wykorzystuje aktor, kontakt wzrokowy i tematyka omawianego spektaklu skupia w sobie wszystkie cechy, które są potrzebne by wciągnąć widza w środek wydarzeń. Siedząc na krześle, które swoją drogą również nie jest przypadkowe bo pochodzi z nieistniejącego już Kina Pokój z Białegostoku, nagle rozumiemy każde słowo jakby było wypowiadane do nas jako do dawnego kolegi z podwórka spotkanego po latach na leśnej ścieżce.
Spektakl będzie bardzo osobistym doświadczeniem dla widza „stąd", wydaję mi się że dla niego powinien być też przeznaczony. Z pewnością budzi newralgiczne, dla utożsamienia się z regionem Podlasia, emocje oraz zachęca do ponownego zgłębiania tych naszych zapomnianych ścieżek z dzieciństwa.