Skrzynki z sekretami
11. Międzynarodowy Festiwal Sztuki dla Najnajmłodszych Sztuka Szuka MaluchaOstatniego dnia festiwalu Sztuka Szuka Malucha na patio Sceny Wspólnej na statywach umieszczone zostały dwie skrzynki z płachtami, przypominające dawne aparaty fotograficzne. To Fundacja Tworzenia i Promowania Sztuki - ależ Gustawie! ustawiła "Parkatoniki!", dwa mobilne teatrzyki, w których prezentowała miniaturowe spektakle.
Każde przedstawienie przeznaczone było dla jednego widza, a właściwie dla pary oczu, bo tylko one mieściły się na widowni. Obserwowałam maluszki, które kolejno zasiadały na taboreciku ustawionym przy pudełku, nakładały słuchawki i spoglądały w wizjer. W większości skupione zastygały w bezruchu. Zdarzało się, że podrygiwały wesoło w takt muzyki czy tupały nóżką do rytmu. Zawsze odchodziły radosne. Często zaciekawione biegły ustawić się w kolejce na drugi parkatonikowy spektakl. Jednak nie chciały podzielić się tym, co widziały. Uśmiechały się skrycie.
Również stanęłam w kolejce. Inaczej nie dowiedziałabym się, co za sekrety mieszczą się w skrzynkach. Gdy wreszcie spojrzałam do pudełka, zostałam przeniesiona do kina z minionej epoki, w którym wyświetlane były nieme filmy. Odczytałam napis "Dzień dobry" na ekranie, po czym oglądałam historyjkę o brzuchatym cukierniku przygotowującym tort. Mieszał składniki, a w tle rozbrzmiewał cancan Offenbacha. Przeszkadzała mi wszędobylska mucha. Co chwilę siadała na ekranie. Gdy swoim ciałem postawiła kropkę nad "i" w napisie "Koniec", zaczęłam mieć wątpliwości. A może to nie był czarno-biały film o pieczeniu, lecz kolorowy o łakomej musze? Żeby się upewnić, zapytałam małego widza, ale dowiedziałam się jedynie, że spektakl w drugiej skrzynce jest jeszcze ciekawszy.
Przez wizjer ujrzałam zaśnieżoną ulicę po zmroku. Świeciły się latarnie, a okna domów rozświetlał blask lamp. Przemykali przechodnie. Błąkał się pies, który chcąc zająć miejsce na ławce, starał się przegonić z niej mężczyznę. Akcja rozgrywała się w rytm walca "Nad pięknym, modrym Dunajem" Johanna Straussa II. Ponownie trzy minuty, bo tyle trwają sztuki, minęły błyskawicznie.
Cieszyłam się bardzo, że udało mi się odkryć tajemnice łączące maluszki i artystki. Nie spodziewałam się, że mikroteatr może być tak kunsztownie skonstruowany i zróżnicowany pod względem fabularnym, ale także plastycznym i technicznym. Twórcy zapewnili dzieciom swobodny odbiór kameralnej sztuki przez zastąpienie aktora żywego planu, który mógłby onieśmielić widza, a przede wszystkim nie zmieściłby się do pudełka, animantami. W obu sztukach animatorki prowadziły malutkie lalki na drucikach. W kinowej historii płaska scenografia i animanty wywołały efekt filmu rysunkowego. W zimowej opowieści ulica stworzona została przestrzennie, z najdrobniejszymi detalami i zachowaniem perspektywy. Mój uśmiech wywołały kobiety z każdym krokiem potrząsające torebkami, które trzymały w dłoniach. Główni bohaterowie, pies i mężczyzna, byli trójwymiarowi. Dużą rolę w budowaniu sytuacji dramatycznej miało zmieniające się światło.
"Parkatoniki", dzięki krótkiej i precyzyjnie rozegranej w każdej sekundzie historii, stanowią doskonałe wprowadzenie w sztukę nawet maluszków o energicznej czy niecierpliwej naturze. U dorosłych wzmagają dociekliwość i potrzebę dyskusji o teatrze. Tych, którym uda się obejrzeć spektakl, z pewnością usatysfakcjonują estetycznie. Przed artystami tworzącymi dla dzieci stawiają wyzwanie, bo zrealizowane na wysokim poziomie, kształcą wymagającego, krytycznego widza.
***
11. Międzynarodowy Festiwal Sztuki dla Najmłodszych Sztuka Szuka Malucha
spektakl "Parkatoniki"
twórcy: Anna Zadęcka-Ziemba, Anna Guzik, Maria Janus
Scena Wspólna
9.07