Świat pełen magii i czarów

„Goldhammera 5 opowieści z Tarnowa" - reż. Grażyna Tabor - Latający Teatr Kantorowi w Rzeszowie

Fragment Rzeszowskich Piwnic przypomina ciemnię starego zakładu fotograficznego. W głębi podest z desek oparty o resztki dawnych murów. Całości dopełniają projekcje na ceglanych ścianach i przepuszczających światło tkaninach. To miejsce jest też kawiarnią i służy modlitwie.

Spektaklem „Goldhammera 5 opowieści z Tarnowa", który intymnie przywołuje i zatrzymuje w nas fragment dawnego świata żydowskiej społeczności, dotykamy rzeczywistości pomieszanej z magią. Przecież niedaleko stąd stoi w Rzeszowie rzeźba - pomnik Józefa Szajny „Przejście 2001". Świadomie tam ustawiona przypomina i oddziela/łączy dawne, miejskie światy - polski i żydowski.

Twórczynie spektaklu - scenarzystka i reżyserka Grażyna Tabor i scenografka Weronika Krupa, świetne wykorzystują niewielką część piwnic pod rzeszowską starówką. Te przywrócone życiu biegną i otaczają całą starówkę. Pozostałe pozawalane i niedostępne, idą podobno pod łańcucki zamek oddalony o kilkanaście kilometrów.

Przedstawienie mówi o żydowskich mieszkańcach Tarnowa, ale równie dobrze mogłoby opowiadać o Rzeszowie i niemal każdym mieście i miasteczku dawnej Galicji. Nic dziwnego, że to przedstawienie Latającego Teatru Kantorowi - Fundacji na Szlaku Sztuk Moniki Adamiec, szuka i odnajduje miejsca takie, jak niedawno synagoga w Dębicy czy równe klimatem w Przemyślu. Te klimaty są nadal wyczuwalne nie tylko tam. Stąd przed Latającym Teatrem Kantorowi, z tym spektaklem jeszcze długa droga.

W Piwnicach Rzeszowskich jesteśmy przez czas trwania spektaklu w przestrzeni pełnej pozawieszanych kliszy, co już buduje czarowną atmosferę ciemni zakładu fotograficznego Chaskela Bronsteina w Tarnowie, przed drugą wojną światową. Za chwilę, na podeście z desek przypominającym trap statku - symbolu wiecznej wędrówki, przechodzącym niezauważalnie w scenerię kawiarni, Monika Adamiec, pięknie, aktorsko zaśpiewa amerykańsko - żydowskie szlagiery. Po chwili, kawiarenka zamieni się w miejsce modlitwy i za jakiś czas na powrót stanie zakładem fotograficznym.

Słuchamy zapatrzeni autentycznej historii małżeństwa Stramerów z Tarnowa, z powieści Mikołaja Łozińskiego „Stramer": Nathana (Przemysław Buksiński z wyczuciem wyposaża postać w naturalność, szczerość i prostotę) i Rywki (w ujęciu Moniki Adamiec wrażliwej, wbrew losowi pogodnej). Wsłuchujemy się w ich tęsknoty, dowiadujemy o marzeniach. Dwojga ciepłych ludzi, którzy przeżywają niedostanie życie, nie przeczuwając tragicznego końca - wskutek rosnącego nacjonalizmu.

Zszyty z kawałków dywan leżący na środku sceny, w przenośni jest mapą dowolnego miasta, z ulicami, domami, sklepami i kawiarenkami. Rozwijany niczym święta Tora, pozwala w myślach wędrować po nieistniejącym już świecie, ze ścieżkami życia i drogami ucieczek.

Tę historię żydowskiej rodziny mogącą wydarzyć się także w każdym mieście galicyjskim czy kresowym, opowiadają jeszcze Grażyna Tabor i Aleksander Zelenko. W tle słychać klimatyczną muzykę, z motywami tanga, kołysanki i swingu, okraszoną metalicznym dźwiękiem symbolizującej tonięcie statku pełnego ludzkich istnień.

Andrzej Piątek
Nowiny Gazeta Codzienna
21 października 2023
Portrety
Grażyna Tabor

Książka tygodnia

Zdaniem lęku
Instytut Mikołowski im. Rafała Wojaczka
Piotr Zaczkowski

Trailer tygodnia