Teatr bez barier
Wywiad z Iwoną Woźniak, instruktorką Integracyjnej Grupy Teatralnej "Pomost"Wywiad z Iwoną Woźniak - Instruktorką Integracyjnej Grupy Teatralnej "Pomost" działającej w Orzeszu.
Zuzanna Pniak: Zacznijmy od sukcesu grupy, o której zaczęło być głośno, kiedy pojawiła się w programie telewizyjnym „Nowe Horyzonty” pod patronatem Telewizji Polskiej. Czy woda sodowa w tamtym czasie uderzyła wam do głowy?
Iwona Woźniak: (śmiech) Ależ skąd! Rzeczywiście bardzo wszyscy byliśmy z siebie dumni, szczególnie młodzież się cieszyła. Wygrana tego programu była jak paszport umożliwiający uczestnictwo w prestiżowych wydarzeniach filmowo–teatralnych w całej Polsce. Szum medialny, zaproszenie do radia i te historie (śmiech). To działo się dość dawno, już prawie półtora roku temu. Byliśmy między innymi na Festiwalu „Dwa Teatry”. To niesamowita satysfakcja wystąpić przed tak wspaniałymi artystami. We Wrocławiu byliśmy na „Prix Visionica”, w Kazimierzu na festiwalu filmowym itd.
Zuzanna Pniak: Co jeszcze według Pani jest największym osiągnięciem grupy?
Iwona Woźniak: Nie tylko prowadzimy integrację zdrowej młodzieży z niepełnosprawną ale integrujemy się międzynarodowo. Prowadzimy wymiany z młodzieżą z Budapesztu i Brukseli. Młodzież szkolna z tych miast, która jest zainteresowana wymianą zabiera naszych chorych na wycieczki. Oczywiście każda wystawiana sztuka, która jest ciepło przyjęta przez widownię to największy sukces.
Zuzanna Pniak: Czym orzeski „Pomost” różni się od innych grup teatralnych organizowanych w innych miastach?
Iwona Woźniak: Przede wszystkim integracją z niepełnosprawnymi chłopcami z Ośrodka Pomocy Społecznej w Orzeszu – to pierwsza sprawa. Różni się też ilością osób – nie spotkałam się z liczniejszą grupą teatralną w innych miastach. „Pomost” liczy obecnie dwadzieścia osób. Naszym atutem jest różnorodność form. Nie skupiamy się jedynie na teatrze dramatycznym. W naszych spektaklach jest bardzo dużo ruchu, tańca, recytujemy poezję.
Zuzanna Pniak: Jak wygląda praca w przygotowywaniu występu i jakiego rodzaju spektakle są organizowane przez „Pomost”?
Iwona Woźniak: Forma różna. Wykorzystujemy w spektaklach mity, legendy i obrzędy. Spektakl „Wianki” był plenerowy. „Uczta kozła” to spektakl w oparciu o „Dziady” Adama Mickiewicza. W przeciągu dziesięcioletniej działalności grupy było mnóstwo sztuk i nie da się ich wrzucić ich do jednego worka Nie pracujemy w sztywnych ramach. Ja tworzę tylko szkielet przedstawienia, to młodzież podsuwa mi pomysły czy zmiany, na które oczywiście się godzę. O ile w teatrze zawodowym gotowy spektakl jest bezpośrednio unaocznionym i najważniejszym dokumentem procesu twórczego ludzi tworzących przedstawienie, to w przypadku teatru amatorskiego na równych prawach funkcjonują takie zjawiska jak samorealizacja członków grupy, doskonalenie ich umiejętności, a w przypadku „Pomostu” należy dodać także funkcję teatru jako terapii dla niepełnosprawnych.
Zuzanna Pniak: Udało się Pani zachęcić młodzież do integracji z upośledzonymi chłopcami. Jak ta integracja przebiega? Czy chłopcy radzą sobie na próbach?
Iwona Woźniak: Przede wszystkim młodzieży nie trzeba zachęcać, trzeba jej to umożliwić. Mój pomysł na stworzenie „Pomostu” zaczął się bardzo niewinnie. Dostałam pracę prowadzenia grupy w Ośrodku Pomocy Społecznej, a w tym samym czasie prowadziłam zajęcia w Miejskim Ośrodku Kultury w Orzeszu ze zdrową młodzieżą. Kiedy w Domu Opieki zostawiono mnie samą, młodziutką, zaraz po studiach, w pokoju z dziesięcioma chorymi chłopami byłam przerażona. Do człowieka od razu nie dociera, że są niegroźni. Doskonale rozumiem więc obawy ludzi, sama też je miałam. Postanowiłam połączyć obie prowadzone przeze mnie grupy. Młodzież z MOKu weszła energicznie na zajęcia, rozchichotana i ciągle żartująca. W połowie zajęć zachowywała się już inaczej. Nie chodzi tylko o współczucie, ale o pokorę i wydajniejszą pracę. Chłopcy z Domu Opieki za to od początku zajęć automatycznie naśladowali zdrową młodzież. To było fenomenalne doświadczenie. Nastąpiła między nimi wszystkimi wymiana energii, doświadczeń życiowych i tak dzieje się do dzisiaj. Gdy do grupy dołącza ktoś nowy, na początku jest strach, może nawet obrzydzenie, później jest już tylko lepiej. Jeśli chodzi o sam przebieg prób to nigdy nie pozwalam niepełnosprawnym podpierać ścian. Zawsze wykonują ćwiczenia na tyle na ile potrafią.
Zuzanna Pniak: Jaką obecnie rolę odgrywa w Pani życiu „Pomost”?
Iwona Woźniak: Traktuje „Pomost” jak swoje dziecko. Od niego zaczęłam swoją przygodę z teatrem. Teraz przede wszystkim dużo energii zabiera mi praca w Teatrze Małym w Tychach i grupa dziecięca, którą mam w Katowicach. Jednak czuję, że „Pomost” dopiero się rozpędza. Grupa byłaby zdecydowanie większa gdybyśmy mieli więcej środków finansowych i odpowiednie lokum. Moglibyśmy podzielić się na kilka zespołów, które zakładaliby ludzie wywodzący się z „Pomostu”, przygotowywaliby inne sztuki lub prowadziliby grupy zajmujące się różnymi formami kultury na przykład „Pomost” fotograficzny czy filmowy. Odnoszę jednak wrażenie, że dla naszych radnych liczą się tylko kolejne chodniki i latarnie przy swoich osiedlach. Ciągle spotykam się z niezrozumieniem dla moich pomysłów.
Zuzanna Pniak: Kiedy kolejna premiera i co to będzie?
Iwona Woźniak: Będą to „Historie św. Jacka Odrowąża”. Premiera 21 lutego na Sali ze sceną w Jaśkowicach. Zapraszam też na „Tydzień Teatru w Orzeszu” w ramach obchodów dziesięciolecia działalności „Pomostu” w połowie sierpnia. Wszystkie informacje można odnaleźć na naszej stronie internetowej www.igtpomost.pl
Zuzanna Pniak: Dziękuje Pani za rozmowę i życzę dalszych sukcesów.
*Zuzanna Pniak, studentka I roku Kulturoznawstwa.
*(Wywiad przygotowano jako pracę zaliczeniową przedmiotu „Współczesne życie teatralne” w Wyższej Szkole Zarządzania Ochroną Pracy w Katowicach). Wywiad odbył się 9 stycznia 2009 roku w Orzeszu.