Ukryte żądze Beksińskiego

"Beksiński. Obraz bez tytułu" - reż. Jerzy Satanowski - Teatr Siemaszkowej w Rzeszowie

Jerzy Satanowski zrealizował według swojego scenariusza i z własną muzyką spektakl o Zdzisławie Beksińskim. Portretuje artystę – w zasadzie nawet nie wprost Beksińskiego, ale o artystę w ogóle – uwikłanego w konflikt pomiędzy codziennością, a swoją egzystencja i twórczością.

Szerzej, to rzecz o egzystencji i uwikłaniu człowieka w najczęściej szarej i nieprzyjaznej rzeczywistości wokół niego. A także próba odpowiedzi na pytanie czym jest człowiek w wymiarze Kosmosu. Już samo takie spojrzenie uczy wielkiej pokory. Zwłaszcza ogląd poprzez Beksińskiego, który był człowiekiem i artystą niepokornym.

Przedstawienie „Beksiński. Obraz bez tytułu" jest bogate w efekty muzycznie i multimedialnie. Satanowski pokazuje Beksińskiego malarza także jako myśliciela, wbrew pozorom sugerowanym jego twórczością nie pozbawionego humoru także na swój temat. Korzysta przy tym z zapisków, listów i fragmentów wywiadów, które zostawił Beksiński.

Spektakl Satanowskiego budzi od samego początku zaciekawienie. W dużej mierze za sprawą oryginalnego choć dla potrzeb percepcji przedstawienia bardzo skrótowego połączenia pokazywanej multimedialnie na ogromnym ekranie twórczości malarskiej Beksińskiego z jego spuścizną pisarską i filozoficzną. Całość ponad to jest zanurzona w pełnej magii muzyce, w cudownej i niezwykle życiowo mądrej poezji Rilkego, Leśmiana, Różewicza, Karpowicza i Borgesa, a także urokliwych piosenkach Jana Wołka. We wrażliwej interpretacji Dagny Cipory, jako Aktorki, i Mateusza Mikosia, Aktora. Teksty te bardzo trafnie i emocjonalnie sytuują artystę wobec jego czasu i tego czasu przemijania, wobec jego artystycznej spuścizny i rzeczywistości, w jakiej mu przyszło żyć.

Satanowski podjął się dzieła trudnego, ale w sumie jest to udana próba zrobienia przedstawienia o artyście i jego malarstwie. Nie spektaklu wysnutego z czyjegoś malarstwa, ale czegoś co ma wymiar o wiele bardziej ogólny i dotyczy istoty, jądra artyzmu i egzystencji artysty. W zasadzie wszystko, co dzieje się na scenie podporządkowuje Beksińskiemu, niemniej spektakl nie jest w żadnym fragmencie rodzajową prostą opowieścią o życiu i tragedii Beksińskich ojca i syna. Mocnym kontrapunktem takiego zamysłu i podporządkowania postaci Beksińskiego jest znakomita, niema rola Roberta Chodura, jako Malarza, który każdym gestem, ruchem, półobrotem ciała, wyraża więcej niż dałoby się wyrazić tekstem.

Duże wrażenie robi i pozostawia po sobie nawet już po wyjściu z teatru przejmująca pantomimiczna scena z manekinem zagrana przez Karolinę Dańczyszyn, występującej w roli Żony Malarza, rodzaj przekazu z jego życia rodzinnego. Dopełniony istotną obecnością sceniczną wymiennie młodocianych aktorów, Stasia Godawskiego i Michała Stępniaka, w roli Syna Malarza, postaci w obu przypadkach nacechowanej ogromną naturalnością.

Scenografia Anny Tomczyńskiej udanie łączy dwie wizje: ciasnego i pełnego różnorakich sprzętów mieszkania Beksińskich, symbolizującego poniekąd twórcze profanum, z pracownią artysty, miejscem jego twórczości, rodzajem sacrum.

Pomimo pozornego zawieszenia w powietrzu, pewnej ulotności, spektakl Satanowskiego ma dynamikę i rytm. Ze sposobu narracji, ze scenariusza i muzyki, z magicznej aury przedstawienia wynika wyraźnie, że Satanowski twórczością Beksińskiego jest urzeczony, że osobowość i twórczość Beksińskiego są obiektem wielkiej dla niego fascynacji. Tak wielkiej, że bardzo usilnie stara się nie dotykać spraw w jego człowieczeństwie najboleśniejszych, będących na pograniczu dewiacji. Świadomie nie posiłkując się pokazem tej części obrazów, która zdają się o niej mówić. Chorobliwie erotycznych, perwersyjnych i rozedrganych. Które można traktować jako rodzaj przewrotnej kpiny. Ale można też jako niewyhamowane żądze.

Andrzej Piątek
Dziennik Teatralny Rzeszów
15 października 2016
Portrety
Jerzy Satanowski

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...