Wszyscy jesteśmy silni
„Ifigenia ze Splott" – aut. Gary Owen - reż. Filip Gieldon – Teatr im. Stefana Jaracza w Łodzi„Ifigenia ze Splott" z Małej Sceny Jaracza to teatralne przedstawienie na podstawie tekstu z 2019 roku dramatopisarza Gary'ego Owena. Imię bohaterki nawiązuje do mitologicznej córki Agamemnona, który miał złożyć Ifigenię w ofierze.
Reżyser i zarazem tłumacz Filip Gieldon podjął się zadania przełożenia historii i specyficznego języka młodej dresiary na nasze realia tak, by tekst nie tracił swojej chropowatości, dzięki czemu choć akcja oryginalnie dzieje się w Anglii mamy wrażenie, że bohaterka pochodzi z jednej z „szemranych" dzielnic, któregoś z polskich miast. Monodram w wykonaniu Agnieszki Skrzypczak jest przepełniony silnymi emocjami i rozterkami – choć na pierwszy rzut oka wcale się tak nie wydaje.
Spektakl rozpoczyna się od poznania realiów życia bohaterki i jej sposobu na przebrnięcie każdego z kolejnych tygodni. Od początku Ifigenia zwraca się bezpośrednio do widzów, zaczepiając ich pokazuje swoją pozycję i bezwzględne podejście do otaczającego ją świata. W szczególności prowokacyjna i wściekła jest na ludzi, którzy uważają się za lepszych od niej.
Nic w tym dziwnego, w końcu to, że żyje z zasiłku socjalnego, dużo czasu poświęca na imprezy (a jeszcze więcej na kaca) i jest wulgarna nie definiuje jakim jest człowiekiem.
Młoda kobieta ma silną osobowość i prowokuje ludzi swoim zachowaniem, wydaje się, że żyje ostrym życiem, które na nią spadło i nic jej nie obchodzi, w rzeczywistości kryjąc się za zbroją z dresu i kaptura. Pod spodem przepełniona jest bezsilnością i ogromnym bólem, czego dowiadujemy się z wnikliwych komentarzy na temat przeżyć, które doprowadzają Ifkę do momentu, który może wywrócić jej życie do góry nogami.
Ifigenia odkrywa przed widownią swoje burzliwe emocje i odważnie pokazuje się w pełnej okazałości, dzięki czemu można wczuć się w przeżywane przez nią rozterki i zrozumieć, dlaczego potrzebowała podzielić się mętlikiem, który powstał w jej głowie. Zagranie tak złożonej i emocjonalnej postaci jest trudnym zadaniem, w szczególności w formie monodramu, gdy cała uwaga skupiona jest na jednej osobie i od niej zależy jak przedstawienie się potoczy. Aktorka Agnieszka Skrzypczak ma za sobą już kilka monodramów i dobrze odnalazła się w roli młodej, kontrowersyjnej Ifki i odegrała ją niezwykle autentycznie. Stworzyła bliskość między bohaterką a widownią, która poddała się specyficznemu urokowi Ifki, wierząc w każde słowo, ponieważ aktorka z każdym występem przeżywała tę historię na nowo, licząc na to, że mimo wszystko widz wyjdzie z teatru z dobrym mniemaniem o Ifi. Skrzypczak, która wcieliła się w rolę dresiary była pierwszym wyborem reżysera, któremu zależało, by Ifigenia była jedną z nas, była osobą, która mogłaby pojawić się w życiu każdego.
Muzyka i światła podczas przedstawienia zmieniają się bardzo intensywnie, poprzez nie wiemy gdzie znajduje się bohaterka, czasami między następnymi scenami następuje całkowita cisza czy ciemność. Na scenie znajduje się tylko trzepak z zawieszonymi na nim kilkoma dziecięcymi ubrankami. Ta minimalistyczna scenografia idealnie wpisuje się przestrzeń szarych przedmieść, dzięki czemu łatwo wyobrazić sobie, że dziewczyna, taka jak Ifigenia, mija taki trzepak codziennie. Prosta dekoracja może dodatkowo odzwierciedlać życie bohaterki, która chce, by kolejne tygodnie po prostu mijały, Ifi choć ma ludzi wokół, czuje się samotna.
Jest tak do momentu, gdy poznaje w klubie chłopaka, który jest zapowiedzią końca jej dotychczasowego życia. Od tej pory coś w niej pęka i zaczyna zastanawiać się nad zmianą stylu życia, okazuje się, że po części ono zdecydowało już za nią i faktycznie od teraz będzie inaczej. Bohaterka przeżywa rozterki, zmierza się z losem i musi wziąć odpowiedzialność za swoje czyny.
Ifka ma do podjęcia trudne decyzje, które okazują się jeszcze bardziej skomplikowane niż myślała.