Wszyscy chcą żyć
autor:
gatunek:
Komedia
liczba postaci:
20
opis:
Przekład: Agnieszka Olek
fragment tekstu:
Cała akcja rozgrywa się w zapadłej wiosce, gdzieś tam w górach Apczach.
Scena 1
Noc. Sypialnia Pozny. Pozna przewraca się na łóżku z powodu wielkich mdłości.
Pozna A teraz nie mogę zasnąć, całą noc przewracam się w łóżku i mam mdłości, bo salami węgierskie na kolacji było znów bez musztardy Dijon. No a przecież pytałem krowę, pięćdziesiąt razy pytałem czy jest jeszcze musztarda Dijon, a krowa wyciąga hardo do przodu brodę i odpowiada: „Cóż za pytanie – Dijon, dom jest pełen Dijon!” A koniec końców - gdzie dom, a gdzie Dijon, srają ci do gęby, a krowa ma jeszcze czelność mówić - „No to tym razem będzie bez musztardy Dijon. I Sarepska jest musztardą!” „Słyszeliście krowę?” - „I Sarepska jest musztardą!” I wyciąga brodę, a na brodzie pieprzyk, a z pieprzyka wystaje włosek. Uch, jakie wszystko jest obrzydliwe, czyż nie tylko do rzygania potrzebne jest nam jakieś dziewięćdziesiąt lat życia, bo musztarda Dijon to tylko symbol. Czyż nie wszystko jest takie? Cały ten ropiejący kosmos. Weźmy dla przykładu śledzia, mówię krowie: „Tnij wszerz padlino, razem ze szkieletem, ja lubię possać ość!” A ona – wzdłuż, bez ości, a ty ssij sobie język, a teraz nawet i bez musztardy Dijon, och, jak mi się chce musztardy Dijon, jak ja nie mogę bez musztardy Dijon, uch!
Scena 1
Noc. Sypialnia Pozny. Pozna przewraca się na łóżku z powodu wielkich mdłości.
Pozna A teraz nie mogę zasnąć, całą noc przewracam się w łóżku i mam mdłości, bo salami węgierskie na kolacji było znów bez musztardy Dijon. No a przecież pytałem krowę, pięćdziesiąt razy pytałem czy jest jeszcze musztarda Dijon, a krowa wyciąga hardo do przodu brodę i odpowiada: „Cóż za pytanie – Dijon, dom jest pełen Dijon!” A koniec końców - gdzie dom, a gdzie Dijon, srają ci do gęby, a krowa ma jeszcze czelność mówić - „No to tym razem będzie bez musztardy Dijon. I Sarepska jest musztardą!” „Słyszeliście krowę?” - „I Sarepska jest musztardą!” I wyciąga brodę, a na brodzie pieprzyk, a z pieprzyka wystaje włosek. Uch, jakie wszystko jest obrzydliwe, czyż nie tylko do rzygania potrzebne jest nam jakieś dziewięćdziesiąt lat życia, bo musztarda Dijon to tylko symbol. Czyż nie wszystko jest takie? Cały ten ropiejący kosmos. Weźmy dla przykładu śledzia, mówię krowie: „Tnij wszerz padlino, razem ze szkieletem, ja lubię possać ość!” A ona – wzdłuż, bez ości, a ty ssij sobie język, a teraz nawet i bez musztardy Dijon, och, jak mi się chce musztardy Dijon, jak ja nie mogę bez musztardy Dijon, uch!