Co się wydaje. Teatr w poszukiwaniu wspólnoty
Od czasu ubiegłorocznego Kongresu Kultury rozwija się spór o istotę rodzimego teatru, jego zadań, instytucjonalnego i społecznego umocowania. W toku tej dyskusji pojawia się znakomita i kontrowersyjna książka - "Teatra polskie. Historie" Dariusza Kosińskiego - która buduje pomost między debatami o teatrze i tożsamości współczesnych Polaków. Obszerny tom rekonstruuje dzieje przedstawień (spektakli, a także - co na tle naszej historiografii teatralnej jest wyjątkowe - rytuałów świątecznych, weselnych, ceremonii państwowych, protestów i innych masowych widowisk) od X w. aż do dzisiaj.Kosiński wskazuje kierunki, w których podążać winna wiedza o teatrze, sztuka teatru, ale przede wszystkim Polacy jako wspólnota. "Teatra polskie" są próbą ponownego rozpoznania naszej zbiorowej tożsamości. Moją wątpliwość, co do skuteczności tej próby, budzi fakt, że "tożsamość człowieka-Polaka", którą Kosiński ustanawia, komponowana jest ze zbioru symboli religijnych, narodowych i ofiarniczych wspartych patriotyczno-romantycznym imaginarium. Te zaś nie dają się już obronić jako skuteczny oręż kreowania możliwie uniwersalnej wspólnoty.
Przyznając teatrowi kluczową rolę w budowaniu wspólnotowych więzi, Kosiński zwraca uwagę na konieczność odnowienia koncepcji teatru narodowego jako placówki oraz idei. Powinien on czerpać z trzech źródeł. Pierwsze stanowi teatr patriotyczny, jaki występował na scenie narodowej w Warszawie, gdy przewodził jej Wojciech Bogusławski i dyrektorzy doń nawiązujący. Na jego charakterystykę składały się: "apoteoza ludu jako alegorii narodu, ustanowienie modelowego charakteru narodowego i wzorcowego systemu wartości, odwołanie do aktualnej sytuacji, tworzenie wspólnotowego kodu symbolicznego". Drugim jest inteligencki "teatr kryzysu", który obserwowaliśmy na deskach Starego w Krakowie, gdy związani byli z nim Zygmunt Hübner, Konrad Swinarski, Jerzy Jarocki czy Andrzej Wajda. To teatr nieustannego dyskutowania i podawania w wątpliwość wartości organizujących wspólnotę. Ale źródłem najważniejszym, które Kosiński wydobywa z marginesu polskiej refleksji o teatrze i sytuuje w samym centrum swojego projektu, jest "teatr przemiany" Mickiewicza, Słowackiego, Norwida Wyspiańskiego, Osterwy, Limanowskiego, Grotowskiego, Kantora i Staniewskiego. Jego specyfika polega na żywej łączności z obrzędowością świąteczną, postrzeganiem sztuki jako narzędzia jednostkowego i zbiorowego rozwoju duchowego, oraz przywiązaniu do idei ponoszenia indywidualnej ofiary na rzecz wspólnoty.
Przytoczone tradycje najskuteczniej - w ocenie Kosińskiego - wpływają na zbiorową wyobraźnię Polaków. Stanowią zarazem najczęściej wybierane przez nas narzędzia odróżniania się od innych (w domyśle - zachodnich) społeczeństw, przypisując "tożsamości człowieka-Polaka" cechy takie jak: wrażliwość na sferę obrzędową; przywiązanie do kodeksu wartości opartego na kulturze sarmackiej, polskim romantyzmie oraz jego kontynuacji, podkreślające szczególne miejsce duchowości; przywiązanie do szeroko rozumianego patriotyzmu; skłonność do ponoszenia jednostkowej ofiary na rzecz zbiorowości.
Kosiński przypisuje całej wspólnocie kodeksu wartości wyznawanych przez grupę społeczną o określonym kapitale kulturowym, ekonomicznym i symbolicznym. Polskie "liberalne mieszczaństwo" ze swoim przywiązaniem do duchowości, świątecznej obrzędowości, romantycznego i patriotycznego sentymentalizmu może stanowić podstawę do budowania wspólnoty ze względu na dominującą pozycję, jaką zajmuje względem innych grup społecznych. Zarazem skłonność do działania pragmatycznego i uległość wobec wolnego rynku oraz kultury masowej każą mi wątpić w trwałość ufundowanej na nim zbiorowości.
Zgadzam się z Kosińskim, co do szczególnej roli, jaka przypaść może "teatrowi przemiany" - zwłaszcza Grotowskiego - w ustanawianiu nowej wspólnoty. Zwracałbym jednak uwagę nie na jego romantyczno-metafizyczną proweniencję, w której autor poszukuje fundamentów wspólnej tożsamości, lecz zdolność budowania świeckiej wspólnoty poprzez zespołową praktykę. "Teatr przemiany" jest dla mnie wzorcem działania, w którym grupa jednostek o różnych tożsamościach osiąga niespotykany poziom rzemiosła artystycznego, dzięki poszukiwaniu takiego rodzaju więzi grupowej, który mobilizuje i wspiera rozwój indywidualny. Wartościami nadrzędnymi byłyby tu wzajemność, współodczuwanie i dbałość o nienapiętnowanie indywidualnych różnic, nie zaś konieczność zdefiniowania tożsamości "człowieka-Polaka". Gdyby na tak postrzeganym "teatrze przemiany" zechcieć oprzeć instytucję, jej idea nie musiałaby krążyć wokół inteligenckich dylematów i romantycznych obowiązków, mogłaby natomiast afirmować formułę nowej wspólnoty, która - zapewne kosztem symboli religijnych, narodowych i ofiarniczych - osiągnęłaby wyższą jakość międzyludzkich więzi.
*Igor Stokfiszewski - krytyk, dramaturg, członek zespołu Krytyki Politycznej, autor książki "Zwrot polityczny" (2009)
Dariusz Kosiński, "Teatra polskie. Historie ", PWN, Warszawa 2010.
W poniedziałek 14 czerwca o książce Dariusza Kosińskiego dyskutować będą autor, Marek Beylin, Joanna Krakowska, Tomasz Kubikowski i Igor Stokfiszewski. Warszawa, Centrum Kultury "Nowy Wspaniały Świat", ul. Nowy Świat 63, godz. 19
Igor Stokfiszewski
Gazeta Wyborcza
15 czerwca 2010