Klątwa rodu Labdakidów
Sofokles i jego "Antygona" do dziś cieszą się popularnością, która zapewne trwać będzie równie długo, jak i sam teatr. Ciągle to nowe interpretacje tej sztuki ukazują, jak bardzo jest ona pojemna i jak nieskończenie dużo możliwości odczytania niesie ze sobą ta antyczna tragedia. Tym razem swoją wizję na przedpremierowym pokazie w Teatrze Groteska miał okazję zaprezentować widzom Bogdan Ciosek, mierzący się z tym tekstem już po raz trzeci w czasie swojej reżyserskiej działalności.Uwspółcześnienie zostało dokonane z umiarem. Aktorzy ubrani są w stroje dzisiejsze, niewyróżniające się absolutnie niczym szczególnym. Kostiumy cechuje ciemna, ponura kolorystyka. Z jednej strony zatem podkreślona zostaje ponadczasowość "Antygony", z drugiej natomiast jej bohaterowie przestają jawić się nam jako przedstawiciele królewskiego, wysokiego rodu oderwanego od codziennej prozy życia. Ściągnięci na ziemię stają się nam bliżsi, w ich rolę z większą łatwością wcielić może się każdy z nas. Charakter postaci zgodny jest z wizją, którą ukazał w swoim dziele Sofokles. Niezmienność i nieustępliwość Antygony tłumaczy jej późniejszy, dramatyczny wybór. Brutalność, upór i zaślepienie Kreona zaś sprawiają, że wbrew tytułowi to on staje się najbardziej tragiczną, główną postacią tej sztuki. Tekst dramatu, okrojony głównie ze stasimonów, partii chóralnych, również pozostaje wierny oryginałowi. Język, jakim posługują się aktorzy przepełniony jest patosem, który podany w takiej ilości dziś wydaje się sztuczny i chwilami wręcz groteskowy, dając efekt dokładnie odwrotny do zamierzonego. Konsekwencją tak wypowiadanych słów jest nienaturalność zachowań i pewna bariera przeszkadzająca w dalszym pogłębianiu identyfikacji z postaciami tragedii. Niwelowana jest tutaj wspomniana wcześniej zaleta płynąca ze współczesnych kostiumów. Inaczej sytuacja przedstawia się, gdy aktorzy wychodzą ze swoich głównych ról i wcielają się w chórzystów. Każdy z nich bowiem gra dwie postaci. Jest to bardzo udany zabieg umożliwiający zgrabne przechodzenie pomiędzy poszczególnymi partiami. W parze ze zmianą idzie także przekształcenie stylu gry, raz łatwiejsze do uchwycenia, innym razem zaakcentowane słabiej. Będący obserwatorami i komentatorami wydarzeń chórzyści są nam bliżsi niż utrzymani w innej konwencji główni bohaterowie. Robią wrażenie współczesnych nam obserwatorów. Inną, charakterystyczną dla tej wersji "Antygony" cechą jest użycie kilkunastu stale obecnych na scenie figur zwęglonych czy też rozkładających się ludzkich postaci w naturalnej skali. Ubrani podobnie jak aktorzy, pobrudzeni i poszarpani są niezwykle istotną częścią spektaklu. Niewątpliwie stale przypominają o wcześniejszych ofiarach obarczonego klątwą rodu Labdakidów, z którego wywodzi się Antygona, ale niosą ze sobą także szereg innych, bardziej uniwersalnych możliwości odczytania ich obecności. Mogą być utożsamiane zarówno z niezliczonymi ofiarami stale toczących się wojen, które są wynikiem decyzji pojedynczych osób z kręgów władzy, czy też wskazywać, że ofiarą życiowych dramatów i konieczności zmierzenia się z tragicznymi wyborami może zostać każdy z nas - ich twarze, podobnie jak i ubiór, są bowiem bardzo do siebie zbliżone. Pole interpretacyjne jest tutaj niezwykle rozległe. Stawiane pionowo organizują przestrzeń, ustalają drogi, po których poruszają się aktorzy. Poza nimi brak jest tutaj jakichkolwiek elementów scenografii, za wyjątkiem dwóch wysokich, monumentalnych i lekko uchylonych skrzydeł bramy bądź wrót. Ich zimna, metaliczna faktura potęguje wrażenie bezgranicznej pustki i otchłani, która znajduje się za nimi. Bardziej standardowo przyjąć można, że są to drzwi tebańskiego pałacu, przed którym toczy się akcja. Ta wersja antycznej tragedii niewątpliwie nie zrewolucjonizuje sposobu patrzenia na dzieło Sofoklesa. Z jednej strony zapewne ciężko wydobyć już z niego elementy zupełnie nowe i świeże bez narażania się na krytykę dotyczącą nadinterpretacji i przesady, z drugiej niekoniecznie taki cel przyświecać musiał twórcom. Wprowadzone, udane modyfikacje podkreślają uniwersalny charakter i aktualność tego dramatu także dziś. Kontrastuje z tym styl aktorskiej gry, który zapewne zamierzony nie przynosi jednak pozytywnych efektów i tworzy pewne ograniczenie w odbiorze. Należy życzyć, by ewolucja i zmiany, które towarzyszą każdemu, kolejnemu wystawianiu sztuki szły w "Antygonie" w dobrym kierunku. Teatr Lalki, Maski i Aktora Groteska w Krakowie Sofokles "Antygona" Reżyseria: Bogdan Ciosek Przekład: Antoni Libera i Janusz Szpotański Scenografia: Andrzej Witkowski Muzyka: Paweł Moszumański Ruch sceniczny lalek, asystent reżysera: Krzysztof Falkowski Obsada: II, Antygona - Maja Kubacka 1, Kreon - Włodzimierz Jasiński III, Ismena - Monika Kufel 3, Strażnik - Paweł Mróz 2, Hajmon - Piotr Rutkowski / Andrzej Kopczyk I, Eurydyka - Małgorzata Brożonowicz-Sienkiewicz 7, Tejrezjasz - Krzysztof Falkowski Inspicjent - Jan Babula Premiera: 12 kwietnia 2008 r.
Michał Myrek
Dziennik Teatralny Kraków
14 kwietnia 2008