Kryminalna zagadka fryzjera z prezydentem w tle

Teatr Rozrywki przygotował dla swoich widzów komedię kryminalną z songami. Wydawać by się mogło, że będzie to hit sezonu. Okazuje się jednak, że w ponad trzygodzinnym spektaklu songów, jak i komedii jest jak na lekarstwo. Pozostaje jedynie śledzić zawiłą intrygę fabularną. A i to należy czynić z wielką uwagą, bo wątków i postaci jest co nie miara. Szybko można pogubić się kto, co, gdzie, kiedy i dlaczego. Jednak dla aktorów warto się wybrać na "Przygodę fryzjera damskiego".

Spektakl w reżyserii Łukasza Czuja oparty jest na bestsellerowej powieści Eduardo Mendozy, którego hiszpańska prasa określiła mianem literackiego Quentina Tarantino. A wszystko to za sprawą postmodernistycznej konwencji opartej w dużej mierze na pastiszu i intertekstualnych odniesieniach. Jednak, o ile, świetnie wychodzi na stronach powieści, to w chorzowskim przedstawieniu gdzieś owa zabawa zanika. Jak gdyby na siłę chce się widzowi przedstawić wszystkie wątki wraz z wszystkimi postaciami zarysowanymi w powieści. W związku z tym, by zawrzeć w jednym wieczorze wszystko to, co zapisano na prawie trzystu stronach, publiczność "bombardowana" jest tekstem ze sceny w bardzo szybkim tempie. Ów swoisty antykryminał to opowieść o damskim fryzjerze (znakomity Artur Święs), który nieopatrznie wplątany zostaje w wielką polityczno - biznesową aferę. Nagle jego życie zamienia się w wir niecodziennych zdarzeń, a wszystko przez piękną i zmysłową Ivet (Anna Sroka), która namawia go do wykradnięcia tajnych dokumentów wielkiego bossa biznesu - Pardelota. Jednak tej samej nocy, kiedy fryzjer kradnie dokumenty, Pardelot zostaje zamordowany. Od tej chwili tytułowy fryzjer nie może spać spokojnie i by wywinąć się z podejrzeń, musi odnaleźć prawdziwego mordercę. Na drodze dochodzenia do prawdy stanie galeria kolorowych, tajemniczych i niebezpiecznych postaci, na czele z samym prezydentem Barcelony - w tej roli ucharakteryzowana nie do poznania, wyborna jak zawsze Elżbieta Okupska. To właśnie sceny z jej udziałem zapadają w pamięć, ot choćby monumentalna scena przemówienia do obywateli. Okupska stworzyła obraz polityka, odbity w krzywym zwierciadle. Za prezydentem chodzi parobek z taborecikiem, gdyż z powodu małego wzrostu ten nie może sięgnąć do mównicy. Jest jeszcze jedna postać o wyraźnie zaznaczonej vis comica, a mianowicie Arderiu grany przez Jacentego Jędrusika. Kim jest Arderiu? - typem blondynki z dowcipów, która nigdy nie wie, co się wokół niej dzieje, a na najbardziej sensowne pytanie odpowie w najbardziej absurdalny sposób. "Przygoda damskiego fryzjera" to nie tylko zawiła intryga kryminalna, ale także zabawne songi autorstwa Michała Chludzińskiego, z muzyką Jacka Łągwy, który szerokiej publiczności znany jest z działalności w zespole Ich Troje. I tutaj należą się słowa uznania dla kompozytora, gdyż muzyką do tego przedstawienia udowadnia swój talent. I aż żal, że tak niewiele songów pojawia się podczas spektaklu, szczególnie w drugim (przegadanym) akcie. Teatr Rozrywki jest znany z tego, że strona muzyczna, jak i choreograficzna (Maćko Prusak) jest na najwyższym poziomie. Tak było i tym razem. Dlaczego więc spektakl mający wszelkie przesłanki, by stać się wielkim przebojem, raczej nim nie będzie? Odpowiedź wydaje się prosta: tekst Mendozy należy skrócić i ograniczyć ilość podejmowanych wątków, gdyż widz, który wpierw nie zapoznał się z lekturą kryminału, nie będzie w stanie "połapać się" w intrydze. A nie ma nic gorszego niż zirytowany widz teatralny...

Łukasz Karkoszka
Dziennik Teatralny Katowice
2 czerwca 2008