Łysa blondynka, albo mądrości ludowe Piotra B.

Nie daje się zaszufladkować. Unika autoklasyfikacji, a krytycy są wobec jego twórczości bezradni. Piotr Bukartyk nie podporządkowuje się muzycznym modom i kiedy zasiada do pisania, nigdy nie wie, jaki będzie efekt.

Ta nieprzewidywalność zresztą najbardziej go cieszy. Funkcjonuje Bukartyk jako śpiewający (i grający) autor, co wzięło się na początku z deficytu wykonawców dla młodego twórcy, umiejętnie łączy piosenkę poetycką i autorską z ostrym rockiem a także... z kabaretem. To elektryzujące zestawienie zapewnia artyście uwielbienie publiczności, która ceni sobie inteligentny humor i wpadające w ucho kawałki. I nikt nie pyta, co ten Bukartyk właściwie tworzy.

– Jestem facetem, który żyje z pisania do rymu – w ten sposób porozumiewam się ze światem. Piszę piosenki, czasem kompletnie pozbawione sensu – tłumaczy w jednym z wywiadów Piotr Bukartyk. W innym miejscu dodaje: - Jestem gościem, który po prostu pisze do rymu i potem przedstawia to ludziom z dużym przymrużeniem oka i sporą dozą dystansu do samego siebie jako autora... Na pewno otarłem się w życiu o kabaret. Nie wiem jednak, do czego mógłbym porównać to, co robię [...]. Urodziłem się z jakąś łatwością, jeśli chodzi o rymowanie. Sekret sukcesu Piotra Bukartyka to jednak nie tylko łatwość rymowania, ale i wyczulenie na absurdy codzienności. Ten autor przekuwa na opowieści (zgrabne pod względem formalnym) międzyludzkie historie, relacje, które oscylują między komedią i dramatem. Przyznaje, że lubi tematyczne skrajności, bo każdy dostrzega w nich coś innego. Karmi swoich słuchaczy wielkimi emocjami zaczerpniętymi z doświadczeń piosenkowych bohaterów, ale nigdy nie zapomina o różnych odcieniach humoru. Posługuje się złośliwą ironią, żartem, błyskotliwymi spostrzeżeniami w roli przewrotek i puent. W ten sposób zderza wielkie i małe problemy z oczyszczającym śmiechem. Pozwala spojrzeć z dystansu na rzeczywistość. – Na moje piosenki składają się relacje z sytuacji, które zdarzyło mi się zaobserwować. To też jest jakiś rodzaj mojej prywatnej mądrości ludowej. Przyglądam się własnym i cudzym próbom wytrwania w związku monogamicznym, co – jak wiadomo – nie jest łatwe. [...] Na dobrą sprawę nasze życie składa się z kobiet naszego życia – mówi Bukartyk, ale w innej rozmowie zaznacza: – Wszystkie opowieści są o tyle autentyczne, że autentycznie sam je wymyśliłem. Ten artysta nie odżegnuje się od radości w życiowej postawie oraz w tworzeniu. Żartuje zresztą bezustannie i nie tylko w piosenkach. Zyskuje dzięki dystansowi lekkość i rzadko spotykany klimat utworów (oraz całych koncertów, co oczywiste). Autoironicznie wyznaje: – Występowanie na scenie jest swego rodzaju afrodyzjakiem, że nawet taka łysa pała jak ja może się wydawać atrakcyjnym obiektem zainteresowania. Wie, że większość woli drobne blondynki od łysych facetów, więc nie przebije popularnością Britney Spears, ale... fani piszą o nim: „niezły, a nawet bardzo dobry, lub ewentualnie genialny. Teksty ma obłędne, dobre, złośliwe, inteligentne, spostrzegawcze". Piotr Bukartyk chciał być atrakcyjnym i muskularnym brunetem, ale mu nie wyszło, więc, żeby przyciągać uwagę pań, zaczął grać na gitarze i śpiewać. Zamiłowanie do dowcipu w tekstach sprawiło, że nie wiadomo, czy jest bardem czy błaznem, pozostaje „zbyt rockowy jak na śpiewającego poetę i zbyt poetycki jak na rockowe schematy", jego utwory przynoszą refleksję, ale też często bawią do łez. Kto raz usłyszy, zostaje mu wierny. Kto zna, z zainteresowaniem śledzi kolejne artystyczne propozycje. A Bukartyk pozostaje zwykłym facetem, wędrownym grajkiem, którego ulubionymi muzami są Termin i Zaliczka. Robi coś, co kocha: - Gdybym nie lubił ludzi i muzyki, zająłbym się innym sposobem zbierania na rachunki za gaz i światło. Nie przywiązuje wielkiej wagi do licznych nagród i wyróżnień, od artystycznego CV ważniejszy okazuje się dla niego kontakt z słuchaczami. I nie ma w tym cienia kokieterii, Bukartyk naprawdę lubi dzielić się z publicznością własnymi przemyśleniami i spostrzeżeniami zamkniętymi w chwytliwych piosenkach. To sprawia, że jego koncerty to popisy niebanalnego żartu i muzycznego talentu.

Koncert Piotra Bukartyka 12 godzin po Mannie w chorzowskiej Sztygarce 18 lipca o godz. 21:00 – to preludium ósmego sezonu Chorzowskiego Teatru Ogrodowego.

Wejściówki w cenie 35 złotych można już kupować w recepcji Sztygarki (Chorzów, ul. Piotra Skargi 34d) oraz w sieci Ticketportal.



Iza Mikrut
Sztajgerowy Cajtung
15 lipca 2014