Muzyczni ambasadorowie pokoju
World Orchestra for Peace zagra 1 września w Krakowie podczas uroczystego koncertu upamiętniającego 70. rocznicę wybuchu II wojny światowej. Na tę okazję Krzysztof Penderecki napisał specjalne dzieło - "Preludium dla pokoju".Już sam fakt przyjazdu World Orchestra for Peace do Krakowa jest elektryzujący. Cieszący się światową renomą zespół przyjeżdża bowiem do Polski po raz pierwszy, a towarzyszyć mu będzie jeden z najwybitniejszych dyrygentów naszych czasów Valery Gergiev.
WOP powstała w 1995 roku, z okazji 50. rocznicy utworzenia Organizacji Narodów Zjednoczonych. Twórca zespołu dyrygent Georg Solti podkreślał wtedy, że orkiestra istnieje po to, by tworzyć muzykę na rzecz pokoju, i będzie występować tylko w takich miejscach, które - zdaniem artystów - są najbardziej odpowiednie do promowania tej właśnie idei.
W skład zespołu wchodzą muzycy 80 najlepszych orkiestr świata (są to m.in. Filharmonicy Nowojorscy, Chicagowscy, Londyńscy, Berlińscy i Wiedeńscy oraz muzycy Metropolitan Opera, BBC Symphony Orchestra, Teatru Bolszoj, Filharmonii Pekińskiej i Izraelskiej). Za swe występy nie pobierają żadnych honorariów, bo grają dla idei.
Koncerty WOP należą do rzadkości (dała ich dotychczas zaledwie 13) i organizowane są z wielką pompą. Ale krakowski występ WOP będzie niezwykły z jeszcze jednego powodu - na tę właśnie okazję Krzysztof Penderecki napisał "Preludium dla pokoju". Kompozycja będzie otwierać uroczysty wtorkowy wieczór w kościele Świętych Piotra i Pawła, a następnie znajdzie się najprawdopodobniej na stałe w repertuarze światowej orkiestry.
Koncert transmitowany będzie na żywo w TVP 2, Polskim Radiu PR II, platformie cyfrowej CNN oraz ustawionym na Rynku Głównym w Krakowie telebimie.
Rozmowa z Krzysztofem Pendereckim
Tomasz Handzlik: Od wielu lat pisze pan utwory zaangażowane religijnie, politycznie...
Krzysztof Penderecki: Tylko nie politycznie! Bronię się przed tym określeniem, bo "polityczny" kojarzy się dziś pejoratywnie. Kojarzy się ze wspieraniem którejś ze stron politycznej areny, a ja stoję na uboczu, nie kibicuję żadnej partii.
Ale "Preludium dla pokoju" stworzył pan na okazję 70. rocznicy wybuchu II wojny światowej. To temat historyczny.
- 1 września jest dla nas wszystkich bardzo ważną datą.
Wierzy pan w pokój?
- Nie wierzę, ale chyba nikt dzisiaj nie wierzy. Zwłaszcza przy tym nieprzyjemnym zamieszaniu z Rosją. Nie wiadomo tylko, czy nasi politycy i historycy wyjdą z tego z twarzą i powiedzą prawdę, bo przecież trzeba ją powiedzieć. Obawiam się jednak, że 1 września w Gdańsku jej nie usłyszymy.
To dlaczego zdecydował się pan napisać kompozycję, która ma nieść pokojowe przesłanie?
- Nie wierzę w pokój, ale mimo wszystko uważam, że należy próbować. Tak samo nie wierzę we wszelkie protesty. Zwracają się do mnie z prośbą poparcia, kiedy chodzi o obronę rozwiązywanej właśnie orkiestry czy ostatnio próbę zamachu na radiową "Dwójkę". Podpisuję, bo jakbym nie podpisał, to byłbym świnią. Ale nie wierzę, bo wiem, że to nie ma znaczenia. Arogancja dzisiejszej władzy jest tak olbrzymia, że przerosła już chyba arogancję władzy komunistycznej.
A jak to się stało, że przyjął pan zamówienie na kompozycję dla World Orchestra for Peace?
- To nie było zamówienie. Postanowiłem napisać ten utwór dla dyrygenta Valery Gergieva, którego bardzo cenię i który chyba po raz pierwszy gościć będzie w Krakowie, oraz dla jego wspaniałej orkiestry. To utwór bardzo krótki, a taki przecież najtrudniej napisać, bo wszelkiego rodzaju uwertury z zasady skazane są na straty. Wykonuje się je na początku koncertu, kiedy publiczność dopiero co weszła na salę i nie jest jeszcze gotowa do słuchania. Leci uwertura Mozarta czy Rossiniego, a dopiero potem koncert lub symfonia. I słuchacze o uwerturze zapominają.
Dla mnie to był właśnie największy problem - napisać coś, co zostanie. Poza tym mój utwór wykonany będzie jako preludium przed V Symfonią Mahlera. A wiadomo, że symfonia Mahlera to wielkie, wspaniałe dzieło, które swą siłą ekspresji może zabić mój maleńki utwór.
Obawia się pan zapomnienia? Przecież "Preludium dla pokoju" ma się znaleźć na stałe w repertuarze World Orchestra for Peace.
- Tego się nie boję, bo zawsze stawiam sobie poprzeczkę bardzo wysoko. Ale czy "Preludium..." wejdzie do repertuaru orkiestry, to jednak zależy przede wszystkim od tego, czy spodoba się dyrygentowi.
Tomasz Handzlik, Kraków
Gazeta Wyborcza
31 sierpnia 2009