Najważniejsza jest wspólnota
Nasza klasa Tadeusza Słobodzianka, inspirowana prawdziwymi wydarzeniami w Jedwabnem, to opowieść o przyjaźni polsko-żydowskiej, antysemityzmie, konflikcie wyznaniowym, relacjach damsko-męskich, szowinizmie. W spektaklu Ondreja Spišáka, wyreżyserowanym w Teatrze na Woli w Warszawie, nie jest ważna "prawdziwa", oficjalna historia, ale zagadnienie postpamięci.Postpamięć to pamięć odziedziczona, spuścizna pokoleniowych wspomnień wywołanych traumatycznymi wydarzeniami, które nie zostały „przepracowane”, tylko zepchnięte głęboko do podświadomości. Dopiero następne pokolenia próbują na podstawie wspomnień swoich rodziców i dziadków, „zdefiniować własne miejsce w stosunku do problematycznej przeszłości”. Pojęcie postpamięci związane jest z koncepcją Marianne Hirsch i jej badaniami nad rolą pamięci o historii, zwłaszcza okresu Holokaustu. Dramat Tadeusza Słobodzianka Nasza klasa także odsyła do traumatycznymi wydarzeń w Jedwabnem podczas okupacji niemieckiej w czasie II wojny światowej. W 1941 roku miało tam miejsce masowe zabójstwo mieszkańców narodowości żydowskiej. Polacy podpalili ponad 300 osób zamkniętych w stodole. Słobodzianek przywołał historyczne wydarzenie, które wywołało pod koniec lat 90. silne emocje. Okazało się, że dramat i spektakl Ondreja Spišáka także wywołały napięcia w środowisku teatralnym.
Twórcy przedstawienia odwołują się do przeszłości za pomocą scenografii i kostiumów z epoki. Chcą skonfrontować swoją wersję historii z wyobrażeniami widzów: o wojnie, Holocauście, Jedwabnem (to obszar funkcjonowania postpamięci). Dlatego w spektaklu są trzy tytułowe „nasze klasy”: polsko-żydowska z lat trzydziestych, umarła klasa, starsza o pół wieku (można doszukać się w niej inspiracji pracami Tadeusza Kantora), i ta współczesna, zasiadająca na widowni. Lejtmotywem przedstawienia jest zajmowanie przez uczniów swojego miejsca w szkolnej ławie. W tym świecie najważniejsza jest hierarchia: szkolna – przy siadaniu w ławce, towarzyska, społeczna, służbowa, kościelna – która religia jest ważniejsza, polityczna, ale także hierarchia potrzeb, wartości i wreszcie umierania. Początkowo przyjaźń znaczy dla kolegów z klasy bardzo wiele, ale ich czyny zostają zdeterminowane przez przynależność narodową, wyznanie, przekonania polityczne.
Ważnym tematem w Naszej klasie jest ideologizacja, która zmienia się z kolejnymi przewrotami politycznymi: po rewolucji październikowej w Rosji w 1917 roku, okupacji nazistowskiej, dojściu do władzy w Polsce komunistów. Członkowie polskiej (sic) „naszej kasy” poddają się wpływom następujących po sobie władz. Usprawiedliwiają tym przemoc, ignorancję, antysemityzm. Dorabiają też ideologię do masowego zabójstwa swoich żydowskich kolegów, których żywcem spalili w stodole podczas II wojny światowej. Słobodzianek prezentuje zdegenerowany świat, w którym sąsiad zabija sąsiada, Polacy chowają Żydów z egoistycznych pobudek (i niechętnie chwalą się tym po wojnie), a Żydzi, aby przetrwać, muszą przejść na chrześcijaństwo. Bohaterów Naszej klasy trudno jednoznacznie osądzić – działają ze strachu (Menachem), z głupoty (Rysiek, Heniek), z wyrachowania (Zygmunt), z miłości (Zocha i Władek), zgodnie z wiarą (Abram Piekarz-Baker). Słobodzianek pokazuje złożoność wyborów, przed którymi stają członkowie „naszej klasy”. Nie usprawiedliwia ich, ale przypomina, że są tylko ludźmi, dlatego popełniają błędy.
W Naszej klasie Ondreja Spišáka najważniejsza jest wspólnota. Dla ochrony społeczności można zadenuncjować przyjaciela, okraść go, nawet zabić. To wspólnota jest ostatecznym sędzią, obrońcą i katem. Reżyser pokazuje jedność „naszej klasy” za pomocą prostych środków teatralnych. Scenografia złożona jest z starodawnych drewnianych ławek szkolnych, za którymi zasiadają uczniowie. Na końcu sali lekcyjnej znajdują się drzwi, nad którymi wiszą, w zależności od sytuacji politycznej, krzyż, swastyka lub skrzyżowany z sierpem młot. To jedyne rzeczywiste rekwizyty. Konstruowanie świata przedstawionego pozostawiono wyobraźni widza, który powinien poddać się konwencji teatralnej. Służą temu dziecinne piosenki i wyliczanki, zapowiadające kolejne sceny. Za pomocą tych zabawnych interludiów twórcy budują kontrast między relacjami dzieci (przyjaciół ze szkolnej ławki) a napiętymi stosunkami dorosłych.
Reżyser subtelnie buduje teatralną iluzję, dlatego w jego scenicznym obrazie razi ta druga – umarła – klasa. Kiedy umierają następni członkowie klasy, wychodzą za drzwi i zasiadają w pomieszczeniu będącym lustrzanym odbiciem ich „żywej” klasy. To przerażająca perspektywa: życie po śmierci nie różni się niczym od tego ziemskiego. Krytycy oskarżali twórców o bezpodstawną aluzję do Umarłej klasy Kantora. Moje skojarzenie jest inne – kiedy patrzę na „umarłą klasę” Spišáka, przypominam sobie słowa Heńka: „Nie pomyślicie o tym, że tu, wśród tych ludzi, których teraz opluwacie, przyjdzie wam spocząć do dnia Sądu?”. Zgodnie z tą ludową mądrością można bronić obecności tej drugiej klasy w spektaklu.
Tadeusz Słobodzianek powiedział po polskiej prapremierze: „Trzeba się nieustannie mierzyć z traumą polsko-żydowskich relacji. Wierzę, że uda się ją pokazać w innym świetle, niejednoznacznie, tragicznie i sprowokować nie tylko namysł, ale również rodzaj katharsis, które nie pozostawi nikogo obojętnym”. Mimo że spektakl jest grany bardzo często (widnieje w repertuarze co miesiąc przez dwa sezony), to na widowni przeważnie nie ma wolnych miejsc. Twórcy prowokują do dyskusji o roli historii – jak my dzisiaj oceniamy Jedwabne? Czy wstydzimy się rozmawiać o pogromie Żydów na terenach wschodniej Polski? A może nic już nas to nie obchodzi? Dla mnie sukces tej inscenizacji wynika z faktu, że twórcy czynią tematem swojego spektaklu wydarzenie uruchamiające działanie postpamięci. „Pamięć dziedziczona” o mordowaniu Żydów przez wiejską ludność polską okazuje się nadal nieprzepracowana i jest przyczyną społecznych napięć – przynajmniej w środowisku teatralnym.
Katarzyna Lemańska
esplot.pl
11 czerwca 2012