Rosyjskie gwiazdy made in Poland

Już nie tylko Barbara Brylska czy Daniel Olbrychski - na rosyjskich ekranach pojawiają się kolejne pokolenia polskich aktorów.

Barbara Brylska na Nowy Rok, Paweł Deląg na 9 maja, Michał Żebrowski na Dzień Jedności Narodowej 4 listopada (rocznica wygnania wojsk polskich z Moskwy w 1612 r.). Najważniejszych świąt w Rosji nie sposób dziś sobie wyobrazić bez filmów z polskimi aktorami. "Ironia losu" Eldara Riazanowa z Brylską, komedia o dziwnych wypadkach sylwestrowej nocy, jest dziś w Rosji filmem kultowym. Co roku od 30 lat miliony widzów oglądają ją 31 grudnia. Niedawno powstała jej druga część ("Ironija Sud\'by. Prodołżenie" Timura Bekmambetowa, także z Brylską), a sama Brylska jako gwiazda bywa jurorką teleturniejów (podobno Krzysztof Lang zaprosił ją do filmu "Miłość na wybiegu", żeby dzięki jej popularności zdobyć wschodni rynek). 

Za czasów ZSRR obok Brylskiej w kinach bratniego bloku można było zobaczyć całą plejadę Polaków, np. Wieńczysława Glińskiego, Franciszka Pieczkę, Jan Englerta, Ignacego Gogolewskiego, Igora Śmiałowskiego, Stanisława Mikulskiego, Tadeusza Łomnickiego. Nadal mocna jest pozycja Olbrychskiego (wystąpił w kryminale wg powieści Borysa Akunina "Turecki gambit", prowadził teleturniej "Imperium"), Ewy Szykulskiej (serial "Dywersant 2: koniec wojny", 2007) czy Jerzego Stuhra ("Down House", 2000, "Arie", 2006).

Dziś ekrany w Rosji podbija młodsze pokolenie. Sukces Michała Żebrowskiego w superprodukcji "1612" z 2007 roku (o wypędzeniu Polaków z Kremla) przyniósł mu kolejne propozycje, m.in. udział w filmie szpiegowsko-erotycznym Nikołaja Lebiediewa. Coraz bardziej rozpoznawalny jest także Paweł Deląg. Historyczny serial "Czerwiec 1941" (Deląg gra niemieckiego oficera, Marta Górska polską krasawicę) dwukrotnie już był emitowany w Dniu Zwycięstwa. Za każdym razem obejrzało go ponad 40 mln widzów. Aktor od trzech lat wygrywa w Rosji castingi, dzięki czemu zagrał już m.in. dowódcę jednostek specjalnych w amerykańsko-rosyjskiej "Piątej kaźni" oraz w serialach "Troje" czy "Snajper". Stara się też doprowadzić do realizacji polsko-rosyjskiej koprodukcji o Krakowie z czasów II wojny światowej. Obecnie gra Francuza w rosyjskim "Pokuszeniu", kilka miesięcy wcześniej występował jako Rosjanin we francuskim "Une Femme a abattre" o zagadce śmierci Anny Politkowskiej. Deląg włada kilkoma językami, więc ze zmianą narodowości nie ma problemu. Innym zawsze przyjść może z pomocą rozwinięty w Rosji system dubbingu. W rosyjskich produkcjach młodzi artyści najczęściej jednak grają Polaków.

W kostiumowym filmie "Taras Bulba" wg Gogola (reż. Władimir Bortko, 2009) obok Olbrychskiego pojawili się Michał Żurawski i Magdalena Mielcarz (polska księżniczka na plakacie!). Piotr Adamczyk wystąpił w horrorze "Czeluskin 2" jako litewski dziennikarz badający tajemnicze zdarzenia w bazie wojskowej. Także byłe republiki nie zapomniały o Polakach - Tadeusz Huk i Andrzej Grabarczyk zagrali główne role w azerskim "Czarnym znamieniu" o prezydencie Azerbejdżanu Hejdarze Alijewie, Marta Górska wystąpiła w litewsko-włosko-amerykańskim fimie s.f. "Stone\'s war".

Skąd na Wschodzie takie zainteresowanie polskimi aktorami? - Rynek potrzebuje aktorów, którzy mają inne cechy psychofizyczne niż Rosjanie - mówi Paweł Deląg. - Tak, jak dla nas interesujący są aktorzy rosyjscy wnoszący specyficzną wrażliwość, tęsknotę, szerokość, tak dla nich atrakcyjni są Polacy, Niemcy, Francuzi. Producenci poszukują ludzi z różnych obszarów kulturowych, bo to kino o ogromnej różnorodności gatunkowej: od filmów s.f., jak znana w Polsce "Straż dzienna", przez komedie romantyczne, aż po superprodukcje historyczne o II wojnie światowej. Takie filmy miewają ogromne budżety. "Piąta kaźń" z moim udziałem kosztowała 20 mln dolarów. Największym odbiorcą pozostaje jednak telewizja produkująca mnóstwo seriali, miniseriali, filmów odcinkowych i pełnometrażowych. 

- W Rosji obowiązuje aktorów system kastowy - opowiada Agnieszka Lubomira Piotrowska, kuratorka i tłumaczka współpracująca z wieloma reżyserami teatralnymi i dramatopisarzami, którzy weszli niedawno na rynek filmowy (m.in. z Iwanem Wyrypajewem, Jewgienijem Griszkowcem, Maksimem Kuroczkinem). - Aktorzy grający w serialach tasiemcach nie zostaną zaproszeni do filmu kinowego ani na scenę teatralną pokroju MChAT-u. Jest też grupa aktorów, którzy z powodu ambicji artystycznych odmawiają udziału w filmach telewizyjnych czy produkcjach masowych. Choć nawet te mają w Rosji ciekawsze i lepiej napisane scenariusze niż analogiczne realizacje polskie.

Nasi aktorzy zapełniają więc rynkową lukę. Odróżniają się także stylem gry. W wielu szkołach rosyjskich nadal króluje realizm Stanisławskiego, a u nas coraz częściej pojawiają się nowe trendy. 

A co z tego wszystkiego mają Polacy? Rosyjski rynek filmowy, nawet w najtrudniejszym momencie kryzysu, pozostał prężny, różnorodny, oferuje świetne gaże i warunki pracy. - Rok, dwa temu zmniejszyły się budżety, padło ok. 50 produkcji, a realizację niektórych przeniesiono na Ukrainę czy Białoruś - mówi Deląg. - Ciągle jednak normą jest, że aktorowi, który przyciągnie przed ekran 40-50-milionową publiczność, należy zapłacić w sposób godny. Dba się też o komfort i atmosferę na planie. Nie mówię o przyczepach dla aktorów - chodzi o uwagę, sympatię, przyjacielskie stosunki.



Joanna Derkaczew
Gazeta Wyborcza
5 października 2009